[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sytuacji, że potrzebowała krwi. Dlaczego w ogóle ludzie oddają krew?
 Chyba właśnie dlatego  przyznała Marla.
Jedli żeberka i smażone kalmary delektowali się słodkawym mięsem suma i zielonym
groszkiem wjakimś sosie. Al opowiadał Marli o motelu na przedmieściach Panama City i
o barach.
- Skarbie, nie podobałoby ci się tam  zakończył.
 Znasz mnie lepiej niż ja siebie  zażartowała wstając, by pójść do toalety.
Czekając na ni Al przyglądał się cessnie, która wdzięcznie kołowała na pasie. Pomyślał,
że może Marla ma rację. Warto byłoby się postarać i kupić sobie taki samolocik.
Rozdział XXII
Lister zadzwonił o szóstej rano. Marla jęknęła, schowała głowę pod poduszkę i owinęła
długie nogi wokół ciała Ala, by uniemożliwić mu wszelki ruch.
 Niech dzwoni  mruknęła.  Jest za wcześnie.
 Skarbie, nikt by nie dzwonił o takiej porze, gdyby to nie było coś ważnego.  Wyzwolił
się z oplotu jej nóg i podniósł słuchawkę.
 Giraud, znalezli ciało.
 Gdzie?  spytał Al, rozpoznając głos Bena Listera.
 Psy je wytropiły. Przy końcu jednego z kanionów, trochę dalej, niż szukano na
początku. Teren jest tiudny, nie zabiorą, jej stamtąd tak szybko. Zresztą po takim czasie i
deszczach nie wiadomo, w jakim stanie są zwłoki.
 Już jadę. W drodze porozumiem się z Bulworthem i zadzwonię do ciebie.
Al już się ubierał. Marla wyskoczyła z łóżka i chwyciła go za ramię.
 Poczekaj! Co się stało?
 W kanionie znalezli jakieś zwłoki. Muszę tam jechać.
69
 Jadę z tobą.  Szybko się ubrała w czarną spódniczkę z zeszłego wieczoru i szary
sweter Ala. Usłyszała, jak deszcz bębni o dach, i jęknęła. Odległy kanion w ulewnym
deszczu. Wspaniale.
Chwilę potem byli już na lotnisku w Santa Monica i wsiedli do czteromiejscowej cessny,
którą Al wyczarterował przez samochodowy telefon. Gdy wznosili się w górę, przez okno
widzieli, jak restauracja  Typhoon staje się coraz mniejsza. Lecieli do San Diego i
Laguny. Zgodnie z tym, co powiedział Al, nie mogli sobie pozwolić na stratę czasu.
Za ścianą deszczu strażacy w hehnach i ubraniach ochronnych wyglądali jak nurkowie
głębinowi. Od zniknięcia Laurie minęło już kilka tygodni i ciało uległo prawie całkowitemu
rozkładowi, co jeszcze bardziej utrudniało pracę.
 Każę chłopcom zeskrobać wszystko z ziemi  mruknął Bulworth, chodząc w tę i z
powrotem po krawędzi kanionu jak sierżant sztabowy kierujący manewrami.
Marla w błyszczącym, czarnym jak lukrecja płaszczu nieprzemakalnym i pasującej do
niego rybackiej zuidwestce niemal się zachłysnęła. Usiłowała nie dopuścić do siebie
znaczenia tych słów. Psy spełniły swoją powinność i teraz czekały w ciepłym i suchym
tylnym przedziale policyjnej furgonetki. Marla chciałaby znalezć się tam razem z nimi.
 Idą! krzyknął Bulworth. Kierowca z biura koronera zapalił silnik i podjechał furgonetką
na sam brzeg kanionu, gotowy do zabrania zwłok na sekcję. Policyjni fotografowie
zapalili lampy i skierowali obiektywy kamer wideo i aparatów na statywach w miejsce,
gdzie zostanie położone ciało. Laurie Martin miała zostać gwiazdą własnej wersji
hollywoodzkiego filmu klasy B.
Mimo że ciało włożono do plastikowego worka, gdy strażacy wciągnęli je na górę, w
powietrzu rozszedł się odór. Marla poczuła, że żołądek wywraca się jej na drugą stronę.
Zacisnęła zęby, żeby nie zwymiotować.
 Nie możesz się skompromitować wobec Bulwortha, wrednej Pow! Powers i tych
wszystkich dzielnych facetów o strusich żołądkach  mówiła sobie.  Nie przeżyłabyś
tego wstydu. Al też by nie przeżył. Nigdy więcej nie pozwoliłby ci ze sobą pracować .
Al stał obok furgonetki koronera i rozmawiał z Bulworthem. Po chwili ruszył przez błoto w
stronę Marli.
 I co teraz?  spytała drżącym głosem. -
 Proponuję po filiżance kawy  powiedział ponuro i poprowadził ją do wynajętego
explorera.
Mocna, czarna kawa pozwoliła żołądkowi Marli wrócić do właściwego położenia. Wydała
długie westchnienie ulgi.
 Skarbie, zachowałaś się bardzo dzielnie  pocieszył ją Al i łagodnie poklepał po ręku.
To nie było przyjemne. Nie powinienem pozwolić ci tu przyjechać.
 Co ty mówisz? Miałabym stracić lot wyczarterowanym samolotem?  Uśmiechnęła
się niepewnie.  Wiedzą już, czy to Laurie?
84
Rozkład postąpił za daleko, żeby mieć pewność. Jeszcze dziś przeprowadzą autopsję.
Muszą dostać dokumentację stomatologiczną i porównać DNA z krwią z samochodu. A
tymczasem...  Al wyjął z kieszeni dżinsów telefon komórkowy, wziął od Marli listę
banków krwi i zaczął dzwonić.
70
Marla, parząc sobie gardło, popijała gorącą kawę i słuchała rozmów Ala. Wreszcie
wyłączył telefon. Ich spojrzenia się spotkały
 W jednym szpitalu mają to nazwisko  oznajmił spokojnie.  Bon- nie Victor
oddawała krew dwa miesiące temu.
 Więc można od razu zrobić porównanie - ucieszyła się.
 Nie tak szybko, skarbie. Plazma uzyskana z jej krwi znajduje się na tankowcu
płynącym na Hawaje.
 Ale chyba ktoś jąprzywiezie z powrotem?
 Jasne  odparł Ali już wołał Bulwortha.  W chwili, gdy o tym rozmawiamy, dziecino.
Noc spędzili u  Ritza w Laguna Niguel, tym samym hotelu, w którym po raz pierwszy
widzieli Laurie Martin ze Steyem Mallardem.
Tyle że teraz, pomyślała Marla z przykrością, Laurie jest tylko masą zgniłego mięsa. A
Steye Mallard chowa się przed żoną i rodziną i policją w Arrowhead.
Wieczorem rozpętała się wczesna tropikalna burza, końcówka huraganu Dora, ale dość
jeszcze mocna, by zawzięcie smagać Dolną i PołudiiiowąKalifornię. Deszcz zasnuwał
okna wodą, fale oceanu wieńczyła biała piana. Była to noc na przytulny ogień w kominku,
butelkę dobrego czerwonego wina i smaczne jedzenie.  Rit.z dostarczył im to wszystko i
jeszcze więcej.
Marla i Al, usadowieni przy kominku w zaciszu swojego pokoju, ubrani w białe hotelowe
szlafroki czekali na telefon, popijając mondayi cabernet reserye i delektując się
pieczonymi na węglu drzewnym stekami i tłuczonymi kartoflami z czosnkiem. To znaczy,
stekami delektował się głównie AL Myśli Marli były wciąż przy wpakowanej do
plastikowego worka Bonnie-Laurie, więc tylko grzebała widelcem w kartoflach,
zastanawiając się, czy nie przejść na wegetarianizm.
Tymczasem w San Diego Bulworth przemierzał niecierpliwie jasnoszary korytarz przed
kostnic pił podłą kawę i czekał na wynik autopsji odbywającej się za zamkniętymi
drzwiami. Oczywiście mógł wejść do środka, ale wolał nie ryzykować. Nie miał tak
odpornego żołądkajak patolodzy. Ciało to jedna rzecz, ale ciało w takim stanie to
zupełnie co innego.
Natomiast Pow! Powers nie miała tego typu rozterek. Bez wahania poszła na salę
sekcyjną. Spełniała swój obowiązek, ciesząc się każdąminutą, bo każda minuta zbliżała
ją chwili, gdy zaaresztuje Steye a Mallarda. Aapanie mordentów było jej największą,
namiętnością, a moment dopasowania sprawcy do zbrodni wywoływał w niej dreszcz
podniecenia. Czuła, że jest to coś, do czego się urodziła.
85
Z fascynacją przyglądała się, jak patolog wyjmuje z jamy brzusznej narzędy, waży je i
ocenia ich stan. Zdejmuje kawałki zgniłego mięsa z kości, bada je i numeruje, ogląda
zęby, robi zdjęcia szczęki plomb.
Mimo to nie była przygotowana na końcowy wniosek.
Dochodziła druga nad ranem, gdy Bulworth wreszcie zadzwonił do hotelu.
Marla spała na kanapie z głową na kolanach Ala. Byli na nogach od szóstej rano
poprzedniego dnia i nawet Al zaczynał odczuwać znużenie.
 Giraud  odezwał się cicho, by jej nie budzić.
71 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •