[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wygrałem.
Patrzyła na nich przenosząc wzrok z jednego na drugiego. Zatrzymała spoj-
rzenie na Creasym.
 A więc przegrałeś zakład i przyjechałeś mnie zabrać jak worek kartofli?
Michaelowi zrzedła mina.
 To wcale nie tak  zaprzeczył.  Obaj chcemy, żebyś wróciła.
Leonie nie odrywała oczu od Creasy ego. Ten wpatrywał się uparcie w talerz.
Podniósł w końcu głowę i wydusił:
 Właśnie, obaj chcemy, żebyś wróciła.
 Dlaczego?
 Bo tęsknimy za tobą. . . Już nie jest jak dawniej  wyręczył go w odpo-
wiedzi Michael.
Wciąż patrząc na Creasy ego powiedziała:
 Wiem, że Michael tęskni za mną. Mnie też go brakuje. Ale żadną miarą nie
przekonasz mnie, że i ty za mną tęsknisz. Nie jestem w stanie uwierzyć, że chcesz
mojego powrotu.
 Nie byłoby mnie tutaj, gdybym tego nie chciał  zapewnił.
 Dobrze, wierzę ci. Tyle że robisz to dla Michaela, nie dla siebie.  Od-
wróciła się do Michaela.  W chwili, gdy zobaczyłam cię tutaj, zrozumiałam, że
kocham cię jak syna. Ale nie mogę powrócić na Gozo, żeby żyć jak przedtem.
210
Kochałam Gozo, ale nie życie, jakie tam wiodłam.  Mówiła teraz tak, jakby
Creasy ego nie było w pokoju.  Od mojego powrotu do Londynu minęło pięć
tygodni i jestem całkowicie pewna, że nie mogłabym mieszkać z tym człowie-
kiem. Czuję się przy nim jak mebel albo robot kuchenny. Prawda, przez kilka
ostatnich tygodni był dla mnie miły, ale była to sztuczna poza, narzucona mu
pewnie przez Laurę.
Po krótkiej ciszy Creasy wymamrotał:
 Naprawdę coś do ciebie czuję.
Zaśmiała się ironicznie.
 Jeśli nawet, to jest to uczucie, jakim darzyłbyś ulubionego psa.
Siedział znowu ze wzrokiem wbitym w talerz. Jedzenie na talerzu pozostawało
nietknięte. Mruknął ledwie słyszalnym głosem:
 Nie miałem nigdy psa. . . Nigdy nie miałem żadnego zwierzęcia.
Mówiąc to podniósł głowę i spojrzał na nią. Odwzajemniła jego spojrzenie.
Patrzyła mu prosto w oczy i nagle jakby dostrzegła w nich otaczającą go klatkę.
Odłożyła wolnym ruchem widelec i nóż na talerz.
 Gdzie się zatrzymaliście?  spytała.
 W hotelu  Gore w Queensgate.
Wstała i przeszła do kuchni. Usłyszeli odgłos podnoszonej słuchawki, a potem
kilka cichych, niewyraznych słów. Wróciła i poinformowała Michaela:
 Zamówiłam ci taksówkę. Będzie czekała przed drzwiami wejściowymi za
jakieś trzy minuty. Jedz do hotelu, jutro porozmawiamy.
Michael popatrzył na nią, a następnie spojrzał na Creasy ego, który nie ode-
zwał się ani słowem. Michael wstał.
 Rozumiem. Zatem do jutra.
Po wyjściu Michaela posprzątała ze stołu, zrobiła Creasy emu kawę, wreszcie
usiadła i zapytała cichym głosem:
 Co to według ciebie znaczy:  coś do kogoś czuć ?
Upił łyk kawy. Była w sam raz osłodzona.
 Nie wiem  zaczął.  Nie potrafię tego. . . Nie jestem zbyt dobry w do-
bieraniu słów. . .
Uśmiechnęła się życzliwie.
 Nie doceniasz sam siebie. W każdym razie musisz spróbować.
 A co to oznacza dla ciebie?  spytał z kolei.
Odpowiedziała mu po krótkim namyśle:
 To coś, co człowiek odczuwa naprawdę tylko wtedy, gdy jest odwzajem-
nione.
Zastanowił się nad jej odpowiedzią. Po chwili usłyszała druzgocące słowa:
 Z tego wynika, że nic do mnie do czujesz.
211
 W tym właśnie problem. Nie wiem dlaczego, ale nie jesteś mi obojętny.
 Przecież zgodnie z twoją definicją uczucie musi być odwzajemnione.
Westchnęła.
 Może jest doskonale kamuflowane.
 Rzadko coś po mnie widać.
 Miałeś w życiu dużo kobiet?
 Tak  odparł z zadziwiającą szczerością.  Miałem ich wiele w sensie
miłości fizycznej. Z niektórymi byłem nawet dłużej, od kilku dni do paru tygo-
dni. Ale kochałem tylko jedną. Może w tym właśnie tkwi przyczyna mojego za-
chowania w ciągu ostatnich miesięcy. Nie wiedziałem, co to miłość, dopóki nie
spotkałem Nadii. Nie miałem pojęcia, czym jest szczęście, dla mnie było to jedy-
nie puste słowo. Byłem przy narodzinach mojej córeczki. A potem. . . Widzę je
codziennie. . . Widzę moją żonę i córeczkę, jak leżą w kostnicy, a dzień jest taki
zimny. Mam je przed oczami, kiedy się budzę i kiedy zasypiam. Trudno mówić
o uczuciach, gdy towarzyszy mi tylko ten jeden obraz. Nie potrafię myśleć o po-
kochaniu innej kobiety. Nie wiem, jak to jest w przypadku innych, ale wiem na
pewno, że ja drugi raz nie umiałbym pokochać.
W małym pokoju zaległa cisza, którą przerwało dopiero pytanie Leonie:
 Czy po śmierci żony spałeś z innymi kobietami?
 Tak.
 Poza popędem płciowym czułeś coś do nich?
Upił trochę kawy z filiżanki i wyznał z tą samą rozbrajającą szczerością:
 Lubię cię bardziej niż którąkolwiek z nich. Z każdym dniem twojego poby-
tu na Gozo lubiłem cię coraz bardziej. Ale nie wierzę, bym mógł pokochać jeszcze
raz. To uczucie rozsypało się bezpowrotnie wraz ze szczątkami tamtego samolotu,
 Rozumiem cię. A teraz bądz ze mną do końca szczery. Chcesz ich zabić,
prawda?
 Tak.
 I użyć do tego celu Michaela?
 Jeżeli będę musiał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •