[ Pobierz całość w formacie PDF ]

musiał coś wymyślić.
- Jakiego rodzaju komplikacja?
Pierce podrapał się po głowie.
- Zrodziły się wątpliwości, kto jest właścicielem gruntu, na którym prowadzimy budowę. Alix
odczuła wyrazną ulgę.
- To tylko to? Z twojego zachowania wnosiłam, że to coś poważniejszego.
- Uważasz, że mógłbym cię okłamać?
To ci dopiero pytanie.
- Tak, gdybyś musiał. To jest, gdybyś uznał to zakonieczne. - Kiedy tylko to powiedziała, zdała
sobie sprawę, że trafiła w sedno i gdyby się nad tym zastanowiła, mogłaby dojść do interesujących
wniosków.
Pierce na chwilę zamarł, tylko oczy patrzyły na nią badawczo.
- To interesujące stwierdzenie. Czy myślisz, że naprawdę zaczynasz mnie rozumieć, Alix?
- Nie uważasz, że już najwyższa pora? - zakpiła z siebie.
Zastanowił się przez chwilę, przygładzając ręką włosy.
- Od dawna jest między nami wiele niedomówień.
Do jakich wniosków dochodzisz?
Alix przyglądała się przez chwilę swoim dłoniom. Musiała się oprzeć tylko na tym, co podpowiadało
jej serce. No, może jeszcze instynkt kobiecy.
- Masz bardzo skomplikowaną osobowość - powiedziała, spoglądając na niego spod przymkniętych
powiek.
- Przypominam chińskie puzzle - zażartował.
- Miałam kiedyś taką zabawkę i uznałam, że jest nie do ułożenia - stwierdziła całkiem serio. -
Kiedyś, przypadkiem, udało mi się to i znalazłam klucz. Potem wszystko było już całkiem proste...
Pierce spojrzał na nią trzezwo.
- To powszechnie znana prawda, że wszystko jest bardzo łatwe, jeśli zna się odpowiedz. Trudne
pytania to tylko takie, na które nie mamy odpowiedzi.
- Czy to znaczy, że na wszystko jest jakaś logiczna odpowiedz?
Rozłożył bezradnie ręce.
- Dotyczy to nawet mojej osobowości.
Alix oblizała wargi. Był to szczególny rodzaj zabawy w kotka i myszkę. W tej stawce chodziło
bowiem o coś więcej, niż tylko o grę słów.
- W takim razie muszę wiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, czy chcę znać tę odpowiedz? A jeśli tak,
to jak zacząć jej szukać?
Z oczu Pierce'a zniknęło nagle całe rozbawienie.
- Z tym pierwszym nie mogę ci nic pomóc. Co do drugiego zaś, to ile jeszcze wskazówek będziesz
potrzebować?
- Skąd mam wiedzieć, że nie przekazujesz mi tylko półprawd? - zaatakowała go znowu.
Pierce zerwał się z miejsca.
- Ty wcale nie chcesz znać faktów, interesują cię tylko zapewnienia.
64
- A cóż w tym złego? Czego ty ode mnie oczekujesz, Pierce? - Było to jak krzyk z głębi serca.
- A czego ty oczekujesz ode mnie, Alix? - zapytał miękko, a potem, widząc jej wyrazne zmieszanie,
westchnął głęboko. - Jeśli się na coś zdecydujesz, to wiesz, gdzie mnie znalezć. Przepraszam, ale
muszę jeszcze raz zatelefonować.
Al ix popatrzyła za nim z bólem serca. Po raz pierwszy byli tylko o krok od porozumienia. Czuła to
przez skórę. Tylko co z tego miało dalej wyniknąć? Odpowiedz na nieznane pytanie. Dlaczego
wszystko tak komplikował? Przecież przed chwilą ustalili, że chińskie puzzle są zupełnie proste, jeśli
zna się do nich klucz. To mogło oznaczać, że i w tym przypadku jest jakaś prosta odpowiedz.
Przecież mógł osiągnąć wszystko, co chciał, bez konieczności poślubiania jej. A więc ożenił się z
nią, bo chciał tego!
Tylko że to nie miało sensu. Jedno do drugiego nie pasowało. Dopiero dzisiaj zaczęła odkrywać go
na nowo. Co to oznaczało? Tyle, że nic nie jest takie, jakie się jej początkowo wydawało. Kiedy było
prawdziwe, wtedy czy teraz? Przecież potraktował ją tak okrutnie. Zupełnie nie jak kogoś, kogo się
kocha. A z drugiej strony, przecież pomógł jej ojcu, a wcale nie musiał tego zrobić.
Myśl o ojcu otrzezwiła ją zaraz. Przecież miała zadzwonić do matki zaraz po przyjezdzie. Rzut oka
na zegarek przekonał ją, że może to zrobić jeszcze dzisiaj. Ponieważ nie widziała nigdzie telefonu,
zaczęła szukać Pierce'a.
Natknęła się nań, gdy akurat wychodził z jakiegoś pokoju.
- Szukałaś mnie?
- Nie bezpośrednio. Chciałam znalezć telefon, żeby zadzwonić do mamy. Powinnam była to zrobić
już wczoraj - wyjaśniła, czując się dziwnie winna.
- Nic łatwiejszego - odparł zmęczonym głosem, wpuszczając ją z galanterią do pokoju. -Telefon
jest tam, a numery kierunkowe znajdziesz na kartoniku obok.
- Dziękuję - wymamrotała przechodząc.
- Nie masz mi za co dziękować. Ten telefon należy również do ciebie. Podobnie jak wszystko W
tym domu. Pozdrów serdecznie mamę, dobrze?
Znowu patrzyła za nim, jak wychodzi. To wszystko jest jej? Czy ma na myśli również siebie? A jeśli
tak, to co to znaczy?
Poirytowana sięgnęła po telefon. Tak jak oczekiwała, mama nie spała jeszcze, rozmawiały więc
prawie przez godzinę, dopóki Emily Petrakos nie zauważyła przytomnie, że zapłacą za telefon
fortunę. Rozmowa poprawiła jej trochę samopoczucie, choć oczywiście niczego nie rozwiązała.
Przyjemnie było się jednak dowiedzieć, że stan ojca poprawia się dosłownie z godziny na godzinę.
Z westchnieniem rozejrzała się po pokoju. W pewnym sensie odzwierciedlał on osobowość Pierce'a,
był bardzo funkcjonalny, a równocześnie wygodny. Przy ścianach stały liczne półki na książki,
niektóre wypełnione były równo poukładanymi tomami, na innych leżały różnego rodzaju
dokumenty. Uwagę jej zwrócił album z rodzinnymi zdjęciami. Z ciekawości podeszła do niego i
zaczęła je przeglądać. Na jednym rozpoznała dziadka Pierce'a, nie było to jednak to samo zdjęcie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •