[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wywalone drzwi wpadł Kij, za nim dwa noże, Loiosh i Zwietlik. . . Ktoś z jękiem
zwalił się na prawo ode mnie. . . stojący w wejściu Kragar ciskał nożami z szyb-
kością godną podziwu. . . oczy Zwietlika jaśniały niczym latarnie przy Smoczej
Bramie Cesarskiego Pałacu. . . przemknęło mi przez myśl:  Zostałeś uratowany ,
ale jakoś tak dziwnie obojętne mi było, czy próba będzie w pełni udana.
Z pewnym zainteresowaniem obserwowałem Kija w akcji. Równocześnie roz-
prawiał się z czterema przeciwnikami. W każdej dłoni miał pałkę, a na twarzy
rzadki wyraz pełnej koncentracji. Poruszał się z niesamowitą gracją i kolejno roz-
brajał przeciwników  wyglądało to tak, jakby zaplanował wcześniej ich ruchy
i swoje. Kiedy wytrącił broń z ręki ostatniemu  a trwało to ze dwie sekundy
od chwili rozpoczęcia walki, przystąpił do finału. Pałka w lewej trafiał gościa
w szczyt czaszki, a moment pózniej pałką z prawej w bok głowy, zmiatając go do
poziomu. Aup-cup, łup-cup. Pierwszy dotknął podłogi, gdy trzeci dostał z prawej,
drugi, gdy spotkało to ostatniego. Kiedy trzeci grzmotnął o podłogę, Kij rozejrzał
się i jako ostatni schował broń.
Zza moich pleców dobiegł głos Zwietlika:
 Wszyscy, Kragar.
 Dobrze  głos rozległ się z prawej strony, tuż obok.
Obróciłem głowę i dostrzegłem, że Kragar kończy zdejmować mi łańcuch
z rąk.
 W porządku, szefie?
71
Aańcuchy opadły, zaś w drzwiach pojawiła się kobieta w czerni i szarości 
teraz wiedziałem, skąd Kragar miał rozeznanie w kwestii usytuowania przeciwni-
ków.
 Będziemy gotowi za moment, pani  zapewnił Kragar.
Skoro odzywał się do niej tak uprzejmie, musiała być naprawdę dobra.
 Szefie?
Nogi też już miałem wolne.
 Vlad?  spytał Kragar.  Możesz wstać?
Doszedłem do wniosku, że dobrze byłoby znalezć się we własnym łóżku.
Zwietlik pozbierał moje rzeczy i broń.
 Szefie? Powiedz coś.
Kij przyjrzał mi się uważnie i odwrócił się, klnąc pod nosem.
 Szefie, do cholery?! Co się dzieje?
 Zwietlik, pomóż mi go postawić. . .  zdecydował Kragar.  Dobra. . .
 Szefie? Dlaczego nie. . . 
Coś mi przenicowało flaki, w głowie mi się zakręciło, świat wirował i wirował.
 . . . .odpowiadasz?
Zwymiotowałem na ziemię. Gdyby nie Zwietlik i Kragar trzymający mnie
mocno, wylądowałbym nosem we własnych rzygowinach. Teleportacja dawno tak
dokładnie nie wyczyściła mi żołądka. I dawno temu pusty nie próbował nadal od-
dać czegokolwiek. Byliśmy koło domu, ale z tego zdałem sobie sprawę z dużym
opóznieniem. Podobnie jak z tego, że moje rzeczy niósł Kij.
 Do środka  polecił Kragar.
Próbowali pomóc mi iść, ale po pierwszym kroku nogi odmówiły mi posłu-
szeństwa i musieli mnie nieść.
 Szefie? Jesteś tam?
 W ten sposób nie pokonamy schodów  ocenił Kragar.
 Czekajcie, zostawcie rzeczy  zaproponował niespodziewanie Kij i już go
nie było.
Zaraz potem usłyszałem, że z kimś rozmawia. Dobiegło do mnie  schlał się
i  w burdelu , po czym Kij zjawił się już bez zawiniątka i złapał mnie za nogi.
We trzech wnieśli mnie bez trudu i wypadku.
Kij puścił moje nogi i zaklaskał.
Gdzieś z dołu rozległ się dziecięcy głos:
 To ja to tu zostawię.
A potem szelest i stłumiony brzęk.
I cichy odgłos schodzenia po schodach.
Ponieważ nikt jakoś nie zareagował na powtórne klaskanie, Kij otworzył drzwi
i wnieśli mnie do mieszkania.
 Będziemy go chyba musieli obmyć. . .  mruknął Kragar, nie kryjąc
obrzydzenia.  No, bo. . . Cawti!
72
 Loiosh powiedział, żebym się zjawiła natychmiast. Co. . . Vlad!
 Myślę, że trzeba go umyć i położyć spać.
 Vlad, jak się czujesz?
 To ja przyniosę rzeczy  zaproponował Kij.
Loiosh gdzieś zniknął, pewnie poleciał na swoją półkę albo na ramię Cawti,
ale akurat patrzyłem w inną stronę, więc nie wiem.
Cawti chwilę milczała, nim zdecydowała:
 Zanieście go do wanny. Tędy. . . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •