[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Katherine.
- I co my z nim zrobimy?
- W tej chwili jeszcze nic - odparł Steve. - Kitty wciąż na nim zależy. Dajmy jej
spokojnie skończyć film, a sami obserwujmy rozwój sytuacji i czekajmy. W razie czego jakoś
jej pomożemy.
Jean-Claude czuł się znudzony Katherine. Znudzony jej zbyt chudym ciałem,
znudzony jej przesadną miłością do głupiego synalka, znudzony jej lękami, narcyzmem,
neurozami. Nie mógł też patrzeć na tę okropną Brendę, żyjącą w jej cieniu. Wiedział, że
Brenda też za nim nie przepada.
Prawdę mówiąc, znudzony był też Ali, ale ona przynajmniej nie miała zahamowań i
uprawiała z nim każdy rodzaj seksu. Z Kitty nawet tego nie próbował. Z jej opowiadań o
małżeństwie z Johnnym wynikało, że nie zasmakowała ani w sado-masochizmie, ani w
podglądactwie. Kitty była bochenkiem białego chleba, typową Amerykanką, konwencjonalną
w sprawach seksu. Na szczęście ostatnio była tak zmęczona, że zasypiała, ledwo przyłożyła
głowę do poduszki. Ich pożycie seksualne zostało zepchnięte na dalszy plan.
Jean-Claude łaknął seksu, tak jak większość ludzi potrzebuje jedzenia i picia. Nie był
specjalnie wybredny. Nie miało dla niego większego znaczenia, z kim go uprawiał;
praktycznie wystarczała mu jako tako wyglądająca kobieta, a czasami ładny chłopiec. Kiedy
jednak złapał taki kąsek jak Katherine Bennet, zrozumiał, że musi się do niej dostosować.
Wiedział, co jej będzie odpowiadało. Deklaracje wiecznej bezwarunkowej miłości,
romantyczna namiętność, silny popęd. Wszystkie kobiety się na to łapały, ponieważ
mężczyzni albo nie mieli pojęcia, jak je uwodzić, albo byli na to zbyt leniwi. Jego to nie
dotyczyło.
Jean-Claude w bardzo wczesnej młodości przestudiował markiza de Sade i Henry
Millera. Przeczytał mnóstwo książek na temat obsesji seksualnych i fetyszyzmu, nie mówiąc
o Freudzie, Jungu, Masters i Johnson, a na wet Shere Hite. W szkole bez najmniejszej
trudności rozkochiwał w sobie młodszych kolegów, a kiedy został piosenkarzem, wprost nie
mógł opędzić się od kobiet. Do perfekcji opanował sztukę uwodzenia i rozmaitych
erotycznych gier, którymi kobiety były zafascynowane. Znał się na kobietach, wiedział, które
guziki należy przyciskać, jemu samemu jednak chodziło tylko o zaspokojenie apetytu - trzy,
cztery, a nawet pięć razy dziennie. Seks znaczył dla niego tyle, co jedzenie i picie. Seks
jednakże dawał mu wielką władzę nad kobietami i Jean-Claude wiedział, jak ją maksymalnie
wykorzystać.
Obejrzał się krytycznie w lustrze nad umywalką. Czas chlapnąć wodą utlenioną na te
ciemne odrosty. Na szczęście nie musiał farbować sobie włosów łonowych, które i bez tego
były dość jasne. Spojrzał na zegarek. Do odlotu samolotu zostało tyle czasu, że zdąży
zafundować sobie jedną małą przyjemność. Otworzył drzwi do przyległego pokoju, gdzie na
łóżku siedziała Ali w wyczekującej pozie. Zawsze gotowa, pomyślał z przekąsem. Pogardzał
nią nawet wtedy, gdy ogarniała go wielka żądza.
- Zdejmij ubranie - rozkazał. - Ale powoli.
Ali spełniła polecenie. Miała zaróżowione policzki, oczy błyszczące z niecierpliwości.
Rozbierała się powoli, zmysłowo, tak jak ją nauczył.
Jean-Claude podszedł do łóżka, uniósł ją za długie rude włosy i zmiażdżył jej wargi
pocałunkiem, który był zarówno namiętny, jak i brutalny. Ali zadrżały kolana. Kiedy język
Jean-Claudea zaczynał swoje wycieczki krajoznawcze po wargach kobiet, od razu nogi się
pod nimi uginały. Katherine często mawiała, że niewątpliwie całowanie studiował na
uniwersytecie. Zerwawszy ubranie z sekretarki, dokonał dzieła z taką namiętnością, że
zaczęła go błagać o jeszcze. Ale nie miał już na to czasu. Tym razem musiało jej wystarczyć.
Zaspokoił żądzę. Teraz co innego mu było w głowie.
Biorąc prysznic, Jean-Claude przypomniał sobie Eleonorę Norman. To była kobieta
podobna do niego. Kobieta, która dla uzyskania seksualnego zaspokojenia zrobiłaby
wszystko. Jej ekstrawagancja przekraczała wszelkie granice. Opowiedziała mu kiedyś, że jako
siedmioletnia dziewczynka została zmuszona do stosunku ze starym reżyserem filmowym.
Jean-Claudea ta historia niewiarygodnie podnieciła, nawet bardziej niż uprawianie miłości.
Lubił po akcie leżeć nagi obok Eleonory, głaskać od niechcenia jej imponujące, wypełnione
silikonem piersi i słuchać o tym, co stary wstręciuch robił małej słodkiej dziewczynce. W
pewnej chwili Eleonora zaczynała jęczeć z pożądania, a wtedy Jean-Claude żądał, żeby go
błagała, i ona błagała. Jeszcze jak błagała. Nie było rzeczy, której by wtedy nie zrobiła dla
niego. Tak, Eleonora Norman była dla niego odpowiednią partnerką.
Spędził wiele godzin rano i po południu, uprawiając z nią miłość w łóżku, na
podłodze, w basenie, w czasie, gdy Kitty ciężko pracowała. Przyjemność, jaką Eleonora
czerpała z uwodzenia męża rywalki, była równa strachowi przed tym, co Jean-Claude by jej
zrobił, gdyby kiedykolwiek zdradziła jego tajemnicę. Eleonora dobrze go poznała. Odkryła
najciemniejszą stronę jego natury, lecz - podobnie jak inne kobiety, które spotkały go na swej
drodze - nie potrafiła z niego zrezygnować. Władza Jean-Claudea nad kobietami była niemal
nadnaturalna.
Zaraz po powrocie z podróży do Newady Jean-Claude zapowiedział, że odsyła
Tommy ego do Los Angeles. Według niego Katherine poświęcała synowi za dużo czasu.
- Masz się uczyć roli i spać, bo to jest potrzebne dla twojej urody - rzekł tonem nie
znoszącym sprzeciwu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •