[ Pobierz całość w formacie PDF ]

RS
60
wpadał w gniew przy kontaktach z Polly. Wydawało się, że tylko Megan
Lacey potrafi ugłaskać jego nastroszone pióra.
Wprawdzie jej oficjalne obowiązki już się skończyły, ale kiedykolwiek
Polly zajrzała do Charlesa, Megan akurat  wpadła po drodze".
 Musiałam sprawdzić, jak mój pacjent sobie radzi  mówiła zwykle,
uśmiechając się słodko.  Martwiłam się o niego przez kilka dni, a zna
pani Charlesa.  Jej wzorowo wypielęgnowana głowa o blond włosach
kierowała się w kierunku Charlesa z filuternym uśmiechem, który
przyprawiał Polly o gęsią skórkę. Ręce miała zawsze zajęte robótką ręczną,
którą ze sobą nosiła.  Robię dużo tych rzeczy  wyjaśniała.  Głównie
na cele dobroczynne.
 Zliczne  mówił ciepło Charles. Megan westchnęła.
 Ale tak mało doceniane. Niestety, obecnie takie kobiece hobby są
bardzo lekceważone. Dzisiejszym młodym kobietom tylko dorównywanie
mężczyznom w głowie.  Spojrzała spod oka na kurtkę i wytarte dżinsy
Polly. Potem z zadowoleniem wygładziła spódnicę swego pastelowo-
błękitnego kostiumu.  Nie mają czasu na dbanie o tę subtelną, delikatną
stronę charakteru.
Polly otworzyła usta, ale po chwili z powrotem je zamknęła. Charles,
napomniała siebie, jest jeszcze rekonwalescentem. Mimo, że już nie leżał w
łóżku, ciągle był jeszcze blady i wymizerowany. Nie chciała go wytrącać z
równowagi zjadliwą uwagą. Zwłaszcza, że kiwał głową z aprobatą, chłonąc
słodkie słówka Megan. Czy on nie widzi stalowego pancerza, ukrytego pod
zewnętrzną słodyczą?
Ale nawet zatrute strzały Megan i rozdrażnienie Charlesa nie wyjaśniały
do końca jej zniecierpliwienia. Może było ono związane z otaczającą ją ze
wszystkich stron błyszczącą tandetą; z sezonowymi korkami ulicznymi, w
których musiała tkwić, gdy jechała przez ulice; z wesołym harmidrem
tłumów, biegających w przedświątecznej gorączce zakupów po sklepach.
Czuła, że ona jest poza tym, z boku. Jak gdyby radość i śmiech nie
przypadały jej w udziale.
 Może jestem już za stara na cieszenie się z Bożego Narodzenia 
powiedziała z westchnieniem do ciotki Hester.
 Na to nie można być za starym! Polly podparła brodę rękami.
 Kiedy przestaje się wierzyć w Zwiętego Mikołaja, czar pryska i już
nigdy nie wraca.
RS
61
 Cyniczna bzdura  odparła ciotka szorstko. Po chwili, niby
przypadkiem, dodała:  A jak było w Dorset?
Polly zmrużyła oczy i pochyliła się nad stołem w stronę Hester.
 Własne chciałam o tym powiedzieć. Jak głęboko jesteś
wtajemniczona?
 Ja?  Szmaragdowe oczy rozszerzyły się niewinnie.  O jakim
wtajemniczeniu mówisz?
 Wiesz bardzo dobrze  powiedziała Polly groznie.  Mówię o tym
łotrze, Leonie Hammondzie, który mnie podstępnie zwabił do swojego
domu.
 Chyba coś mi o tym wspominał, gdy rozmawialiśmy przez telefon.
 I przypadkiem podałaś mu mój numer.
 Ależ mógł go znalezć gdziekolwiek  powiedziała ciotka Hester z
udawanym zaskoczeniem.  W książce telefonicznej czy spisie telefonów
zakładów usługowych. Ja tylko...
 Tylko mu to troszkę ułatwiłaś.
 No to co? Czy coś się stało? Czy dom okazał się okropną ruiną? Och,
kochanie, tak mi przykro...
 To było cudowne miejsce  westchnęła Polly.
 Więc o co chodzi?
 O właściciela Old Radbourne  rzekła ponuro.
 Za dużo w nim mężczyzny jak dla ciebie, czy tak?  Ciotka
wycisnęła sok z cytryny na swoją solę z Dover.  Gdybym ja miała
dwadzieścia lat mniej...
 I teraz jesteś nieznośna  powiedziała Polly.  Bezczelnie z nim
flirtowałaś!
 Dwadzieścia lat temu, moja droga, nie miałabym w głowie tylko
flirtu. Raczej dziki, namiętny romans.  Uśmiechnęła się kusząco. 
Bardzo namiętny. Jakie on ma spojrzenie... Nurtujące głębie, jakiś rodzaj
tygrysiej zmysłowości...
 Oszczędz mi tego  jęknęła Polly.
 ... a wszystko połączone w doskonałą mieszankę męskich muskułów,
dobrego humoru, przenikliwej inteligencji i, wydaje mi się, domieszki wręcz
sentymentalnej wrażliwości. O cóż więcej może prosić kobieta?
 O to, żeby zejść z tematu Leona Hammonda! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •