[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Babka popatrzyła na nią badawczo.
- Widzę, że wszystko już dokładnie przemyślałaś, Emily?
- Tak jest.
- Ale dlaczego tak bardzo chcesz jej pomóc? Emily zamyśliła się.
- Dlatego, że ona jest na świecie całkiem sama. Nie ma nikogo inne-
go. A także dlatego, że jest w niej coś, co robi na mnie wyjątkowe wraże-
nie. Ona zasługuje na pomoc, babciu. I obawiam się, że w sytuacji, w ja-
kiej się teraz znajduje, jeśli takiej pomocy nie uzyska, to się kompletnie
załamie.
- Więc to nie jest silna osoba? Nie taka jak my, z rodziny Egebergów?
- Nie, to krucha istota. Ale naprawdę słodka. Babka skinęła głową.
- W takim razie zgadzam się. Zresztą z radością utrę nosa Victorowi
Stangowi. Ten stary cap myśli pewnie, że dziewczyna zniknie z miasta,
tak by mógł udawać, że nic się nie stało. Pewnie tylko na to czeka, by za-
trudnić jakąś nową, młodą guwernantkę.
Emily przytakiwała.
- Ech, mężczyzni! - babka prychnęła ze złością. - Daj mi jeszcze
troszkę portweinu, Emily Victorio! Możesz przyprowadzić tę nieszczęsną
kobietę tutaj, kiedy tylko zechcesz. Zaraz powiem pokojówkom, żeby
przygotowały odpowiednie pokoje.
- Babciu...
Starsza pani kiwała głową i uśmiechała się.
R
L
- Wiem, co chcesz powiedzieć. Ale nie bój się, ja nie dołożę jej ka-
mienia do ciężaru, który już i tak dzwiga. Bywam ostra, ale tylko dla
tych, którzy potrafią znieść uderzenie. - Umilkła, a pó chwili mówiła da-
lej: - Teraz przedstawiam siebie w lepszym świetle, niż powinnam. My-
ślałam, że Agnes jest silniejsza. Nie traktowałam jej tak, jak powinnam,
to trzeba przyznać. Ale nigdy nie poprosiłam jej o wybaczenie. Nie zdą-
żyłam tego zrobić.
Emily poczuła, że łzy cisną się jej do oczu. Pochyliła się nad albumem
z fotografiami i przysunęła krzesło bliżej fotela babki.
- Opowiedz mi o dzieciństwie taty - poprosiła. Gerhard powiedział,
że Egerhøi zostaÅ‚o wyczyszczone
ze zdjęć matki, ale babka mogła jej pokazać zdjęcia ojca, opowiedzieć
jej, jaki był, po prostu przybliżyć go córce.
Wyglądało na to, że mgła zaczyna rzednąć, za oknami nieśmiałe bły-
ski słońca przedzierały się przez postrzępioną zasłonę. Panna Jeppesen
jest uratowana. Teraz pozostaje tylko rozmowa z Victorem. Ten człowiek
ma przecież zobowiązania wobec nienarodzonego jeszcze dziecka. Trze-
ba mu to uświadomić. Jemu i tej zarozumiałej pani Beyler.
91
R
L
Rozdział 10
- To jest Camilla Jeppesen, babciu.
Caroline wyciągnęła rękę i oceniała przybyłą. Po chwili skinęła gło-
wÄ….
- Jest pani piękną, młodą kobietą o bardzo ładnej sylwetce.
- Jestem pani głęboko wdzięczna, pani Egeberg. Ja...
- Będziemy chyba miały obopólną radość, panno Jeppesen. Widzi pa-
ni, tutaj nie ma prawnuków. A małe dziecko wprowadzi wiele życia do
opustoszałych pokoi w naszym domu.
Panna Jeppesen zarumieniła się i zerkała niepewnie na Emily, która
już.zawczasu zapewniła ją, że babka zna całą historię z Victorem Stan-
giem i nie osÄ…dza jej zle.
- I jest pani wykształcona, jak słyszę?
- Tak, tylko że nie zdałam matury. Bo nie chodziłam do publicznej
szkoły. Mąż mojej siostry, pastor, odradził mi to. Byłam uczennicą w
szkole dla dziewczÄ…t Anny Gregersens.
Caroline uśmiechnęła się.
- Coś takiego! Szczerze mówiąc, znałam matkę Anny Gregersens,
prowadziła taką samą szkołę dla panien w czasach mojej młodości. Była
Dunką. A jakich przedmiotów się pani uczyła?
- To były prace ręczne, rysunek, śpiew, muzyka, język francuski i hi-
storia.
- Dobrze. Naprawdę dobrze. Ja też uczyłam się trochę francuskiego w
swoim czasie, miałam francuską guwernantkę. Mam tutaj w domu parę
tomików poezji. Będzie dla mnie wielką radością, jeśli zechce mi pani
głośno poczytać. Francuski to taki piękny język, nie sądzi pani, panno
Jeppesen? Młoda kobieta przytakiwała, wciąż mocno zarumieniona.
- A jak pani trafiła do domu doktora Stanga?
- Mąż mojej siostry dowiedział się, że pani Beyler, teściowa doktora
Stanga, szuka guwernantki dla swoich wnuczek, no i...
92
R
L [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •