[ Pobierz całość w formacie PDF ]

minęło...
- Nic nie minęło, pani doktor. Ludzie jeszcze długo będą o tym
gadać, ręczę za to.
- Ludzie zawsze gadają, kochana Maudie - pojednawczo
powiedziała Ann. Starała się nie myśleć o procesie Toma i
związanym z nim rozgłosie. - Kończę już, Maudie, odezwę się przed
wieczorem. Nie zapomnij o mojej prośbie!
Odłożyła słuchawkę i chwilę jeszcze siedziała na łóżku
Lankstona z radością myśląc o przyszłości u boku Pete'a.
Za wycieraczką szyby wozu Ann znów tkwiła karteczka, tym
razem bez pogróżek. Bill zawiadamiał, że jest z wizytą u Barrona.
Ann pobiegła prosto do sali, gdzie leżał Pete.
136
RS
- Gdzie podziali się twoi goście? - spytała po wejściu.
- Seth znalazł kogoś, kto ich podrzuci do domu, są już w drodze.
Ann pocałowała go.
- Jak się czujesz? - spytała.
- Przynajmniej wiem już, że twoje pocałunki to nie był sen...
Delikatnie dotknęła jego zabandażowanej głowy.
- Oczywiście, że to nie był sen, głuptasie. -Musnęła wargami
jego czoło. - W karetce, kiedy myślałam, że cię stracę, doszłam do
wniosku, że pokochałam cię już podczas naszego pierwszego
spotkania w Blue Hollow. Pomyśl, mogłam wybrać tyle innych
miejsc na ziemi, a przyjechałam właśnie tutaj! To po prostu
przeznaczenie.
Po chwili roześmiała się głośno.
- Maudie wiedziała, cały czas wiedziała!
- Ty jedna nie wiedziałaś. Właściwie powinienem darować
Solowi to pobicie. I tak zapłaci za swoje sprawki. Gdyby nie on,
pewnie jeszcze bym poczekał na moje szczęście. To Wainright jest
odpowiedzialny za wypadek Emily oraz za kilka podpaleń i bijatyk.
Ann wpatrywała się w Barrona szeroko otwartymi oczami.
- A więc Sol zepchnął Emily z jezdni! Ale dlaczego, na litość
boską?
- Chciał się przysłużyć Ammernowi. Wiedział, że Jim jest mu
solą w oku.
- Czy Ammerman o tym wiedział?
137
RS
- O wypadku? Jestem pewien, że tak. W Blue Hollow wszystkie
ciemne sprawki prędzej czy pózniej wychodzą na wierzch. Tym
razem Wainright przesadził. Ammerman wie, że moja książka
oznacza dla niego masę kłopotów. Wie jednak, że kopia leży w banku
w Christopher. Podobno Ammerman sugerował szeryfowi, że moje
pobicie to sprawka Sola. W każdym razie Harl tak długo będzie
grzeczny, dopóki nie znajdzie sposobu na wysadzenie banku z moim
sejfem w powietrze!
- Cała ta sprawa jest poważniejsza, niż myślałam - stwierdziła
Ann.
- Nie przejmuj się tym facetem. On nie lubi kłopotów. Już się
wyparł Wainrighta.
"Tak jak Tom" - pomyślała Ann, mimo, że już nie chciała
wspominać Callana, Tom to przeszłość. Była gęsią wmawiając sobie,
że go kocha.
- Cała ta historia ma jedną dobrą stronę - ciągnął Pete. - Być
może wyrwie górników z apatii. Chodzi mi przede wszystkim o
starego Jonnarda. Kiedy pomyślę, co Ammerman mógł mu zrobić.
Ann z uśmiechem położyła mu palec na ustach.
- Pomyśl lepiej o tym, co mówił doktor Stephens! Leżeć, nie
denerwować się, odpoczywać. Kiedy już będziesz w domu, nie
pozwolę nikomu cię niepokoić.
Pete ucałował jeden z jej szczupłych palców.
- Razem z tobą zdobędę dla górników z Blue Hollow cały świat.
No, trochę to potrwa... Faceci tacy jak wujek Coll, Andy Blankenship,
138
RS
Jim Clarr i ja nie są cudotwórcami. Walczymy jednak o coś, w co
gorąco wierzymy! - Wziął Ann w ramiona. - Jesteś po naszej stronie?
Ann przytuliła twarz do jego ramienia.
- Oczywiście, najdroższy - wyszeptała. - Do końca życia!
139
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •