[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Musimy wydostać się z tego pola.
 Brzmi to rozsądnie.
 Podejdę bliżej do jednego z tych dużych  dodał Hań.
To wcale nie brzmiało rozsądnie.
 Bliżej!  wykrzyknął Trzypeo, wyrzucając w górę
metalowe ręce. Jego sztuczny mózg ledwo był w stanie
przyjąć to, co właśnie zarejestrowały jego receptory
słuchowe.
 Bliżej!  powtórzyła księżniczka z niedowierzaniem.
Chewbacca spojrzał w zdumieniu na swego partnera i
szczeknął.
Nikt z całej trójki nie rozumiał, dlaczego ich kapitan, który
ryzykował życiem, aby ich wszystkich uratować,
teraz usiłuje spowodować ich śmierć! Hań wprowadził kilka
prostych poprawek w urządzeniach sterowniczych kabiny i
wmanewrował  Sokoła Millenium" pomiędzy dwa duże
asteroidy, a potem skierował statek prosto na obiekt
wielkości Księżyca.
Kiedy  Sokół Millenium", ciągle ścigany przez myśliwce
TIE, leciał dokładnie nad asteroidem, na jego skalistej
powierzchni wybuchał błyszczący prysznic mniejszych skał.
 Sokół" jakby prześlizgiwał się nad powierzchnią małej
planety, jałowej i zupełnie pozbawionej życia.
Z mistrzowską precyzją Hań Solo skierował statek ku
jeszcze jednemu ogromnemu asteroidowi, największemu,
jaki dotąd spotkali. Przyzywając wszystkie umiejętności,
dzięki którym zdobył reputację w całej Galaktyce, tak
manewrował maszyną, że jedynym obiektem między nim i
myśliwcami była ta śmiertelnie grozna latająca skała. Nagle
pojawił się krótki, jasny rozbłysk światła, a potem już nic.
Roztrzaskane szczątki dwu myśliwców TIE zdryfowały w
ciemność, a potworny a-sterioid płynął dalej, nie zbaczając z
kursu.
Hań poczuł wewnętrzny blask tak jasny, jak widok, który
dopiero co rozjaśnił przestrzeń. Uśmiechnął się do siebie w
cichym tryumfie. Wtem zauważył obraz na głównym
wskazniku radarowym konsoli i trącił swego drugiego pilota.
 Zobacz  Hań wskazał obraz.  Chewie, zbierz
odczyty. Wygląda całkiem niezle.
 Co to?  spytała Leia.
Pilot  Sokoła" zignorował jej pytanie.
 Powinno się nadać  powiedział.
Kiedy lecieli blisko powierzchni asteroidu, Hań spojrzał na
skalisty grunt, zatrzymując wzrok na zacienionym obszarze
wyglądającym jak olbrzymi krater. Opuścił statek do
poziomu powierzchni i wleciał prosto do
krateru, którego podobne do miski ściany nagle uniosły się
wokół statku.
Dwa myśliwce ciągle pędziły za nim, strzelając z dział
laserowych i usiłując powtórzyć każdy jego manewr.
Hań Solo wiedział, że musi zastosować więcej sztuczek i
lecieć ostrzej, jeśli ma zgubić te śmiertelnie grozne statki
pościgowe. Spostrzegłszy przez przedni iluminator wąską
rozpadlinę, przechylił  Sokoła Millenium" na bok i przeleciał
bokiem wzdłuż głębokiego skalistego wąwozu.
Nieoczekiwanie oba myśliwce poleciały za nim. Jeden z
nich sypnął iskrami, kiedy otarł się o ścianę metalowym
poszyciem.
Skręcając, przechylając i obracając statek, Hań pędził
wąskim przesmykiem. Czarne niebo z tyłu rozbłysło, kiedy
dwa myśliwce wpadły na siebie, a potem eksplodowały na
skalistym podłożu.
Pilot zmniejszył prękość. Ciągle jeszcze nie był
bezpieczny od imperialnych łowców. Lustrując kanion
spostrzegł coś ciemnego  rozwarte wejście do jaskini na
samym dnie krateru. Być może wystarczająco duże, aby
pomieścić  Sokoła Millenium". Jeśli nie, on i jego załoga i
tak wkrótce się o tym przekonają.
Zwalniając, wprowadził statek do wejścia i obszernego
tunelu. Miał nadzieję, że będzie to idealna kryjówka. Wziął
głęboki oddech, kiedy cienie jaskini błyskawicznie
pochłonęły jego statek.
Malutki X-skrzydłowiec wchodził w atmosferę planety
Dagobah.
Kiedy podchodził do planety, Luke'owi udało się dojrzeć
przez grubą warstwę gęstych chmur część zakrzywionej
powierzchni. Nie istniały jej mapy i planeta była właściwie
nieznana. Jakoś tu dotarł, chociaż
nie był pewien, czy do tego niezbadanego sektora
przestrzeni kierowała statkiem tylko jego własna ręka.
Erdwa Dedwa, który siedział z tyłu X-skrzydłowca,
analizował mijane gwiazdy i za pośrednictwem ekranu
komputera kierował swe uwagi do pilota.
Chłopak przeczytał zapis interpretera.
 Tak, Erdwa, to Dagobah  odpowiedział małemu
robotowi, a potem wyjrzał przez okno kabiny, kiedy
myśliwiec zaczął schodzić w stronę powierzchni planety. 
Wygląda trochę ponuro, prawda?
Erdwa pisnął, po raz ostatni próbując sprowadzić swego
pana na bardziej rozsądny kurs.
 Nie  odparł Luke.  Nie chcę zmienić mojej decyzji.
 Sprawdził monitory statku i nieco się zdenerwował. 
Nie mam żadnych odczytów wskazujących na miasta czy
jakąkolwiek technologię. Jest za to mnóstwo sygnałów form
życia. Tam w dole jest coś żywego.
Jego towarzysz też się martwił i zostało to przełożone
jako lękliwe pytanie.
 Tak, jestem pewien, że robotom nie grozi tu żadne
niebezpieczeństwo. Czy możesz wreszcie się uspokoić? 
Luke zaczynał się irytować.  Po prostu będziemy musieli
poczekać na rozwój wypadków.
Z tyłu kabiny doleciało go żałosne elektroniczne piśniecie.
 Przestań się wreszcie martwić.
X-skrzydłowiec płynął poprzez strefę zmierzchu od-
dzielającą czarną jak smoła przestrzeń od powierzchni
planety. Młody komandor wziął głęboki oddech i skierował
statek w białą watę mgieł.
Nic nie widział. Widoczność była zredukowana do zera
przez gęstą biel napierającą na okna osłony kabiny.
Jedynym wyjściem było sterowanie X-skrzyd-łowcem
wyłącznie za pomocą przyrządów. Ale wskaz
niki niczego nie rejestrowały, nawet kiedy leciał bliżej
planety. Rozpaczliwie poruszał sterami, nie potrafiąc już
nawet ocenić wysokości.
Kiedy włączył się brzęczyk alarmowy, Erdwa dołączył do
jego przeszywającego dzwięku własną gorączkową serię
gwizdów i pisków.
 Wiem, wiem  krzyknął Luke, ciągle zmagając się ze
sterami statku.  %7ładen wskaznik nie działa! Nic nie widzę.
Trzymaj się, zaczynam lądowanie. Miejmy nadzieję, że jest
tam coś pod nami.
Robot znowu pisnął, ale jego dzwięki zostały skutecznie
zagłuszone rozrywającym uszy rykiem odpalanych
retrorakiet X-skrzydłowca. Pilot poczuł, jak żołądek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •