[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skrzydłach, a nie ona.
 Złap go za stopy. Mam zamiar spróbować ostudzić go w wodzie.
%7łałował, że nie czytał więcej książek medycznych, choć i z tych, do których
miał dostęp, zrozumiał niewiele. Zwykle ciało człowieka wiedziało, co robi. Być
może gorączka była na coś potrzebna  aby wypalić jad? Bał się jednak pozwolić
jej na dalsze szaleństwo pośród tkanek mięśni i mózgu.
Sola usłuchała go. Razem zanieśli masywne ciało Sola nad rzekę.
 Zciągnij z niego ubranie  warknął Sos.  Może dostać przy tym dresz-
czy. Nie możemy pozwolić, by mokry strój go zadusił.
Zawahała się.
 Ja nigdy. . .
 Szybko!  krzyknął pobudzając ją do czynu.  Od tego zależy życie
twojego męża.
Sos ściągnął mocną nylonową kurtkę, podczas gdy Sola poluzowała sznur
u pasa i zsunęła pantalony.
 Och!  zawołała.
Chciał ją ponownie zganić. W takim momencie nie powinna być przeczulona
na punkcie męskiej nagości. Nagle ujrzał to, na co patrzyła. Zrozumiał wreszcie,
co było między nimi nie w porządku.
Skutek obrażeń, wada wrodzona czy mutacja  tego nie mógł ocenić. Sol
nigdy nie będzie ojcem. Nic dziwnego, że chciał osiągnąć sukces w życiu. Nie
dane mu było doczekać się synów, którzy poszliby w jego ślady.
17
 Mimo to nadal jest mężczyzną  stwierdził Sos.  Wiele kobiet zazdro-
ściłoby ci jego bransolety.  Zawstydził się jednak, gdy sobie przypomniał, że
po ich spotkaniu w Kręgu Sol bronił go w podobny sposób.  Nie mów nikomu.
 Nie  odparła z drżeniem.  Nikomu.  Dwie łzy spłynęły jej po policz-
kach.  Nigdy.
Wiedział, że myślała o tym, jak piękne dzieci mogłaby mieć z tym wojowni-
kiem, niezrównanym pod każdym względem prócz jednego.
Wciągnęli ciało do zimnej wody. Sos podtrzymywał głowę nad powierzchnią.
Miał nadzieję, że nagłe oziębienie spowoduje dobroczynny skutek, ale w stanie
pacjenta nie zaszła żadna zmiana. Sol miał przeżyć lub umrzeć niezależnie od ich
wysiłków. Nie pozostawało im nic poza obserwacją.
Po kilku minutach Sos przetoczył Sola z powrotem na brzeg. Zaniepokojony
tym zamieszaniem Głupi usiadł mu na głowie. Ptak nie lubił głębokiej wody.
Sos zbadał przyjaciela spojrzeniem.
 Będziemy musieli tu pozostać, dopóki jego stan się nie zmieni  powie-
dział, nie dodając jednak, w jakim kierunku może zajść ta zmiana.  Ma potężny
organizm. Możliwe, że kryzys już minął. Nie możemy dopuścić do tego, by te ćmy
użądliły nas. Prawdopodobnie umarlibyśmy, zanim noc by się skończyła. Najle-
piej spać w dzień i stać na straży w nocy. Może wszyscy zmieścimy się w jednym
namiocie i wypuścimy Głupiego, żeby latał na zewnątrz.
Jeszcze rękawice. . . Musimy je nosić przez całą noc.
 Tak  odparła głosem spokojnym i szczerym.
Wiedział, że czeka ich trudny okres. Nocą będą przerażonymi więzniami, za-
mknięci w zbyt ciasnej przestrzeni i niezdolni wyjść na zewnątrz. Będą się kryć
przed zjawą o białych skrzydłach, starając się jednocześnie pielęgnować człowie-
ka, który w każdej chwili może umrzeć.
Ciążyła im również świadomość, że Sol, nawet gdyby w pełni odzyskał zdro-
wie, nigdy nie zaspokoi swej kobiety o prowokujących kształtach, do której Sos
będzie musiał się teraz przytulać przez całą noc.
Rozdział 3
 Spójrz!  krzyknęła Sola, wskazując na zbocze wzgórza po drugiej stronie
doliny.
Było południe i stan Sola nie poprawił się. Próbowali go nakarmić, lecz je-
go gardło nie chciało nic przełknąć. Bali się, że wodą mógłby się zachłysnąć.
Sos trzymał go w namiocie, osłoniętego przed słońcem i natarczywymi muchami.
Niepewność i niemożliwość zrobienia czegoś bardziej skutecznego doprowadzały
go do szału. Nie zwrócił uwagi na głupie zachowanie dziewczyny.
Ich kłopoty dopiero się jednak zaczynały.
 Sos, spójrz!  powtórzyła podchodząc do niego, by złapać go za ramię.
 Odejdz  warknął, spojrzał jednak we wskazanym kierunku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •