[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Natychmiast zmieniłam zdanie.
- Pszczoły - wykrztusiłam. - Opadł mnie rój dzikich pszczół.
202
Wieczorem zajrzałam do Maćka. W stajni było ciemno, ale nie chciałam zapalać
światła. Przesunęłam dłonią wzdłuż końskiej piersi i natrafiłam na znajomą bliznę.
- Teraz już rozumiem, dlaczego boisz się wody - szepnęłam do kosmatego wnętrza
ruchliwego ucha. -1 wiem, skÄ…d siÄ™ u nas wziÄ…Å‚eÅ›.
Józio opowiadał Wujkowi o kanale przerzutowym w pobliżu przejścia granicznego w
Terespolu, który zlikwidowano kilka lat temu. Widać przeprawiało się tamtędy ze
wschodu nie tylko nielegalnych imigrantów, skoro pewnej nocy przybłąkał się do nas
nie wiadomo skąd koń z blizną na piersi. Taką samą miała %7łabcia i inne konie, które
przechodziły przez ręce przemytników. Wszelkiej tego typu działalności sprzyjała
niema rzeka Bug, której nikt dotąd nie uregulował. Była dzika i posłuszna jedynie
prawom przyrody, zupełnie jak lasy i zarośla otaczające ją w ochronnym pasie
przygranicznym. Człowiek mógł z nią zrobić tylko jedno: przeprawić się na drugą
stronę mostem lub wpław, zależnie od czystości swoich intencji.
Chyba postąpiłam właściwie, nie mówiąc Wujkowi prawdy. Wystarczy, że ja wiem, co
się stało z Lolitą. Bo ta niepewność dokuczała mi najbardziej. To, czy inni poznają tę
absurdalną przyczynę zniknięcia arabki, w niczym jej nie pomoże. Za to mnie może
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
kosztować życie, a przynajmniej zdrowie. Jak Anię, która też musiała niechcący trafić
na trop przemytniczej szajki. Wszystko nareszcie zaczyna układać się w logiczną
całość. Dla zamknięcia sprawy powinno się jeszcze aresztować Zwirusa i ode mnie
zależy, czy tak się stanie. A raczej zależało, bo do tej pory ciężarówka na pewno już
odjechała,
203
a wszelkie ślady jej pobytu starannie zatarto. Gdyby w tej chwili policja zrewidowała
siedzibę Zwirusa, nie znalazłaby w tunelach żadnych obcych koni i nie miałaby do
czego się przyczepić. Bo i dla tych kilku nowych niewątpliwie załatwił wiarygodne
dokumenty. A ciężarówka jest już zapewne pod Warszawą i każde z przewożonych
nią zwierząt ma lewe świadectwo zakupu i fałszywy dowód urodzenia. Tym bardziej
mój telefon nie miałby więc sensu.
A swoją drogą, kto by pomyślał, że to sprawka Zwirusa, a nie Ireny... Dobrze, że
chociaż Filip nie ma z tym nic wspólnego. Przynajmniej pod jednym względem okazał
się uczciwy. Po południu dzwonił, że wniósł pozew o rozwód. Co z tego? Ten rozdział
mojego życia jest nieodwołalnie zamknięty.
Rozdział osiemnasty
Suchy piach przesypuje się z chrzęstem między szprychami górskich rowerów. Na tej
sÅ‚onecznej polance p° przedwczorajszej burzy nie ma ani Å›ladu. Kiedy jednak
zagłębiamy się w cień wysokich sosen, błoto osiada na karbowanych oponach, a
wystające korzenie drzew utrudniają jazdę naszej trójce. Pedałuję wytrwale,
rokoszując się obecnością przyjaciółek oraz fizycznym zmęczeniem, które działa
niczym katharsis po ostatfiicn przeżyciach.
Dobrze, że zadzwoniłam do Wujka i opowiedziałaś co naprawdę wystraszyło mnie w
lesie. Ja to nie A^a, która mieszka w pobliżu całej tej afery. Odkąd zrezygn0" wałam z
wyjazdów do KostomÅ‚otów, przestÄ™pcom ‘VV5" Å‚atwo znalezć okazjÄ™, aby mnie
szantażować i grozić okaleczeniem czy odebraniem życia. ZwłasZCza dopóki je~ stem
tutaj, ponad dwieście kilometrów od domu ZaJ^im wrócę, policja może znajdzie
pretekst, aby zamknąć Z*ń~ rusa. Zbyszek obiecał, że się postara. Na obecną sytuację
Lolity co prawda nie będzie to miało żadnego wpły^11' ale sprawiedliwości stanie się
zadość. Zresztą klaczy już
205
nic nie pomoże. Pewnie dawno trafiła na włoski stół albo na karmę dla psów. Jak tylko
ten krezus od autografów zamknął ją w boksie i zaczęła bronić się kopytami przed
ciasnotą, sprawa była przesądzona.
- Dokąd teraz? - zawołała wesoło Edyta, jadąca na pierwszym rowerze. Zbliżałyśmy
się do turystycznego daszku, który wyznaczał miejsce krzyżowania się żółtego i
czarnego szlaku. W pobliżu tkwił drogowskaz. Na każdej z tabliczek wypisano nazwę
miejscowości: Nadłu-że, narysowano strzałkę wskazującą kierunek i podano liczbę
kilometrów.
- Skręć w lewo! - odkrzyknęła jadąca za mną Mariol-ka, siostra Edyty. Z jej
gościnności miałyśmy korzystać przez cały weekend. - Za parę minut dojedziemy do
Dąbrowy Leśnej.
Przez całą drogę rozglądałam się ciekawie dookoła. Mimo że większość życia
spędziłam w maleńkiej miejscowości, prawie na wsi, pierwszy raz znalazłam się w
prawdziwej puszczy i zachwycałam się jej ogromem. Z Podlasia znałam tylko nasze
przysłowiowe laski, piaski i karaski. Zgubić się nie sposób. A w Puszczy Kampinoskiej
owszem, gdyby nie te wszystkie znaki.
Podziwiałam jej wspaniałe dostojeństwo. O tej porze roku cała przyroda wycisza się i
wydaje się, że las w początkach sierpnia jest najmniej atrakcyjny, ale to nieprawda.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Ptaki milczały, tylko jeden pierwiosnek wyśpiewywał niestrudzenie to swoje cirp, cirp,
calp, calp. Wbrew pozorom puszcza nie spała. A już na pewno aktywni byli w niej
ludzie. W to sobotnie popołudnie nie tylko my korzystałyśmy z uroków natury. Już na
parkingu przy szpitalu dziecięcym w Dziekanowie Leśnym pano-
206
wał tłok. Upychano tu samochody z rowerami przymocowanymi do bagażników, a z
pobliskiej pętli autobusowej rozlewał się we wszystkie strony tłum piechurów z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •