[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przepraszam. Tak bardzo przepraszam. Miałem się z nią wtedy spotkać, by powstrzymać ją przed
publikacją artykułu... Musiałem jej powiedzieć, aby tego nie robiła, ponieważ nie chciałem niszczyć
rodziny, którą chcę uczynić swoją.
Po policzkach Belli spłynęły łzy. Za drzwiami rozległy się triumfalne takty Beethovena.
- Co takiego? - wyszeptała tak cicho, że niemal niedosłyszalnie.
- Kocham cię - oświadczył żarliwie. - Pragnę się z tobą ożenić. Proszę.
Nie odpowiedziała. Nie była w stanie, ponieważ jej usta, znajdujące się zbyt blisko jego, by dłużej
312 INDIA GREY
walczyć z pokusą, odnalazły jego usta i minęło dużo, dużo czasu, nim mogła cokolwiek powiedzieć.
Kiedy oderwali się od siebie, bukiet leżał na podłodze, a jej ustach nie było śladu po szmince, tak
starannie nałożonej przez wizażystów Ashley. Bella uśmiechnęła się przez łzy.
- Chwileczkę. Chyba usłyszałam dziękuję, przepraszam i proszę... i to w ciągu kilku zaledwie minut.
Uśmiechnął się leniwie.
- Masz na mnie bardzo dobry wpływ - powiedział. - Potrzebuję cię. Bez ciebie jestem niecywili-
zowany, nieczuły i niemiły. Powiedz, że za mnie wyjdziesz, inaczej wszystko stracone.
Spojrzała na niego z ukosa.
- To szantaż...
Wzruszył ramionami i krzywiąc się lekko, przyciągnął ją do siebie.
- I co z tego? - zapytał. - Tak przecież załatwiały to nasze rodziny.
Organista właśnie kończył grać, a kościół był już pusty, kiedy wyszli z zakrystii. Stanęli razem po-
środku nawy. Bella zadrżała w chłodnym powietrzu, wpadającym przez otwarte drzwi, i uchwyciła
mocno klapy marynarki Oliviera. Popatrzyli na tłum ludzi, ogarnięci pragnieniem, by znalezć się w
miejscu, gdzie będą tylko we dwoje.
KOLEKCJONER SZTUKI
313
- Powinnam tam być - mruknęła Bella, nie ruszyła się jednak z miejsca.
- Zamarzniesz tam - odparł, całując jej brodę. - Ta sukienka jest zupełnie nieodpowiednia na tę porę
roku. - Jego usta przesunęły się na jej szyję. - i jest czarna. Już nigdy więcej nie chcę widzieć cię w
czemi.
- Czy ty rzeczywiście poprosiłeś mnie o rękę?
- Tak, a ty mi nie odpowiedziałaś - odparł poważnie. - Czy to oznacza odmowę?
Ogarnęła ją radość, nagła i emocjonująca.
- %7łartujesz? Chcę mieć róże i świece i... i trzystu gości... i fantastyczną suknię, no i oczywiście bry-
lanty Delacroix na szyi...
Olivier oparł się o ławkę, patrząc na nią z radością w ciemnych oczach.
- Co tylko chcesz.
- Olivier! Ja żartuję...
- A to szkoda - odparł cierpko, odgarniając włosy z jej twarzy, po czym uśmiechnął się szelmowsko. -
Zaczynał podobać mi się ten pomysł. Ten naszyjnik rzeczywiście dobrze na tobie wyglądał...
Bella rzuciła mu spod rzęs zalotne spojrzenie.
- No dobrze, w takim razie zostawimy naszyjnik... - W jej głosie słychać było miłość. - Ale czy
moglibyśmy darować sobie tych wszystkich gości?
- Umowa stoi - odparł z powagą Olivier. -1 suknię. Ją też moglibyśmy sobie darować?
314 INDIA GREY
- Och tak - westchnęła, po czym pocałowała go delikatnie. - Tak, proszę. Zanosi się na to, że to będzie
idealny ślub... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •