[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzrokiem rozległy, porośnięty trawą teren. Kilkanaście metrów dalej dostrzegła idealne
miejsce, częściowo osłonięte sporymi głazami.
 W jakim celu?  zdziwił się.
 Będziemy wkrótce oglądać pokaz ogni sztucznych.  Chwyciła go za ramię.  Tędy.
Tam jest mniej ludzi.
 Będzie ci zimno w tym stroju  zauważył, gdy mijali grupki siedzących na trawie.
 Nie będzie. Jak zaanektujemy nasz osobisty skrawek ziemi, pójdę do samochodu po
pled.  Rzuciła mu uśmiech przez ramię.  Masz mnie za nowicjuszkę?
 Hm, chyba nie.
Posadziła go na z góry upatrzonym miejscu, przyniosła mu kolejne ciemne piwo, po czym
poszła do auta Aleca. Zastanowiła się, czy nie wyjąć z bagażnika ciepłej bluzy, ale z niej
zrezygnowała na rzecz grubego koca, po czym poszperała w schowku. Wróciwszy do Nicka,
spostrzegła, że załatwił sobie kolejne piwo.
 Nick!  Zciągnęła brwi, gdy posłał jej rozanielony uśmiech.  O ile wiem, przy lekach
powinieneś unikać alkoholu.
 Owszem, ale dzisiaj niczego nie brałem.  Usiadł na kocu i gestem zaprosił ją, by
zrobiła to samo.
Wprawdzie nie planowała wykorzystywać go, gdy będzie pod wpływem alkoholu, ale
widząc, w jak dobrym jest humorze, nie potrafiła mieć mu tego za złe. Usiadła przy nim,
ramionami obejmując kolana.
 Jak tu spokojnie.
 Pięknie.  Oparł się na zdrowym łokciu, by pocałować ją w szyję.  Jestem
najszczęśliwszym facetem pod słońcem  szepnął.
Rozbawiła ją jego niewyrazna mowa.
 Mało tu facetów tak podchmielonych jak ty. Rozległ się stłumiony huk, po czym na
niebie rozbłysła fioletowo-zielona kula. Abby patrzyła z zapartym tchem.
 No, no!  Nick był tak zaaferowany pokazem, że uniósł głowę znad jej ramienia.
Nad jeziorem co chwila pojawiały się nowe, wielobarwne fajerwerki, a oni otuleni
pledem podziwiali je w milczeniu. Gdy ucichło echo wielkiego finału, zebrani nad jeziorem
nagrodzili pokaz huraganem entuzjastycznych braw, okrzyków i gwizdów.
Abby nie zmieniała pozycji, mimo że wcale nie było jej wygodnie leżeć na kamieniach z
głową na ramieniu Nicka.
 Jak długo możemy tu zostać?  zapytał głosem nabrzmiałym emocjami.
 To zależy od nas.  Musnęła wargami jego szyję. %7ładen inny mężczyzna w jej życiu nie
pachniał tak zachęcająco jak Nick. Nawet Shane.
Zwłaszcza Shane. Spoglądając wstecz, pojęła, że to, co łączyło ją z Shane em, było w
większej mierze przyjaznią niż czymkolwiek innym.
 Abby...  szepnął Nick tonem ostrzeżenia, kiedy stanowczym ruchem odsunęła brzeg
jego Tshirta i zaczęła obsypywać pocałunkami jego obojczyk.  Musimy wracać.
Miłośnicy ogni sztucznych stopniowo się rozchodzili, tak że w niedługim czasie Abby i
Nick zostali sami. Co więcej, znalezli się daleko od jej rodziny. Naszła ją egoistyczna myśl,
że cudownie byłoby przeciągnąć tę chwilę w nieskończoność.
 Jeszcze nie teraz.
Noc powoli okrywała jezioro Michigan, a fale sennie pluskały o brzeg.
Gdy napawała się zapachem Nicka, poczuła na plecach jego dłoń. Gładził ją nieśmiało i
czułe. Raz za razem. Potem jego dłoń zsunęła się niżej, by sięgnąć brzegu jej szortów. Teraz
Nick pieścił jej udo.
Przyspieszony oddech i napięte mięśnie. Tak, to jest to, czego jej trzeba. A nawet więcej.
Obsypała pocałunkami jego szyję, twarz i ramiona, bez słów dając mu do zrozumienia,
czego pragnie najbardziej.
On tymczasem pochylił się nad nią, częściowo przykrywając ją swoim ciałem. Jego ciężar
wydał jej się niewysłowienie słodki. W jej mniemaniu mogli być ostatnią parą na ziemi. To
uczucie wzmagał występ skalny faktycznie odgradzający ich od reszty świata.
Westchnęła przeciągle, gdy wsunął jej rękę pod bluzeczkę. Od dłuższej chwili marzyła,
by ją od niej uwolnił. Czyżby czytał w jej myślach?
 Jakie piękne  wyszeptał, zsunąwszy ramiączka jej topu.  Abby, przy tobie tracę
zmysły.
Ona także była oszołomiona. Jeszcze nikt nie sprawił, że czuła się tak pociągająca,
wyjątkowa, pożądana oraz kochana.
 Nick, proszę...  Przyciągnęła go do siebie i niecierpliwym ruchem wsunęła ręce pod
jego T-shirt.
Szamocząc się z pledem, rozebrał najpierw ją, a następnie ściągnął dżinsy. Gdy ich nagie
ciała się spotkały, Abby wstrzymała oddech. Nick patrzy! jej w oczy, mimo że w mroku nie
mogła dostrzec wyrazu malującego się na jego twarzy.
 Abby, nie mam prezerwatywy.
 A ja mam.  Wsunęła mu do ręki kondom. Oto jedna z nielicznych ale niewątpliwych
zalet posiadania czterech starszych braci. Alec woził w swoim samochodzie spory podręczny
zapas prezerwatyw.
 Jesteś pewna?
Czy on szuka wymówki? %7łałowała, że go nie widzi, ale się nie zawahała.
 Tak, jestem pewna.
Chwilę pózniej pieścili się i całowali ze zdwojonym żarem, dopóki nie oplotła go udami.
Ich ciała falowały rytmicznie, wynosząc ją na dotąd nie znane wyżyny ekstazy. Była bliska
omdlenia z rozkoszy.
 Nick! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •