[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pomyłka? - zapytała Jessica. Wzruszył ramionami.
- Chyba tak. Ten ktoś się rozłączył.
Znowu ten obłąkany Balter? - przemknęło Jessice przez głowę. Jak ją znalazł? Ogarnęła ją bezsilność, bezradność.
Tajemnicze telefony... Nieplanowana ciąża... Za dużo tego spada na jej barki.
114
LAURIE PAIGE
Gdyby nie stchórzyła, nie uciekła do Teksasu, uniknęłaby problemów, z którymi teraz musiała się borykać.
- Przepraszam, że wikłam cię w swoje sprawy - powiedziała smętnie. Czuła się winna wobec Clyde'a, dręczyły ją
wyrzuty sumienia.
- Myślisz, że to ten wariat dzwonił? - W głosie Clyde'a zabrzmiało powątpiewanie. - Jak by cię tu odnalazł? To
musiała być pomyłka.
- Obyś miał rację. - Nie wierzyła, że to pomyłka. Z westchnieniem odwróciła wzrok i zapatrzyła się w płomienie na
kominku. Znowu zdjęły ją dreszcze.
Clyde podniósł się z fotela.
- Cholera - zaklął, po czym podszedł do kanapy, wziął Jessicę na ręce, posadził sobie na kolanach i okrył oboje
miękkim pledem. - Odpręż się - mruknął po swojemu, ale zabrzmiało to całkiem miło.
- Prawie nie spałam ostatniej nocy. - Nie chciała, nie zamierzała tłumaczyć dlaczego. Westchnęła ponownie i
położyła głowę na ramieniu Clyde'a i, bezpieczna w jego ramionach, po chwili zasnęła.
Clyde ocknął się z drzemki, spojrzał na zegarek. Spał prawie dwie godziny, ogień na kominku ledwie się żarzył.
- Hej - powiedział cicho, choć nie miał najmniejszej ochoty budzić Jessiki. Natychmiast otworzyła oczy. - Muszę
dorzucić polan do kominka - usprawiedliwił się.
Wypuścił ją z objęć z największym ociąganiem, niechętnie. Jej miejsce było w jego ramionach, choćby zarzekał się
i zaprzeczał.
- Pora zjeść jakiś lunch - powiedziała Jessica, nie
RANCZERI MODELKA
115
zdając sobie sprawy która to godzina. - Mogą być sandwicze?
- Tak, jasne.
Jessica poszła do kuchni, a on zajął się podkładaniem drew do kominka. Po chwili w pokoju znowu zrobiło się
ciepło, przytulnie.
Za oknami nadal zacinał deszcz.
Zwiatło kilka razy błysnęło i zaraz na powrót gasło, burza uszkodziła trakcję, co w Teksasie zdarza się często. Clyde
wzdragał się na myśl, że będzie ją musiał naprawiać w taką piekielną pogodę.
Wróciła Jessica z tacą zastawioną jedzeniem: były na niej sandwicze, pikle, chipsy, owoce, mrożona herbata.
- Wygląda apetycznie - mruknął Clyde.
Ilekroć się zbliżała, miał wrażenie, że przez jego ciało przebiega prąd.
Jedli w milczeniu. Jessica wpatrywała się w płomienie, kilka razy tylko spojrzała w stronę Clyde'a i wtedy krew w
jego żyłach zaczynała pulsować szybciej.
Za oknami szalała burza, a tutaj było zacisznie, intymnie. Byli sami, tylko we dwoje. To wszystko silnie
oddziaływało na Clyde'a, twarde postanowienia brały w łeb.
Jadł niemal łapczywie, ale jedzenie nie było w stanie zaspokoić jego apetytu.
- Jessico - zaczął, ale kiedy zwróciła ku niemu spojrzenie, nie był w stanie powiedzieć ani słowa więcej. Mimo to
wiedział doskonale, że ona czuje to samo, co on. Odsunął talerz, wstał i zaczął niespokojnie chodzić po pokoju.
Pragnął wziąć ją w ramiona, usłyszeć zapewnienie, że należy do niego. Co za głupiec z niego.
116
LAURIE PAIGE
Nie umiał sobie poradzić z własnymi emocjami, chociaż zżymał się i przeklinał własną słabość.
Zatrzymał się, spojrzał na Jessicę trawiony pragnieniem, którego nie potrafił w sobie zdławić.
Jessica pokręciła głową.
- Nie możemy - szepnęła.
- Nie możemy? - zaśmiał się gorzko.
- Nie powinniśmy. -1 ona odsunęła talerz, chociaż nie ruszyła prawie jedzenia.
- Równie dobrze możesz mi powiedzieć, że nie powinienem oddychać.
Podniosła się: wysoka, wiotka... Kobieta stworzona dla niego.
- Jessico - zaczął i tym razem popłynęły następne { słowa. - Nie potrafię cię nie pragnąć. Wiesz przecież
0 tym, prawda?
- Tak - przytaknęła. - Ze mną jest podobnie. Nie wiem dlaczego... - nie dokończyła.
- To akurat łatwo wyjaśnić. - Stanął blisko niej, bardzo blisko. Chciał jej dotknąć, musiał dotknąć. - Przyciąganie się
przeciwieństw. Pierwiastki męski
1 żeński. Najbardziej naturalna rzecz w świecie. Jak deszcz, jak słońce.
Jessica uśmiechnęła się nieznacznie. Była w tym uśmiechu ironia, lekka kpina, ale była też rezygnacja. Clyde [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •