[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na rencie, choć kierowniczka powiedziała kiedyś o nas życzliwie:  Państwo to
są całkiem inne państwo niż tamte państwo".
Umówiliśmy się, że mój gotowy już wywiad rzekę z Jarosławem przeczyta
jego brat Lech, także senator OKP, ponadto szef BBN przy Kancelarii Wałęsy.
Jego żona Maryla niepokoiła się, czy aby książka nie ośmiesza Jarosława.
Doświadczenia z dziennikarzami z ostatnich dwóch lat miała jak najgorsze.
To bowiem, co potem przeżywaliśmy w latach 2008-2010 w zakresie
traktowania Kaczyńskich przez media, było tylko powtórką z przełomu lat 80.
i 90.
Lato było gorące, upały. Co chwilę nowa afera polityczna. Dopiero co zginął
w wypadku Michał Falzmann z NIK, odkrywca afery FOZZ, w której Polska
straciła może nawet 4 mld dolarów.
Umorzono aferę  %7łelazo", czyli esbeccy sprawcy napadów, kradzieży i
morderstw w latach 70. na zachodzie Europy nie mieli być już ukarani.
Afery docierały do nas razem z przyjazdem ministrów i posłów. Odpływały,
gdy wyjeżdżali, a my na plaży plotkowałyśmy sobie o niedawnych czasach
podziemia i kolportażu bibuły, i rozmyślałyśmy, co przyniosą wybory
najbliższej jesieni.
Lech Kaczyński, gdy przyjeżdżał, siadywał ze mną pod wieczór i czytał,
czytał, czytał.
Co chwilę podchodziła pani Maryla.
- Kochanie, jak myślisz, czy kolację zrobić o szóstej, czy czekać do wpół do
siódmej na Jarka?
Lech odrywał się od maszynopisu, opuszczał go na kolana i patrzył z
czułością na żonę.
- Hm. Poczekajmy. Dalej czytał. Po chwili:
- A jak myślisz, wędlinę podać na zimno, czy podsmażyć? Opuszczał
maszynopis, gładził rękę żony.
- Hm. Chyba wystarczy na zimno. Podbiegała córeczka.
- Tato, zobacz, jak się opaliłam.
Opuszczał maszynopis na kolana, oglądał opaleniznę, nową lalkę, wyciętą z
kory zabawkę, nowy fartuszek. Odpowiadał na tysiąc pytań.
- A dlaczego węże tutaj w jeziorze mają zielone okulary?
Omawiał ze mną tekst. Wskazywał braki, niezrozumiałe skróty myślowe,
od czasu do czasu prostował pamięć brata. Cierpliwie, z szacunkiem dla mojej
pracy.
Przyjeżdżał Jarosław, siadaliśmy do kolacji. Pani Maryla kręciła się między
stołem a kuchenką we wnęce, dbała o gościa, o apetyt męża i szwagra.
Rozmowa toczyła się głównie o polityce. Same zdumienia. Wałęsa w Brukseli
nie zadeklarował chęci przystąpienia Polski do NATO, a jego  kapciowy"
usunął mu z przemówienia zdanie o trudnościach z wyprowadzeniem wojsk
sowieckich z Polski. Generał z peerelowskim rodowodem rozpoczął porządki
w  służbach". Postkomuniści nie tylko przejęli znaczną część gospodarki, ale
przegrupowali się przed wyborami - powstało SLD. Lech uważał, że powinni
dostać zakaz pełnienia funkcji państwowych na 10 lat. Obaj bracia
wspominali o swoich rysujących się coraz wyrazniej konfliktach z Wałęsą.
Były też bardziej osobiste tematy rozmów. Kuroń powiedział w prasie
olsztyńskiej, że  podał rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo podał ją również
szefowi gestapo, z którym siedział kiedyś w więzieniu". Nie dalej niż 6 tygodni
wcześniej, gdy Lech wyjeżdżał do USA z innym ministrem z BBN,
korespondent  Gazety Wyborczej" ujawnił, w jakim będą mieszkali hotelu i
że będą mieli tylko dwie osoby ochrony; jakby zaproszenie do zamachu.
Ot, lekkie, kolacyjne tematy.
Lech robił wrażenie bezgranicznie cierpliwego, oddanego rodzinie
człowieka. Widać było, jak bardzo jest szczęśliwy.
Wyjechałam do Warszawy z postanowieniem, że jeszcze tu wrócę.
19 sierpnia w Moskwie ogłoszono stan wyjątkowy. Wiceprezydent
Giennadij Janajew dokonał puczu przeciwko prezydentowi Jelcynowi. Pucz
został krwawo stłumiony, ostrzelano parlament. Wygrał Jelcyn. Kolejne
państwa b. ZSRR w ciągu paru dni ogłosiły niepodległość. Przed końcem
sierpnia Rada Najwyższa ZSRR zakazała dalszej działalności partii
komunistycznej. A w Polsce PZPR tylko się przepoczwarzyła.
Przy kolejnym spotkaniu Lech opowiedział, że Wałęsa zaraz po informacji
o puczu Janajewa zadzwonił do Jaruzelskiego, pytając go o radę. Lech nie
posiadał się z oburzenia.
Nie wróciliśmy już do Lucienia. Miałam matkę w szpitalu, polityków
porwała bieżąca rzeczywistość. Książka wywiad z Jarosławem ukazała się tuż
przed wyborami; za chwilę Wałęsa wyrzuci obu braci z Kancelarii i BBN.
I tylko nieraz wspominałam te ciche wieczory nad jeziorem, gdzie ten
bezgranicznie cierpliwy i oddany mąż odpowiadał na każde, najbłahsze
pytanie żony lub córki, z cierpliwością i uwagą równą tej, jaką poświęcał
wielkiej polityce.
*
- Panie Kunica, niech chociaż dzisiaj da mu pan spokój. Przecież to jego
wielki dzień, nasz wielki dzień.
Zbudować nowe państwo
Witold Marczuk
Lecha Kaczyńskiego poznałem na przełomie lat 1983/1984, kilka miesięcy
po moim wyjściu z więzienia. Poznałem go przez Krzysztofa Dowgiałło. To
było przy okazji drukowania jakichś podziemnych wydawnictw, wtedy
głównie tym zajmowałem się w podziemiu. Potem organizowałem kolportaż,
nadawałem też radiowe audycje Solidarności na telewizyjnych
częstotliwościach. Leszek wchodził wtedy w skład Regionalnego Komitetu
Koordynacyjnego, co dowodziło jego wysokiej pozycji w związku, należał do
ścisłego grona kilku osób kierujących regionem Solidarności. Potem te
spotkania stały się częstsze, odbywały się albo u Leszka w domu, choć tam
dość rzadko, albo u Krzyśka Dowgiałło. Czasem w zaprzyjaznionych
mieszkaniach. Nasza znajomość przerodziła się w przyjazń, zaczęliśmy
spotykać się także towarzysko.
Leszek palił wtedy papierosy i to palił dosyć dużo. Był energiczny,
dynamiczny i wyjątkowo konsekwentny. Ale przede wszystkim imponował mi
rozległością wiedzy, zwłaszcza historycznej.
Wszyscy wiedzieliśmy, że walczymy o wolną Polskę, ale Leszek nie
nadużywał wielkich słów. Na co dzień mówiło się raczej o sprawie
Solidarności. Nie umiem dziś powiedzieć czy wierzył, że doczeka wolnej i
niepodległej Polski. Chyba tak, ale rzadko mówił o tym wprost. Gdy w 1989 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •