[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Biedna Selena, tak pragnęła dać Maximowi dziecko, a tymczasem to ona jest z nim
w ciąży. I to przez przypadek.
- Tak. Próbowaliśmy zapłodnienia in vitro trzy razy. Niestety, nie udało się. Swój
ostatni negatywny wynik otrzymała na kilka godzin przed śmiercią.
Alison spontanicznie wyciągnęła rękę i uścisnęła jego dłoń, jakby tym gestem
chciała powiedzieć, że mu współczuje i że jest z nim. Serce zaczęło jej walić jak oszala-
łe, gdy splótł jej palce ze swoimi. Ich spojrzenia skrzyżowały się na krótką chwilę.
Alison widziała w jego oczach namiętność, która ją obezwładniała i podniecała
jednocześnie.
- Jestem zmęczona. - Alison gwałtownie podniosła się z krzesła, chcąc zwiększyć
dystans między nimi. - Muszę się położyć.
Rozchylił wargi w znaczącym uśmieszku.
- Widzę, że zamierzasz na wszelkie sposoby walczyć z tym, co jest między nami.
- Zrozum, że ja tego naprawdę nie chcę.
- Czy ktoś cię skrzywdził?
Potrząsnęła głową.
- Nie tak, jak myślisz, ale nie mogę... Proszę, nie proś mnie o to.
R
L
T
- Nigdy nie zrobiÄ™ niczego wbrew twojej woli.
Wiedziała o tym. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że Maximo jest człowie-
kiem honoru. Problem polegał na tym, że on nie musiałby używać siły, by zmusić ją do
oddania mu się. Wystarczyłoby, żeby ją pocałował, a zapomniałaby zaraz o powodach,
dla których nie chciała pójść z nim do łóżka. Przerażała ją ta myśl. Wychodziła za Ma-
xima tylko dlatego, żeby ich dziecko miało dom.
- Naprawdę jestem zmęczona - powtórzyła z naciskiem.
- W takim razie odpocznij. Jutro ogłosimy światu nasze zaręczyny.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Alison drżała na całym ciele, choć dzień był gorący. I to jak! Za chwilę miała dołą-
czyć do Maxima na balkonie pałacu i pokazać się wszystkim jako narzeczona księcia.
Wiedziała, że na tę chwilę czekają nie tylko mieszkańcy Turanu, ale i cały świat.
Maximo był sławny i podziwiany nie tylko w swoim kraju, ale również za granicą, toteż
ich ślub miał przyciągnąć znanych i bogatych z każdego zakątka kuli ziemskiej.
Wzięła głęboki wdech, próbując zignorować fakt, że jej biust wygląda tak, jakby
planował zdradziecką ucieczkę przez dekolt pięknej, szafirowo-srebrzystej sukni o do-
skonałym kroju i ślicznych, koronkowych rękawach.
Słyszała Maxima, który na balkonie pozdrawiał poddanych w języku włoskim.
Brzmiało to bardzo seksownie. Jego głos sprawiał, że działy się z nią dziwne rzeczy. Był
doskonałym mówcą, bo choć nie rozumiała ani słowa, ulegała sile jego charyzmy. Wła-
śnie takiego przywódcy potrzebował Turan.
Wcześniej miała spore wątpliwości, ale teraz wiedziała, że podjęła właściwą decy-
zję. Maximo był dobrym człowiekiem. Będzie wspaniałym ojcem i autorytetem dla ich
dziecka. Ludzie wiwatujący pod pałacem są poddanymi jej syna lub córki. Dziwnie się z
tym czuła, choć jednocześnie zdawała sobie sprawę, jakie to ważne dla Turanu.
Luigi, mistrz ceremonii, który koordynował większość ważnych uroczystości, dał
znak, by wyszła na balkon. Delikatnie uniósł zasłonę oddzielającą pałacowe wnętrze od
tarasu i podał jej rękę. Stanęła obok narzeczonego i tak jak ją poinstruowano, uśmiechnę-
ła się serdecznie, choć czuła, jak trzęsą jej się kolana ze zdenerwowania. Maximo objął ją
w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Król stojący wraz z małżonką w centralnym miejscu
wziął do ręki mikrofon i zaczął przemawiać do wiwatującego tłumu.
Miała wrażenie, że cała ta sytuacja jest snem, fragmentem filmu, niemającym nic
wspólnego z rzeczywistością. Nagle Maximo odwrócił się do niej i delikatnie, pieszczo-
tliwie musnął jej policzek wierzchem dłoni. Popatrzył na nią poważnie, z troską, a na-
stępnie pocałował ją w usta. Nie spodziewała się takiego czułego gestu i przestraszyła
się, że mikrofon wychwyci mocne bicie jej serca i wszyscy się dowiedzą, jakie wrażenie
robi na niej pocałunek księcia. Przeniknął ją prąd, przyjemny i rozpalający jej ciało. Nie
R
L
T
mogła oderwać oczu od Maxima, nie mogła powstrzymać łez wzruszenia ani zapanować
nad przyspieszonym oddechem. Oto jej przyszły mąż. Ubrany w tradycyjny strój swoje-
go kraju był niewiarygodnie męski i przystojny. W klapę marynarki wpięty miał order, z
wyrytą łacińską sentencją Za Boga i ojczyznę.
Ogarnęło ją niezwykłe uczucie. Dopiero po chwili zrozumiała, że to duma. Była
dumna, że może stać obok niego, dumna, że jest ojcem jej dziecka. Zresztą, która kobieta
by nie była. Maximo był wyjątkowym człowiekiem, który wcielał w życie wartości takie
jak odpowiedzialność i honor. Nie był jednym z tych, którzy uciekają przed problemami.
On stawiał czoło wyzwaniom. Nie miała wątpliwości, że nawet jeżeli wyniki testu wyka-
żą, że ich dziecko może być nosicielem skazy genetycznej, nie zostawi jej samej z tym
problemem.
Maximo znów pochylił się w jej stronę, musnął niezauważalnie ustami płatek jej
ucha i szepnÄ…Å‚:
- Pomachaj im.
Uniosła więc rękę w nieśmiałym geście powitania, na co tłum od razu zareagował
głośnym, entuzjastycznym krzykiem. Wielu ludzi uniosło flagi narodowe do góry i za-
częło machać z przejęciem.
- Bardzo dobrze - szepnął, po czym chwycił ją za rękę i powoli zeszli z balkonu,
zostawiając za sobą parę królewską.
- Spisałaś się bardzo dobrze - pochwalił ją, uwalniając jej dłoń z mocnego uścisku.
Alison zrobiło się nagle bardzo smutno, że to wszystko było tylko grą, przedsta-
wieniem dla ludu Turanu. Oczywiście była świadoma, w czym bierze udział, ale mimo
wszystko...
- Uśmiechnąć się i pomachać - wyrecytowała. - Wszystko z umiarem i powściągli-
wością.
- Wystarczyło, że na ciebie popatrzyli, a już cię pokochali. Wyglądałaś zjawisko-
wo.
Roześmiała się, miło połechtana komplementem.
- To ta suknia.
R
L
T
- Piękna suknia pasująca do właścicielki. - Jego wzrok prześliznął się po jej syl-
wetce, po każdym zaokrągleniu jej ciała.
Po raz pierwszy miała ochotę ulec instynktowi nakazującemu jej oddanie się temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •