[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stanie.
Podwiezli Alice do domu, po drodze robiÄ…c dla
niej zakupy. Louisę bardzo peszyła nachmurzona
twarz Maca.
 Gniewasz się?  spytała w końcu.
 O co? O to, że zaprosiłaś Alice na święta? O to,
że całe miasteczko wie, że u mnie mieszkasz? Naru-
szyłaś moją prywatność, zawładnęłaś moim domem,
BRYLANT POD CHOINK 83
przygarnęłaś psa oraz wszystkim wokoło rozdajesz
numer mojego telefonu. Czy to jest powód, żeby się
gniewać?
 Wcale nie chciałam się wtrącać w nie swoje
sprawy  Louisa usprawiedliwiała się.
 Ale na to wyszło. W tym jesteś dobra.  Do-
strzegła błysk w jego oczach.  Dobrze zrobiłaś, dając
mój numer Alice  dodał po namyśle.
 Więc nie gniewasz się na mnie?  Jej twarz się
rozjaśniła.
 Nie o to, że musiałem przerwać kolację, aby
udzielić pierwszej pomocy. Co innego, jeśli chodzi
o psa.
 Nie mogliśmy zostawić go na pastwę losu.
 Wiem, że nie mogłaś go zostawić. Josh mnie
uprzedził, że jesteś urodzoną opiekunką.
 Nie wierzę, że byś go tam zostawił  broniła się
Louisa.  Mówisz jak macho, żeby dopieścić swoje
ego, ale ty masz miękkie serce.
 Louiso...
 Widziałam, jak troskliwie zająłeś się Verą.
 Nigdy nie mówiłem, że nie dbam o pacjentów
 wyjaśnił rzeczowo  Tyle tylko, że moja troskliwość
kończy się na progu szpitala.
 Rozumiem, ale to nie jest łatwe. Przykro mi było
zostawiać Alice samą w domu.
 Dobrze, że nie wzięłaś jej do nas na noc.
 Mało brakowało  wyznała z rozbrajającą szcze-
rością.
 Całe szczęście.  Zacisnął dłonie na kierownicy.
 Promyczek byłby bardzo zazdrosny. Vera wyzdro-
wieje.
84 SARAH MORGAN
 Vera i Alice to papużki nierozłączki.  Wpat-
rywała się w jego profil.
 Nie wyobrażaj sobie, że można zbawić cały świat
 odparł.  Znów się wtrącasz w cudze życie.
 Wtrącanie się wychodzi mi najlepiej  odrzekła
z prostotÄ….  Mam do tego talent.
 Można śpiewać lub grać na fortepianie. To jest
talent. Mieszanie w cudzym życiu to co innego, ale
przyznaję, że w tym przypadku wszystkim wyszło na
dobre.
 A widzisz  triumfowała.  Udajesz tylko, że
ludzie cię nie obchodzą. A jest na odwrót.
 ObchodzÄ… mnie. Ale proszÄ™, nie sprowadzaj do
nas Alice. Wystarczy mi pies.  Parkował przed do-
mem.
Podczas ich nieobecności pies ściągnął garnek
z mięsem na podłogę i wszystko zjadł.
 Teraz wiadomo, dlaczego ktoś wyrzucił go z do-
mu  stwierdził Mac.
 Wychowamy go i będzie dobrze.  Louisa skar-
ciła go spojrzeniem.
W tej samej chwili uradowany Promyczek wpadł do
kuchni. Wylewnie witając się z Louisą, powalił ją na
ziemiÄ™.
 No ładnie.  Mac przyglądał się tej scenie ze
skrywanym rozbawieniem.  Ten pies ma mózg wiel-
kości ziarnka fasoli. Nigdy nie zdołasz go wychować.
 Ale przynajmniej trochę sobie podjadł.  Zmiejąc
się do rozpuku, podnosiła się z podłogi.
 Rewelacja!  Mac opadł na krzesło.  Kiedyś
było tu tak spokojnie...
 Biedaczku, zapomniałam, że miałeś dziś ciężki
BRYLANT POD CHOINK 85
dzień. Zaraz przygotuję ci kakao i położę do łóżka
 oznajmiła.
 Położysz mnie do łóżka?  Spojrzał na nią z nie-
dowierzaniem, a w jego oczach coś zabłysło.
 Nie miałam na myśli...  Zmieszała się do tego
stopnia, że upuściła rondelek do zlewu.
 Promyczek i ty jesteście siebie warci  mruknął
pod nosem.  Z drugiej strony gorące kakao to niezła
rzecz, chociaż nigdy nie piję dziecięcych napojów.
 Podszedł do niej tak blisko, że zaparło jej dech
w piersiach.  Zmuszasz mnie do wielu niecodzien-
nych rzeczy. Jak ci siÄ™ to udaje?
Louisa wyczuwała jego napięte mięśnie pod mięk-
kim czarnym swetrem.
 To nieodłączna część mojej natury  powiedziała
słabnącym głosem. Czuła, że nogi się pod nią uginają.
Wpatrywał się przez chwilę w jej twarz, po czym
posłał jej niespieszny, zmysłowy uśmiech.
 Zgadzam się na kakao, ale do łóżka położę się
sam  powiedział przeciągle.
 Oczywiście  wykrztusiła.
Dużo dałaby za to, żeby ją teraz pocałował.
 Louiso...  Tym razem jego głos zabrzmiał szors-
tko.  Nie patrz na mnie w taki sposób. Wczoraj
w szpitalu też tak na mnie patrzyłaś.
 Przepraszam.  Z trudem zdobyła się na odpo-
wiedz.  Nie jesteÅ› w moim typie.
PrzesunÄ…Å‚ wzrok na jej wargi.
 Co by było, gdybym powiedziała ci teraz, że
mogłam się omylić?  dodała szybko.
Nastąpiła dłuższa chwila milczenia, po czym Mac
ponownie spojrzał jej w oczy.
86 SARAH MORGAN
 Odpowiedziałbym, że możemy mieć kłopoty.
 Dlaczego?
 Ponieważ tobie marzy się szczęśliwe małżeńst-
wo, a ja o tym nie myślę.  Przebiegły uśmieszek
przemknął mu po twarzy.  Idz spać, Louiso. I zamknij
drzwi na klucz.
ROZDZIAA SZÓSTY
Obudziła się pózno. Za oknem ołowiane chmury
zasnuły niebo aż po horyzont. W oddali, na falach,
dostrzegła samotną sylwetkę na desce surfingowej.
Ubrała się pospiesznie i poszła z psem w kierunku
morza. Wmawiała sobie, że chce tylko zaczerpnąć
świeżego powietrza. Gdy podeszła bliżej, Mac wycią-
gał właśnie deskę na piasek.
 Jak można pływać w taką pogodę?
 To najlepsze warunki na deskę.  Mac otrząsał
siÄ™ z wody.
 Mogło cię zdmuchnąć aż do Francji.
 Wiatr wieje do brzegu.  Uśmiechnął się w od-
powiedzi.  Zdmuchnęłoby mnie na tę plażę.
 Nie bardzo znam siÄ™ na tym. Mieszkasz tu przez
całe życie?
 Rodzice mieli dom w tej części Kornwalii. Tata
żeglował. Josh i ja rośliśmy nad morzem.
 Zazdroszczę ci rodzeństwa  powiedziała w za-
myśleniu.  Kogoś, z kim można się pobawić.
Byli już pod domem. Mac schował deskę i rozpiął
piankę do pływania. Na widok jego umięśnionego tor-
su Louisę przeszedł dreszcz.
 Z tą zabawą bywało różnie. Josh zawsze odbierał
mi zabawki  wyjaśnił Mac.
Spodobały się jej te słowa. Kojarzyły się jej z bra-
88 SARAH MORGAN
terską rywalizacją, z poczuciem bezpieczeństwa w ro-
dzinie.
 On bardzo cię kocha.  Gdy zdjęła czapkę, jej
włosy rozsypały się na ramiona.  Martwi się o ciebie
i dlatego mnie tu ściągnął.
Mac ogarnął wzrokiem jej włosy, po czym spojrzał
jej głęboko w oczy.
 Chyba nie rozwiążesz moich problemów, Louiso
 powiedział, zniżając głos.  Wiem też, że i ja nie
potrafię ci pomóc.
 Louiso! Słyszysz, co do ciebie mówię?!
Ocknęła się z zamyślenia.
 Przepraszam, co mówiłaś?
 Powtarzam to już po raz piąty  powiedziała
Hannah, zamykając szafkę.  Byłaś na innej planecie.
 Tak, myślami byłam daleko.
 Myślałaś o czymś, czy może o kimś?  uśmiech-
nęła się Hannah.  On jest fantastyczny. Ale nie obie-
cuj sobie zbyt wiele. %7Å‚onÄ… doktora Sullivana jest jego
praca.
Dlaczego? Praca i samotne zmagania z falami wy-
pełniają jego życie, pomyślała Louisa. %7łycie towarzy-
skie go nie interesuje. Nic nie mówi o swojej żonie
i nie interesują go kobiety. Westchnęła. Z pewnością
bardzo kochał tę Melissę. Najwyrazniej sam skazał się
na samotność. Zatem jej zadaniem jest wskazać mu
alternatywÄ™.
 Hannah...  Zwróciła się do koleżanki.  Ta świą-
teczna kolacja...
 Masz na myśli przyjęcie w szpitalu?  upew-
niała się Hannah.  Dwa dni przed Wigilią. Będzie
BRYLANT POD CHOINK 89
bosko. Darmowe jedzenie i drinki. Dyrektor szpi-
tala przebrany za renifera, szampańska zabawa i kac
nazajutrz.
 Wiem, jak to wygląda.  Louisa się ożywiła.
 Może uda mi się ściągnąć Maca.
 On nigdy nie przychodzi. Zawsze ma dyżur.
 Ale w tym roku to Josh pracuje. Więc, teoretycz-
nie, Mac mógłby przyjść.
 Jak go przekonasz?  zainteresowała się Hannah. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •