[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pyska, mogła więc dostrzec mocne, nadzwyczaj białe zębi-
ska. Przestraszona, pogłaskała drżącymi palcami wilczy łeb.
- O co chodzi? Uspokój się. Może jesteś głodny? Mam
ciasteczka. - Z bijącym sercem powoli wstała, podczas gdy
on nie przestawał warczeć. Kiedy podniósł się i ruszył za nią,
zaczęła się wycofywać, nie spuszczając go z oczu.
Gdy dotarła do drzwi, miała ogromną chęć zatrzasnąć je
i zamknąć na klucz. To dzika bestia, której nie można ufać.
Gdy jednak popatrzyli sobie w oczy, myślała tylko o tym, jak
przywarł do niej pyskiem i pocieszał, gdy płakała.
Zostawiła drzwi otwarte.
Choć drżała jej ręka, sięgnęła po ciasteczko i podała mu.
- Pewnie nie będzie ci smakować, ale spróbuj. - Wydała
stłumiony okrzyk, kiedy zadziwiająco delikatnie chwycił je
z jej palców.
Mogłaby przysiąc, że jego oczy śmieją się do niej.
- No cóż, w porządku, teraz wiemy, że cukier, równie
skutecznie jak muzyka, Å‚agodzi obyczaje dzikich zwierzÄ…t.
Jeszcze jedno i na tym koniec.
Gdy z zadziwiającą prędkością i gracją wspiął się na tylne
łapy, przednie kładąc na jej ramionach, wydała tylko głuchy
jÄ™k. Jej szeroko otwarte, okrÄ…gÅ‚e oczy spotkaÅ‚y siÄ™ z bÅ‚yszczÄ…­
cymi Å›lepiami wilka. A kiedy dÅ‚ugim, gorÄ…cym pociÄ…gniÄ™­
ciem języka polizał ją od obojczyka aż do ucha, zaczęła się
śmiać.
OCZAROWANI 79
- Ale z nas para - mruknęła i przycisnęła wargi do grzy­
wy na karku wilka. - Naprawdę niezwykła para!
Z równą gracją opuścił się na cztery łapy, przy okazji
porywając z jej palców kolejne ciasteczko.
- Sprytnie, bardzo sprytnie. - MierzÄ…c go wzrokiem,
zamknęła pudeÅ‚ko i odstawiÅ‚a je na lodówkÄ™. - MarzÄ™ o gorÄ…­
cej kąpieli i o książce - oznajmiła. - A także o tym kieliszku
wina, którego sobie wcześniej odmówiłam. Nie zamierzam
myśleć o tym, co komu może się podobać lub też nie podobać
- ciÄ…gnęła, otwierajÄ…c lodówkÄ™. - Nie zamierzam też rozma­
rzać siÄ™ o seksownym sÄ…siedzie i o jego niesamowitych, cu­
downych ustach. Zamierzam myśleć o tym, jak miło mieć
tyle czasu i przestrzeni dla siebie.
Skończyła nalewać wino, a ponieważ wilk nie przestawał
na nią spoglądać, wzniosła za niego toast.
- Wszystkiego najlepszego. WÅ‚aÅ›ciwie dlaczego nie miaÅ‚­
byś pójść na górę i dotrzymać mi towarzystwa, gdy będę brać
kÄ…piel?
Wilk przeciągnął językiem po zębach, wydał niski dzwięk
podobny do śmiechu i pomyślał: dlaczego nie?
Zafascynowała go. Było to dość krępujące doznanie, ale
nie mógł się z niego wyzwolić. I na nic się zdało powtarzanie
sobie, że ma do czynienia ze zwykÅ‚Ä… kobietÄ…, do tego obar­
czoną zbyt wielkim bagażem nie załatwionych spraw, aby się
w to angażować.
Po prostu nie potrafił trzymać się od niej z daleka.
ByÅ‚ przekonany, że skutecznie ostudziÅ‚ jej zapaÅ‚, gdy z hu­
kiem zatrzasnęła za sobą drzwi. I chociaż był zachwycony jej
świętym oburzeniem, płonącymi z gniewu i oburzenia ocza-
80 OCZAROWANI
mi, zawziÄ™tym grymasem Å›licznych, delikatnych ust, posta­
nowił nie myśleć o niej przez najbliższe dni.
Tak będzie mądrzej i bezpieczniej.
Lecz cóż, usÅ‚yszaÅ‚ jej pÅ‚acz. Gdy siedziaÅ‚ w swoim gabine­
cie, bawiÄ…c siÄ™ i pracujÄ…c nad kolejnym odcinkiem gry o pe­
rypetiach w krainie Myor, usÅ‚yszaÅ‚ przejmujÄ…ce dzwiÄ™ki i po­
czuÅ‚, jak smutek Rowan i jej rozpaczliwe poczucie winy roz­
dzierajÄ… mu serce.
Nie może jej zostawić w takim stanie, udał się więc do niej
i przyniósÅ‚ odrobinÄ™ pocieszenia. Potem bardzo go rozsier­
dziła, kiedy nazwała siebie tchórzem. Co gorsze, wierzyła
w to.
A co zrobiła ta tchórzliwa kobieta, gdy wilk groznie na nią
warknął? Poczęstowała go ciasteczkiem.
Na Finna, ciasteczkiem!
Była rozbrajająco czarująca.
Następnie zabawiał się i jednocześnie przeżywał męki,
siedząc i obserwując, jak bez pośpiechu, leniwie zdejmuje
z siebie ubranie. Słodki Boże, jak ta kobieta potrafi rozpalić
mężczyznÄ™! A potem, przebrana w czerwony szlafrok, które­
go nawet nie zawiÄ…zaÅ‚a paskiem, napeÅ‚niÅ‚a staroÅ›wieckÄ… wan­
nę pieniącym się płynem o zapachu jaśminu.
ZapaliÅ‚a Å›wiece. NapuÅ›ciÅ‚a bardzo gorÄ…cej wody i nastawi­
ła cichą muzykę. Gdy zrzuciła z siebie szlafrok, zaczęła śnić
na jawie. OparÅ‚ siÄ™ pokusie przenikniÄ™cia jej myÅ›li i zobacze­
nia, co sprawia, że jej oczy są takie odległe i nieobecne,
dlaczego na jej wargach pojawił się uśmieszek...
Zachwyciło go jej ciało. Było takie smukłe i gładkie,
o perłowej skórze i delikatnych krągłościach. Drobne kości,
maleńkie stopy, różowe pączki piersi.
OCZAROWANI 81
ChciaÅ‚ je smakować, przeciÄ…gnąć po nich jÄ™zykiem, z bli­
skości wchłaniać ich zapach.
Kiedy siÄ™ pochyliÅ‚a, by zakrÄ™cić krany, trzeba byÅ‚o ogrom­
nego aktu woli, żeby się powstrzymać i nie uszczypnąć tego
jędrnego, gołego tyłeczka.
Złościło go i zachwycało zarazem, że nie jest ani trochę
Å›wiadoma tego, jaka jest. Zgarnęła wÅ‚osy do góry w cudow­
ny, zmierzwiony czub i nawet nie spojrzała do lustra.
Zamiast tego rozmawiała z nim, paplając to i owo, po
czym, wchodząc do wanny, syknęła. Para zafalowała, gdy
ostrożnie zanurzaÅ‚a siÄ™ w wodzie, dopóki bÄ…belki nie przy­
kryły jej piersi.
Miał straszną ochotę przeobrazić się w mężczyznę
i wślizgnąć do wanny razem z nią.
Zaśmiała się tylko, gdy podszedł bliżej i zaczął ją obwą-
chiwać. Odruchowo pogłaskała go po głowie, sięgając ręką
;
'po książkę.
Aatwe naprawy domowe dla tych, którzy znajdÄ… siÄ™ w kÅ‚o­
pocie.
Zachichotał, wydając dzwięk podobny do szczeknięcia.
Szybko podrapała go za uszami, po czym sięgnęła po wino.
- Piszą tutaj-zaczęła-że zawsze powinnam mieć pod ręką
kilka podstawowych narzędzi. Wydaje mi się, że w pakamerze
widziaÅ‚am wszystko, co trzeba, ale bÄ™dzie lepiej, jeżeli sporzÄ…­
dzę listę i porównam ją z tym, co jest. Następnym razem, gdy
wysiądzie prąd albo pójdą korki, poradzę sobie sama. Nie będę
szukać niczyjej pomocy, a tym bardziej Liama Donovana.
Zaparło jej dech, po czym zachichotała, gdy wilk zanurzył
język w jej kieliszku i wypił trochę wina.
- No, no! To jest bardzo wytrawne białe sauvignon, nie
82 OCZAROWANI
dla ciebie, braciszku! - Przestawiła kieliszek, żeby nie mógł
dosięgnąć. - A tutaj mam proste wyjaśnienie, jak wymienić
zepsutÄ… instalacjÄ™ elektrycznÄ…. Wcale tak strasznie to nie
wygląda. Poza tym jestem dobra, gdy trzeba postępować
zgodnie z instrukcjÄ….
Zmarszczyła czoło.
- Stanowczo za dobra. - Wypiła łyk wina i zanurzyła się
głębiej. - Na tym polega sedno sprawy. Przyzwyczaiłam się
postępować zgodnie z poleceniami i dlatego gdy teraz trochę
zboczyłam z drogi, wszyscy tak bardzo się przerazili.
OdÅ‚ożyÅ‚a na bok książkÄ™, niespiesznie wyjęła z wody no­
gę, podniosła ją do góry i pociągnęła końcem palca po łydce.
- Chyba nawet mnie samą, nie mniej niż ich, zaskoczył
fakt, że lubię zmiany. Przygody - dodała i uśmiechnęła się do
niego szeroko. - Tak naprawdÄ™ jest to moja pierwsza przygo­
da. - Wynurzyła się znowu, a bąbelki przylgnęły do jej piersi.
Zebrała ich całą garść i leniwym ruchem rozprowadziła po
skórze.
Zaśmiała się tylko, gdy ją polizał od łokcia do ramienia.
- Bądz co bądz, to przecież nie byle jaka przygoda!
Leżała w wannie jeszcze przez pół godziny, bezwiednie
wprawiając go w zachwyt. Jej zapach, kiedy się wycierała, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •