[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pomyślałem, że wykorzystam jeden dzień na to, by odwiedzić panią w trakcie jej
wypoczynku.
-Jakże to miło, że pan o mnie pomyślał. - %7łałowała, że nie został na stałym lądzie, gdzie
mógłby popijać herbatkę ze swoją matką, nieznoszącą sprzeciwu megierą, która uwielbiała
plotki.
111
- Proszę się ze mną przespacerować, lady Strathlin - odezwał się sir Frederick - Margaret,
mam nadzieję, że nie bierze mi pani za złe tej poufałości. Uważam nas po tych wszystkich
latach za tak dobrych przyjaciół.
- Oczywiście - zapewniła, chociaż ostatnio wytrącały ją nieco z równowagi pełne entuzjazmu
atencje sir Fredericka. Wiedząc, że musi poruszyć temat ich rzekomych zaręczyn,
zastanawiała się, w jaki sposób napomknąć o tym, nie urażając jego uczuć.
Podał jej ramię, a ona wzięła go pod rękę. Ruszyli przed siebie. Bose stopy Meg szybko
przestały nadążać za jego długimi krokami.
Zerknęła w stronę plaży, zobaczyła, że do brzegu przybiła łódz i wysiadło z niej kilku
mężczyzn, a wśród nich Dougal Stewart. Rozpoznawała go teraz bez trudu, nawet z daleka,
pamiętała ze szczegółami swobodne, pewne ruchy inżyniera. Poznałaby go, nawet gdyby nie
widziała jego twarzy. Ramiona pod białą koszulą i ciemną kamizelką miał szerokie, brązowe
włosy ze złocistymi pasemkami połyskiwały w słońcu. Osłonił ręką oczy i odwrócił się, by
się rozejrzeć po plaży.
Przez moment wpatrywał się w nią, potem uniósł dłoń i pozdrowił ją w ledwie uchwytny,
delikatny sposób, a następnie zwrócił się do Alana i Fergusa, którzy przy nim stali. Z niewy-
jaśnionych przyczyn serce Meg zabiło radośnie na ten drobny osobisty gest.
- Czy ten człowiek właśnie do pani pomachał? - zapytał Frederick.
- Nie sądzę - odpowiedziała.
-Jak długo planuje pani pozostać na tej wyspie, moja droga?
- Nie jestem pewna - Meg zawahała się. - Jeszcze tydzień, może dłużej. Mamy przyjemną
pogodę. Tu jest tak spokojnie, że niespieszno mi wracać do Edynburga.
- Ze słów pana MacNeilla wnoszę, że mieliście tu ostatnio państwo sądny dzień. Trzeba
przyznać, że ratujący wykazał się sporą odwagą - ciągnął. - Po tym, jak pan MacNeill pojawił
się z tą wiadomością, temat był na ustach wszystkich w Tobermory. Już wcześniej doszły
mnie słuchy, że pan Stewart jest typem ryzykanta. Ponoć w zeszłym roku przeprowadził
podobną akcję ratunkową. Są mężczyzni, którzy po prostu muszą odgrywać bohaterów. -
Westchnął.
- Uratował ludzi, pracujących na moście, który się zawalił. Wtedy również tak się złożyło, że
był na miejscu i bez wahania rzucił się na pomoc. Kiedy przed kilkoma dniami zdarzył się
wypadek z chłopcem, nie tylko on zachował się jak bohater. Inni również byli gotowi
112
pomagać. Jesteśmy wszyscy wdzięczni panu Stewartowi. Gdyby nie on, Iaina mogłoby już
nie być między nami.
- To tamten malec?
- Tak - odpowiedziała. - To jest... przybrany syn mojego kuzyna. Moja rodzina bardzo
cierpiałaby z powodu jego straty. -Poczuła, jak pod jej palcami napięło się ramię Fredericka.
Zatrzymał się i odwrócił twarzą do niej.
Był bardzo wysoki, czarny cylinder powodował, że wydawał się jeszcze wyższy, tak że
górował nad nią wzrostem. Zarost miał modny, długie bokobrody precyzyjnie przycięte,
podbródek wygolony. Meg nie wydawało się to atrakcyjne, wolała proste zwyczaje Dougala
Stewarta, który golił się co kilka dni, przez co ciemny zarost równo i zdecydowanie
pociągająco ocieniał płaszczyzny jego twarzy.
- Sir Fredericku - odezwała się - nie przyjechał pan aż tu na wyspę tylko po to, by wybrać się
ze mną na spacer po plaży.
- Ach, dama jest sprytna i spostrzegawcza - rzekł filuternie. Lady Strathlin... Margaret,
przyjechałem porozmawiać z panią
o sprawie ogromnej wagi. Po prostu nie mogłem z tym czekać, aż wróci pani do Edynburga.
- Jest coś, o czym ja również życzę sobie z panem porozmawiać. Nakrył dłonią jej rękę i
uniósł ją do warg.
- Czy mogę mieć nadzieję? - wyszeptał. - Czy mogę pozwolić, by moje serce będzie odtąd
biło tak, jak tego pragnie, w rytm uwielbienia i najgłębszych uczuć?
- Dosyć trudno byłoby panu kontrolować bicie własnego serca, sir - powiedziała oschle.
Kiedy próbowała odebrać mu dłoń, jego uścisk stał się silniejszy, a wargi dotknęły kostek
dłoni. Pocałunek sprawił, że aż się wzdrygnęła.
- Margaret, wie pani, że przed rokiem straciłem moją ukochaną żonę - rzekł. - Beznadziejna
samotność złamała mi serce. Czułem się pewien, że już nigdy nie uda mi się znalezć godnej
towarzyszki życia. Ale oto, moja droga, pani obecność zalśniła w ciemnościach jak latarnia,
kiedy zaproponowała mi pani swą tak szczodrą przyjazń. Moja droga pani, w ciągu tego
ostatniego roku zaczęła pani dla mnie bardzo wiele znaczyć, chociaż i wcześniej znajomości
naszej nic zarzucić nie było można.
- Zawsze byłam wdzięczna za pana rady i pomoc, sir Fredericku. Kiedy dziadek zostawił mi
swój majątek, poczułam się... bardzo zagubiona, zdezorientowana i przybita. Udzielał mi pan
rad jako członek zarządu banku, a oboje z żoną wyświadczyliście mi znaczną przysługę,
wprowadzając mnie w kręgi towarzyskie. Ogromnie było to dła mnie ważne w pierwszych
113
latach po odziedziczeniu majątku. Z wielką radością odwdzięczyłam się panu, kiedy był pan
w potrzebie.
- To prawda - przyznał. - Kiedy byłem w poważnej potrzebie, na ratunek przyszła mi piękna
lady Strathlin. Tak bardzo się cieszę... Margaret, nie potrafię wyrazić słowami, jaką euforią
napawa mnie fakt, że... zgodziła się pani zostać moją żoną.
Meg wytrzeszczyła na niego oczy.
- %7łe ja... Sir, ja nigdy...
- Och, Margaret, niechże pani nie zachowuje się płochliwie -zwrócił jej z uśmiechem uwagę. -
To do pani nie pasuje. Jestem
o kilka lat starszy od pani, moja droga, proszę więc pozwolić, że pani doradzę. Płochliwość
po prostu nie przystoi kobiecie
o pani pozycji i znaczeniu.
- Sir Fredericku - powiedziała Meg, odsuwając się - nie zgodziłam się zostać pana żoną.
- A teraz, jak widzę, ma pani humory. No, no. Moja droga, doprawdy lubi pani igraszki. Cóż,
ja również je lubię. - Nie przestawał się uśmiechać, ale od tego uśmiechu zrobiło jej się
zimno. - Prosiłem panią, jak mi się zdaje, dwukrotnie, by mnie pani poślubiła, i w swoim
liście zgodziła się pani.
- Sir, jeżeli przeczytał pan list, wie pan, że odmówiłam.
- Mój drogi sir Fredericku , napisała pani,  czuję się zaszczycona pana uczuciem i z radością
zgodziłabym się zostać pana żoną .
- Napisałam, że zgodziłabym się...
- Sama pani widzi!
- %7łe zgodziłabym się zostać pana żoną, ale... - wycedziła przez zęby -  ale obawiam się, że
nie jest to możliwe . Czy przeczytał pan list do końca?
- Niechże pani da spokój. Umiem się poznać na kobiecych sztuczkach.
- A więc odmówiłam panu - powtórzyła. -1 odmawiam ponownie. Przykro mi, że postanowił
pan nie zwrócić większej uwagi na moje słowa. I muszę pana prosić, by był pan tak łaskaw i
przestał rozgłaszać, że jesteśmy zaręczeni. Bo nie jest to prawdą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •