[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie upadek moralności .we współczesnym życiu. Drżącymi rękami zapalił papierosa I zapytał, czy
próbowałem znalezć przewodnika w Bogu. Wyjaśniłem, że utraciłem wiarę w Boga. Na co pastor:  O
Boże, tylko nie to! A potem mówił bez przerwy. Wszystko sprowadzało się do tego, że trzeba mleć
wiarę. Powiedziałem, ze nie mam wiary i spytałem, jak mogę jej nabrać.
Odpowiedział:  Musisz mieć wiarę! Przypominało to płytę obracającą się w miejscu.
Zapytałem:  Jeśli Bóg istnieje, to jak może dopuścić do wojen, głodu, katastrof na autostradach?
Wielebny Silver odpowiedział:  Nie wiem. Sam spędzam bezsenne noce zastanawiając się nad tym .
Weszła pani Silver z dwoma kubkami neski i paczką lukrowanych ciastek.
Powiedziała:  Derek, za dziesięć minut zaczyna się ten twój Otwarty Uniwersytet .
Zapytałem wielebnego Silvera, co studiuje.  Mikrobiologię. Z mikrobami przynajmniej wiadomo, co jest
grane .
Pożegnałem się, życząc pastorowi powodzenia na nowej drodze życia. Poradziwszy, żebym nie
tracił nadziei, wypuścił mnie na zły i szalony świat. Było zimno, ciemno, jacyś chuligani ciskali na ulicy
frytkami. Wróciłem do domu w znacznie gorszym stanie niż kiedykolwiek.
4. Sobota
Przeżywam załamanie nerwowe. Nikt tego jeszcze nie zauważył.
5. Niedziela
Poszedłem do Berta, on jest moją ostatnią deską ratunku. (Pandora mnie zawiodła. Przypisuje
stan moich nerwów temu, że jadam mięso). Powiedziałem:  Bert, jestem nerwowo załamany . Na to
Bert oświadczył, że przechodził podobne załamanie w czasie pierwszej wojny. Było spowodowane
ciągłym oglądaniem tysięcy zabitych i wiecznym strachem o własne życie. Zapytał, co jest przyczyną
mojego załamania.
 Brak moralności w społeczeństwie - wyjaśniłem.
Na to Bert:  Ty bałwanie, potrzeba ci trochę ciężkiej pracy. Możesz zacząć od pozmywania
naczyń  . Kiedy skończyłem, Queenie zrobiła mi herbatę i całą górę kanapek z pastą z krabów. Jedząc
oglądałem w telewizji audycję religijną  Pieśni chwały . Kościół był pełen ludzi, którzy zdawali się bardzo
szczęśliwi, robili wrażenie, że pragną wyśpiewać całą duszę.
Jak to się dzieje, że oni mają wiarę, a ja nie? Już taki mój pech.
6. Poniedziałek
Wrzaski Rosie obudziły mnie o 1, o 2.30 i o 4 nad ranem.
Wstałem o szóstej i wysłuchałem audycji dla farmerów w  Radio Cztery . Jakiś wiejski nudziarz mękolił
o hodowli gęsi w Essex. O 8.20 wszedłem do pokoju mamy, żeby poprosić o pieniądze na obiad, i
zastałem Rosie głęboko uśpioną na łóżku mamy. Jest to absolutnie niedopuszczalne według wszystkich
książek o niemowlętach.
Sprawdziłem, czy Rosie może swobodnie oddychać, wyjąłem trzy funty z portmonetki mamy i
poszedłem do szkoły, gdzie starałem się zachowywać normalnie.
7 Wtorek
Dziś o trzeciej nad ranem umarła Queenie. Dostała wylewu we śnie. Bert powiedział, że to
dobra śmierć, i skłonny jestem przyznać mu rację. Dziwne wrażenie robiły rzeczy Queenie w domu
Berta. Ciągle nie mogę uwierzyć, że Queenie nie żyje, a jej ciało znajduje się w kostnicy Spółdzielczego
Zakładu Pogrzebowego. Nie rozpłakałem się, kiedy mama przekazała mi tę wiadomość; prawdę
mówiąc miałem ochotę się śmiać. Rozpłakałem się dopiero, kiedy zobaczyłem stojący na toaletce słoik
różu. Nie dopuściłem do tego, żeby Bert zobaczył, że płakałem, a on też starannie ukrywał przede mną
swoje łzy. Wiem jednak, że płakał. W szufladzie nie ma czystych chusteczek.
Bert nie wie, jak załatwić świadectwo zgonu, formalności pogrzebowe itp. Ojciec Pandory wziął
więc na siebie, całą papierkową robotę związaną ze śmiercią.
8. Zroda
Bert poprosił, żebym napisał wiersz do działu  Zgony w lokalnej gazecie.
22.00. Jestem przerażony. Cierpię na kompletną niemoc twórczą.
23.30. Odblokowało się. Skończyłem wiersz.
9. Czwartek
Dziś wieczorem ukazały się w gazecie następujące nekrologi: BAXTER Maud Lilian
(Queenie). Zmarła spokojnie w domu 7 grudnia 1982. Była najlepszą dziewczyną. Bert, Szabla i
Adrian.
Biała twarz, czerwone policzki,
Oczy jak pączki krokusa.
Ręce zręczne j pewne, choć żylaste od pracy
Praktyczne, wygodne ciało w młodzieńcze kolory przybrane.
Poskręcane stopy twardo stojące na ziemi.
Glos miękki i pewny nagły, skrzeczący śmiech .
Jej ciało zimne i bez życia.
Ale pamięć o niej tak ciepla i radosna jak sierpniowy deszcz.
Uroczystości pogrzebowe i kremacja w poniedziałek 13 grudnia o 13.30 w krematorium Gilmore.
Kwiaty proszę posyłać do Spółdzielczego Zakładu Pogrzebowego.
Napisane z miłością przez Adriana na prośbę pana Berta Baxtera.
BAXTER Queenie. %7łegnana z prawdziwym żalem przez Paulinę i Rosie Mole.
BAXTER Maud Lilian
Dlaczego nagle tak rozstanie?
Dlaczego czasu nie starczyło
Na czule pożegnanie?
Pogrążony w smutku syn Natan, synowa Maria, wnuki Jodie i Jason.
BAXTER Queenie %7łegnaj, Queenie. Rodzina Braithwaite ów.
BAXTER Queenie
Uśmiech i mile dla każdego słowo
Baczna na wszystko uwaga
Znosiła cierpienia bez skargi
Dla każdego zbłąkanego psa znalazła kość.
Niech cię Bóg błogosławi, Queenie Przyjaciele z Zimozielonych.
BAXTER Queenie. %7łycie jest zmaganiem w poszukiwaniu wizji.
Mamy nadzieję, że znalazłaś swoją. Przyjaciele rodzina Singh.
BAXTER Queenie. Trudno wyrazić słowami, jak bardzo mi będzie brakowało twojego towarzystwa. Sąsiadka
Doris.
BAXTER Queenie Najgłębsze współczucie. John mleczarz.
BAXTER Queenie. Straciliśmy drogą starą przyjaciółkę. Julian i Sandy z salonu fryzjerskiego  Jolie
Madame .
BAXTER Queenie. Bolesna strata. May i George Mole.
BAXTER Queenie. Będzie mi Ciebie brak, Queenie. Betty ze sklepu ze słodyczami z mężem Cyrylem i
dziećmi Carol i Pat.
Moje epitafium dla Queenie wywołało poruszenie. Mówiono, że jest w złym guście, niektórzy
krytykowali brak rymów. Czy przez resztę życia muszę być skazany na egzystencję wśród
niewykształconych prostaków? Wzdycham do dnia, kiedy kupię pierwszą kawalerkę na Hampsteadzie.
Wywieszę na drzwiach ostrzeżenie:  Domokrążcom i filistynom wstęp wzbroniony .
10. Piątek
Braithwaite bardzo zmartwiony pogrzebem Queenie. Najtaniej może to zorganizować za trzysta
pięćdziesiąt funtów (zwykła trumna, jeden karawan, jeden samochód dla żałobników). Ubezpieczenie
Queenie na wypadek śmierci opiewa jedynie na trzydzieści funtów. Wykupiła je w 1931 roku, kiedy za
tę sumę można było mieć ozdobną trumnę, dwa zaprzęgi czarnych koni w pióropuszach, stypę i cały
tłum asysty w cylindrach. Zapomoga pogrzebowa przyznawana przez rząd nie na wiele się przydaje. Nie
można za nią kupić nawet mosiężnego gwozdzia do trumny.
Jedynym wyjściem dla Berta jest wzięcie pożyczki i pochowanie Queenie na kredyt.
11 Sobota
Towarzystwo Kredytowe odrzuciło prośbę Berta o pożyczkę. Stwierdzili, że w wieku
lat dziewięćdziesięciu jest za stary, wygląda więc na to, ze pogrzeb Queenie będzie musiał się
odbyć na koszt Opieki Społecznej (zielona furgonetka, trumna z dykty, prochy do słoika po dżemie).
Bert jest bardzo przygnębiony. Powiedział:  Chciałem godnie wyprawić moją dziewczynkę .
Spędziłem wobec tego całą noc dzwoniąc do wszystkich, którzy znali Queenie, próbując ich nakłonić
do darowania pieniędzy.
Wielokrotnie nazwano mnie świętym.
12 Niedziela [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •