[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ładnie, kiedyś jesteś tak cała czerwono poddenerwowana, Evans. Odmówiłabyś mi takiego
widoku?
Głowa poderwała mi się w szoku. Na Merlina. Czy on żartował? Czy był poważny? Czy był
to początek do jego następnego komentarza  cholernie mi się podobasz czy tylko kolejny z
jego droczących się żartów? Serce waliło mi w klatce piersiowej, gdy James zaczął się śmiać.
- Widzisz?  powiedział.  Bardzo ładnie.
Mogłam tam umrzeć. Jak dziewczyna powinna odpowiedzieć na coś takiego? Zmiechem?
Popchnięciem? Czy złamałabym jego biedne serce, gdybym powiedziała coś niewłaściwego?
Czy bym go oszukiwała?
- Do środka, klasa! Wszyscy na swoje miejsca! Potter, Evans, na swoje miejsca.
Moje wnętrzności niemal rozerwały się z ulgi. Nigdy nie odczuwałam większej ulgi będąc
zaprowadzoną do mojego miejsca przez McGonagall. Rzuciłam ostatni szybki uśmiech
Jamesowi i pobiegłam do mojego miejsca obok Grace. Jakoś dotarła do klasy przede mną.
41
- Wszystko w porządku, Lily? Twoja twarz jest cała czerwona.
Nie odpowiedziałam jej. Jedynie spiorunowałam wzrokiem.
W końcu to wszystko było jej winą.
Obserwacja #89) Kiedy masz podejrzenia do tego, że facet ma wobec ciebie
romantyczne uczucia, tak jak w poprzednich latach, rozmowa jest zabroniona. Mogą nastąpić
konsekwencje zgubnego pokrętnego języka.
Obserwacja #90) Kiedy masz podejrzenia do tego, że facet ma wobec ciebie
romantyczne uczucia, tak jak w poprzednich latach, nie zaczynaj dyskutować z nim o
Quidditchu. To może prowadzić do czerwoności. A czerwoność jest teraz większym wrogiem
niż wcześniej.
Obserwacja #91) Naprawdę wyglądam ładnie, kiedy się rumienię?
Jeszcze Pózniej, Zielarstwo
Spostrzegawcza Lily: Dzień 14
Suma Obserwacji: 91
Próbowałam przestać o tym wszystkim myśleć przez Transmutację i Zielarstwo, lecz nie
zdawało się to działać. Próbowałam skoncentrować się na McGonagall i ogromnym trudzie,
jakim jest Transmutacja, ale nie potrafiłam tego zrobić. Próbowałam słuchać jak profesor
Sprout prawidłowo posadziła w doniczce swoją roślinę, ale raz jeszcze znalazłam swoje myśli
błądzące gdzie indziej. Oto on tam był, siedząc kilka siedzeń przede mną, udając uważanie,
tak jak ja, i być może rozważał typy dzieci, jakie będziemy mieć któregoś dnia.
Jak ktokolwiek może oczekiwać, że będę się koncentrować, kiedy on mógł w myślach
dopasowywać moje rude włosy do jego oczu i cery?! JAK?!
Jestem głupia. Zachowuję się bezsensownie. Wiem, że to wszystko jest w mojej głowie,
ale nie mogę się powstrzymać. Mówimy tutaj o Jamesie. Potterze. Był młody i łatwowierny,
kiedy wcześniej się we mnie podkochiwał. A teraz& mógłby mieć każdą. Każdą w całej
przeklętej szkole. Nie mógł wybrać mnie. Zwłaszcza po byciu świadkiem mojego najgorszego
stanu, co zrobił wiele razy. Prawdopodobnie nawet mnie nie lubi. Prawdopodobnie
powiedział że będziemy przyjaciółmi tylko dlatego, że współczuje mi stracenia ostatnio tak
dużo. Wszystkie te miłe rzeczy, które robi są z litości. Jutrzejszego ranka znowu będzie
chodził z Saunders a ta cała sprawa nigdy nie będzie się liczyć. Grace totalnie się myli. Bardzo
myli.
Och, głowa mnie boli.
42
Zamierzam schować się w bibliotece.
Jeszcze Pózniej, Biblioteka
Spostrzegawcza Lily: Dzień 14
Suma Obserwacji: 94
- Hej, Lily! Hej!
Podskoczyłam, upuszczając swoje pióro na stolik, rozmazując trochę zapasowego
atramentu na moim schludnie napisanym zadaniu z Wróżbiarstwa. Obróciłam głowę w
stronę działu historycznego przede mną. Przez rzędy półek z książkami znajoma twarz
zmierzała w moją stronę.
- Amos!  Starałam się powstrzymać swój głos przed załamaniem.  Co tutaj robisz?
Amos uśmiechnął się, wyciągając sobie krzesło naprzeciwko mnie i usiadł. Serce
łomotało mi dziko w piersi. Merlinie, jaki on przystojny.
- Szukałem cię  powiedział.
Szukałem cię.
Sprzątanie w przejściu trzecim. Lily Evans właśnie roztopiła się na całą podłogę
biblioteki.
- Szukałeś& to znaczy to& miłe. Z jakiegoś, em, szczególnego powodu?
Abym mógł wyznać ci moją dozgonną i wieczną miłość do ciebie. Proszę, wyjdz za mnie i
posiadaj moje dzieci. Proszę, pozwól mi zrobić z tobą słodką, namiętną miłość tutaj na tym
chwiejnym, starym stoliku biblioteki.
- Chodzi o zadanie z Run.
Och. Runy.
Niezupełnie tego się spodziewałam, kochanie. Moglibyśmy zamiast tego spróbować z
moim?
- Tak, oczywiście.  Uśmiechnęłam się do niego, potrząsając głową w kiepskiej próbie
oczyszczenia myśli. Po prostu nie mogę prowadzić poważnej rozmowy, kiedy obrazy Amosa i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •