[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nim wzrokiem. Był ciemnookim przystojniakiem, do tego wyraziście
męskim.
67
R
L
T
Ujął dłoń Evie i pocałował w policzek, lecz zaraz cofnął się nieco.
 Pierwsza randka  wymruczał.  Powoli i spokojnie. Na to liczę. 
Poczekał, aż Evie usiądzie, i sam zajął miejsce, stawiając przed nią niewielkie
kartonowe pudełko.  Nie mogłem dostać stokrotek ani papierowej parasolki.
Po zdjęciu pokrywki ścianki opadły na boki, ukazując origami. Był to
naturalnej wielkości koliber spijający nektar z kwiatu w kształcie kielicha.
 Piękne!  zachwyciła się Evie, przysuwając się bliżej. Nie dotknęła
jednak papierowego cudeńka, żeby go nie zniszczyć.  Niesamowite 
dodała, podziwiając detale.  Ale nie kupiłeś tego w Papui Nowej Gwinei.
Podarunek z pewnością pochodził z ekskluzywnego butiku, a nie z
lotniskowego sklepu.
 To prawda.  Wzruszył ramionami.  Kupiłem to dziś. Wiem, że
gwałtownie przerwałem naszą ostatnią rozmowę, ale nie dało się tego
uniknąć. Wiem, że powinienem oddzwonić po spotkaniu, ale nie miałem
pojęcia, co powiedzieć.
 Nie szkodzi, Logan. Ja też jeszcze nie wiem, czego od ciebie chcę. 
Nieporównywalnie łatwiej było powiedzieć coś takiego osobiście niż przez
telefon. Evie z powrotem zapakowała origami.
 Dziękuję za wspaniały prezent.
Logan znów wzruszył ramionami. Równie dobrze mógł powiedzieć:
 Nie podniecaj się tak, to nic nie znaczy .
Podobnie zachowywał się w stosunku do matki i Maksa. Po prostu
desperacko unikał zaangażowania. Jeśli nie pozwalasz sobie na nadmierną
troskę, nie zostaniesz zraniony. Evie aż za dobrze znała ten sposób obrony.
 Jak sytuacja w Papui?
 Nieprzewidywalna. Sprawa wymagała silnej ręki.
 Czyli coś dla ciebie.
68
R
L
T
Logan posłał jej swój leniwy uśmiech, który podgrzewał krew i
przyspieszał puls, po czym odparł lakonicznie:
 Owszem.
Trudno było nie podziwiać człowieka, który pracował tak ciężko.
 Jesteś zamożny?  wypaliła, choć przecież wiedziała, że musiał być,
skoro bez wahania pożyczył Maksowi dziesięć milionów dolarów. Tyle że aż
do tej chwili nie odważyła się to spytać, a działając w biznesie, po prostu była
ciekawa.
 Mogę ci podać przybliżony szacunek.  Gdy wymienił sumę, Evie
zamrugała ze zdumienia.  Wcześnie odziedziczyłem pieniądze. Matka prze-
kazała mi cały majątek ojca, gdy skończyłem osiemnaście lat. Od tamtej pory
kapitał pracuje, co bardzo lubię.
 Wyznajesz zasadę, że kto jak kto, ale ty nigdy nie zaznasz głodu?
 Ująłbym to inaczej. Jestem uzależniony od władzy, uwielbiam
rządzić.
 Oto człowiek, który zna swoje wady. To rzadko spotykane.
 Nie nazwałbym tego wadą  mruknął z krzywym uśmiechem.  W
każdym razie nie do końca. A ty, Evie? Jesteś bogata?
 Nie bieduję, firma ma się dobrze, ale gdzie mi tam do ciebie. Dobrze
zarabiam, mam własne mieszkanie, od czasu do czasu mogę zaszaleć fi-
nansowo, choć gdyby weszło mi to w nawyk, byłoby kiepsko. A moja
rodzina? Ojciec jest dobrze sytuowany, choć krezusem bym go nie nazwała.
Pewnie dlatego, że ma już piątą żonę. Moja matka była żoną numer trzy. Mam
dwanaścioro przyrodniego rodzeństwa, a mama wyszła za mąż po raz trzeci.
Max sądzi, że przez to wszystko nie odczuwam silnych więzi rodzinnych, a
także niezbyt szanuję instytucję małżeństwa. I cóż, ma rację.
 Więc gdyby ktoś chciał cię za żonę...
69
R
L
T
 Musiałby mnie długo przekonywać  wpadła mu w słowo.
 A ile czasu zabrało Maksowi namówienie cię do małżeństwa?
 Przecież wiesz, że nie chodziło o prawdziwe małżeństwo, ale o
transakcję biznesową, bardzo korzystną zarówno dla Maksa, jak i dla spółki
MEP, a więc i dla mnie.  Uśmiechnęła się lekko.  Choć jeden z punktów
intercyzy mówił o dwustu tysięcznym odszkodowaniu w przypadku zdrady.
 A niech to!  Zawołał z niedowierzaniem.  Jak rozumiem, była to
klauzula honorowa?
 Nie, miało to obowiązywać jedynie w przypadku upublicznienia
zdrady.
 I Max się na to zgodził?
 Biedaczek...  Zatrzepotała rzęsami.  To ja narzuciłam tę klauzulę.
Byłam pewna, że nim się rozwiedziemy, Max zbiednieje o kilka milionów.
Nie wygląda mi na długodystansowca, swoje romanse trzyma w tajemnicy,
bo lubi skakać z kwiatka na kwiatek, a każda udokumentowana i
upubliczniona zdrada to dwieście tysięcy dolców  prowokowała.
 I najwyrazniej nie ma głowy do interesów  burknął Logan.
 Umowa była jednak sprawiedliwa  łgała dalej Evie.  Gdyby Max
się za bardzo zadłużył, musiałabym go podgonić w rankingu publicznych
niedyskrecji.
Logan przyglądał się jej zwężonymi oczami. Evie roześmiała się i upiła
łyk gazowanego napoju, który przed chwilą przyniosła kelnerka.
 Nabierasz mnie  powiedział po chwili.
 Pewnie. Ktoś musi. Aha, tak naprawdę nic nie wiem o prywatnym
życiu Maksa.  Nie wychwycił dziwnej nuty w jej głosie.  Za poważnie
traktujesz życie  dodała z uśmiechem.
 Nie, z powagą traktuję umowy, a to wielka różnica.
70
R
L
T
 Skoro tak twierdzisz...
 Przypiekłaś się na słońcu  zauważył wreszcie.
 Byłam na plaży.
 Miło spędziłaś czas?
 Bardzo.
 Może trzeba było użyć kremu z filtrem.
 Użyłam, choć może za mało.
 Co jeszcze lubisz robić w wolnym czasie?
 Podróżować. Odkrywać nowe miejsca. Nawet nieznany mi dotąd
fragment mojego miasta wystarczy.
 Sama tak się włóczysz?
 Najchętniej z przyjaciółmi.
 Masz jakiegoś szczególnego przyjaciela? Takiego, o którym
powinienem wiedzieć?
 Chodzi ci o kochanka?  Gdy przytaknął skinieniem głowy, odparła:
 Nie, nie mam. Może i nie jestem nastawiona na małżeństwo, ale za to
zdecydowanie monogamiczna.
 Czyli jestem jedyny?
 Nie wiem, Logan.  Milczała przez chwilę.
 Właśnie o tym chciałam się przekonać, zapraszając cię tutaj. 
Uznała, że nadszedł czas prawdy, a jeśli ten związek nie wypali, to trudno.
 Mam tylko tydzień, Evie...  W jego głosie pobrzmiewało
ostrzeżenie.
 Brzmi znajomo  odparła wyzywająco.  Lubię cię, Logan, gdybyś
nie zauważył. Nie przeszkadza mi twój emocjonalny bagaż. Bez oporów
mogłabym spędzić z tobą siedem dni. Może nawet by mi się spodobało.
 W przeciwieństwie do...
71
R
L
T
 Intensywnej, pogmatwanej i zakończonej złamanym sercem
przygody. Może mamy wystarczająco dużo doświadczenia, by uniknąć tych
niepotrzebnych dodatków.
 Nie lubisz intensywności?
 Dobrze, że o to spytałeś. Intensywność ma swoje dobre strony. W
takim razie zostaje.
 Teraz to ty określasz reguły?
 Niektóre. Ale nie krępuj się, też możesz sprecyzować swoje
wymagania.
 Chcę wyłączności  oznajmił zaborczo.
 I wzajemnie.
 Wolności.
 Postaram się.
 Posłuszeństwa.
 Od czasu do czasu.  Pochyliła się w jego stronę.  Ale nie zawsze.
Nie chcesz przecież całkowicie mnie zdominować, prawda? A może się
mylę?
 Przypominaj mi, gdybym się zapomniał.  Rozsiadł się wygodniej. 
Chodz do mnie.  Jedną rękę swobodnie przerzucił przez winylowe oparcie
ławki, druga leżała na stole nieopodal splecionych dłoni Evie.
Wyglądał bosko w tej nonszalanckiej pozie. Evie przysunęła się bliżej,
bo tego chciała. Rozchyliła usta w odpowiedzi na dotyk jego warg, bo tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •