[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sygnały ostrzegawcze rozsadzające jego mózg. Kiedyś, w szkolnym laboratorium, wylał trochę
eteru na dłoń. Teraz doświadczał tego samego uczucia zimna, gdy wilgoć parowała ze
spierzchniętych warg i z gałek ocznych. Przestawał widzieć, mrugał więc bez przerwy, by nie
zamarzły mu oczy.
I nagle - cóż za ulga! - usłyszał syk powietrza, poczuł powracające ciśnienie i mógł szybko
wypełnić płuca spragnione tlenu.
- Dave, co ty wyprawiasz?
Nie odpowiedział. Posuwał się z ponurą determinacją wzdłuż tunelu, który prowadził do
zaplombowanego pomieszczenia, gdzie znajdował się mózg komputera. Hal miał rację:
 Rozmowa niczemu nie służy..."
- Dave, naprawdę wydaje mi się, że przysługuje mi prawo do odpowiedzi na pytanie, które ci
zadałem.
- Dave, widzę, że jesteś bardzo zdenerwowany. Powinieneś usiąść, wziąć tabletkę antystresową i
przemyśleć całą sprawę.
192
- Wiem, że ostatnio podjąłem kilka nieprawidłowych decyzji, ale zapewniam cię, że moja praca
w przyszłości będzie bez zarzutu. Pokładam olbrzymie nadzieje w tej misji... i chcę ci pomóc.
Znalazł się w czerwono oświetlonym pomieszczeniu z rzędami i kolumnami obwodów
scalonych, przypominającym bankowy sejf depozytów. Zwolnił zasuwę na tablicy oznaczonej
jako KOGNITYWNE SPRZ%7łENIE ZWROTNE i wyciągnął pierwszy blok pamięci.
Wspaniała, trójwymiarowa siatka obwodów - mieszcząca się w ludzkiej dłoni, choć zbudowana z
milionów elementów -popłynęła w stronę sufitu.
- Przestań, proszę cię, Dave, przestań...
Wyciągał jeden za drugim małe podzespoły z bloku WZMACNIANIE EGO. Każdy element
odpływał w stronę sufitu, natychmiast gdy wypuścił go z dłoni, a potem wracał do niego
odbijając się od ścian. Niebawem całe pomieszczenie wypełniały pływające to w jedną, to w
drugą stronę płytki obwodów.
- Przestań, proszę, przestań, Dave...
Wyciągnął już mnóstwo bloków, mimo to dzięki wielokrotnej redundancji projektu - cechy, którą
skopiowano z ludzkiego mózgu -komputer trzymał się mocno.
Dobrał się do tablicy AUTOROZUMOWANIE...
- Przestań, Dave.. Boję się...
Przy tych ostatnich słowach Dave rzeczywiście zatrzymał się, lecz na krótko. Ta prosta fraza
kryła sens, który obudził niepokój w jego sercu. Czy to złudzenie, a może jakaś sztuczka
programistów? Czy Hal naprawdę potrafi się bać? Nie miał jednak czasu na filozoficzne
dzielenie włosa na czworo.
- Dave, niszczysz mój umysł. Czuję to. Czuję to. Niszczysz mój umysł. Czuję to. Czuję...
Co znaczy  czuć" w przypadku komputera? Dobre pytanie, ale było za pózno, by mógł udzielić
na nie odpowiedzi.
Nagle zmieniło się tempo wypowiedzi Hala, jego głos stał się odległy, niewyrazny. Komputer
zapomniał o jego obecności. Nastąpił powrót do wcześniejszych okresów życia.
- Dobry wieczór panom. Nazywam się HAL 9000. Jestem komputerem zbudowanym w
laboratorium Hal w Urbana, w Illinois, 12 stycznia 1992 roku. Moim nauczycielem był doktor
Chandra, który nauczył mnie śpiewać piosenkę. Jeśli zechcielibyście posłuchać, mogę ją teraz
przedstawić... Nazywa się  Daisy, Daisy.
Rozdział czterdziesty pierwszy
Cmentarna wachta
Jedyna rzecz, która mu pozostała, to nie wchodzić nikomu w drogę i Floyd wykonywał to
zadanie z dużą umiejętnością. Początkowo zaofiarował swoją pomoc przy wszystkich pracach na
statku, wkrótce się jednak okazało, że zadania inżynieryjne wymagały za daleko posuniętej
specjalizacji, by mógł im podołać. Nie nadążał również za najnowszymi odkryciami
astronomicznymi i nie potrafił pomóc Wasilijowi w jego obserwacjach. Istniało jednak wiele
drobnych prac, przy których mógł być przydatny na pokładzie  Le-onowa" czy  Discovery", i
cieszyło go, gdy nadarzała się okazja, by uwolnić ważniejszych członków załogi od ich
wykonywania. Doktor Heywood Floyd, były sekretarz Narodowej Rady Astronautyki, rektor (in
absentid) Uniwersytetu Hawajskiego, twierdził, że jest obecnie najlepiej płatnym hydraulikiem i
dozorcą w całym Układzie Słonecznym. Najlepiej ze wszystkich znał się na kranach i kolankach
obydwu statków. Jedynymi pomieszczeniami, do których pod żadnym pozorem się nie
zapuszczał, były niebezpiecznie radioaktywne moduły napędowe. Na  Leonowie" jedyną osobą,
która miała do nich dostęp, była Tania. Floyd przypuszczał, że znajdują się tam również
pomieszczenia szyfrów, ale nigdy nie złamał zakazu ich odwiedzania.
Prawdopodobnie najbardziej pożyteczną funkcją, jaką spełniał, była rola majtka podczas nocnej
wachty, między dwudziestą drugą a szóstą czasu pokładowego. Służbę pełniono na obydwu
statkach, zmiana odbywała się o drugiej w nocy. Jedynie kapitanowi przysługiwało prawo
wyznaczania wacht. Numer Drugi - mąż dowódcy -
194
rozpisywał poszczególne służby, z chęcią jednak zrzekł się tego przywileju na rzecz Floyda.
- To taki drobiazg administracyjny - wyjaśniał Wasilij. - Gdybyś zechciał się nim zająć, byłbym
ci bardzo wdzięczny, zyskałbym nieco czasu na pracę naukową.
Floyd był doświadczonym biurokratą i trudno by go złapać na miłe słówka, zgodził się jednak ze
względu na okoliczności.
W nocy siedział na pokładzie  Discovery", sprawdzając co pół godziny, czy Maks - pełniący
służbę na  Leonowie" - nie zasnął. Walter Curnow twierdził, że oficjalnie karą za spanie na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •