[ Pobierz całość w formacie PDF ]

67
R S
- Jesteś pewien, że ta randka z Dwightem nie ma być twoim
rewanżem? - zapytała jeszcze Temple.
- Popadasz w paranojÄ™, Burney.
- Mam chyba powody, prawda?
- Podejrzewasz, że byłbym zdolny zrobić ci coś takiego? - Craig
uśmiechnął się przewrotnie.
- Nawet by ci powieka nie drgnęła. - Temple roześmiała się.
Samopoczucie wyraznie jej się poprawiło. Postanowiła, że jeśli spotkanie z
Dwightem okaże się niewypałem, postara się dla Craiga o następną
Gabrielle. Tym razem celowo.
Po powrocie do domu wzięła gorący prysznic i zaczęła pisać
cotygodniowe sprawozdanie do babci.
 Czy wspominałam ci kiedykolwiek o moim najlepszym przyjacielu,
Craigu Stevensie..."
Przypomniała sobie, jak Craig dotknął niechcący jej ramienia, a ją
przeszył dreszcz.
Jest przystojny, elegancki, dowcipny. To jeden z najlepszych pilo-
tów, zatrudnionych w Sparrow. Helen i Frank powinni być z niego dumni.
Powtórz im to, kiedy się spotkacie w niedzielę w kościele.
Mimo to nie możemy umawiać się na randki. Szkoda narażać taką
wspaniałą przyjazń. Poza tym Craig jest pilotem. To mówi samo za siebie".
Temple przerwała pisanie i zamyśliła się. Tak, utrata Craiga byłaby
czymś niezwykle bolesnym. Zbyt bolesnym, by cokolwiek ryzykować.
Musi również pamiętać o tym, że Nancy ciągle na nim zależy. Przyjaciółka
ma nadzieję, że wrócą do siebie, więc i tak Temple pozostaje jedynie
przyjazń Jakikolwiek romans zbytnio skomplikowałby całą sytuację. Nagle
68
R S
w pełni zrozumiała, jak poczuła się jej przyjaciółka, kiedy Craig z nią
zerwał. Ona sama z trudem by zniosła coś takiego. Otrząsnęła się i
dokończyła list.
 Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Przyjadę do domu
na Boże Narodzenie. Szykuj choinkę i nadziewaną gęś.
Całuję
Tootie
P.S. Pewnie ucieszy cię wiadomość, że regularnie umawiam się na
randki. Na razie bez większego sukcesu, ale bardzo się staram".
ROZDZIAA SIÓDMY
Temple przerzuciła stosy ubrań, nim w końcu zdecydowała się
włożyć dwuczęściowy kostium w kolorze turkusowym. Po kilku ostatnich
randkach, które ciężko potem odchorowała, miała już kompletnie dość.
Wierzyła jednak, że zła passa nie może trwać wiecznie. Nawet ślepej kurze
czasem trafi się ziarno, więc czemu jej nie miałby się w końcu trafić
odpowiedni mężczyzna? Zgodnie z zasadą prawdopodobieństwa,
dzisiejszy wieczór powinien być udany. Jednak mimo tej perspektywy
miotała się między pokusą, by zadzwonić do Billa Moffita i pod jakimś
pretekstem odwołać spotkanie, a nadzieją, że on sam to zrobi.
%7ładne z nich nie chwyciło za telefon.
69
R S
Temple przeglądała się właśnie w antycznym lustrze wiszącym w
przedpokoju i zastanawiała, czy nie zmienić uczesania, kiedy rozległ się
dzwonek u drzwi.
- Niech to diabli - szepnęła i próbując się uśmiechać, poszła je
otworzyć. Uśmiech zamarł jej na wargach, kiedy stanęła oko w oko z
mężczyzną niemal dokładnie jej wzrostu.
Nic nie szkodzi, pomyślała. Nie musi być wysoki. Tylko ludzie
małego formatu przywiązują wagę do czyjejś postury.
Mężczyzna ubrany był w ciemny, trzyczęściowy garnitur, białą
koszulę i wełniany krawat w barwny deseń. Do krawata miał wpiętą
diamentową spinkę. Temple nieco się odprężyła. Przynajmniej nie nosił
słomkowego kapelusza, ozdobionego sztucznym ananasem.
- Bill? - upewniła się,
- Temple, prawda? - Mężczyzna wyciągnął dłoń na powitanie.
- Bill Moffit - przedstawił się normalnym tonem. Nie wrzeszczał ani
nie mamrotał.
- Witaj, Bill. Masz ochotę na drinka przed wyjściem?
- Nie, dziękuję. - Zerknął na ręczny zegarek, który w tej samej chwili
wydzwonił godzinę. - Zamówiłem stolik u ,,Antonia".
Ho, ho, całkiem niezle. Może do pięciogwiazdkowej restauracji
powinnam była ubrać się bardziej elegancko, pomyślała Temple.
Przed domem stał samochód Billa, stary model czarnego bmw ze
skórzanymi siedzeniami. W środku unosił się zapach zleżałych papierów.
- Jaką muzykę lubisz? - spytał Bill. - Mam ogromny wybór kaset.
- Może coś country? - zaproponowała Temple.
- No wiesz! - Bill popatrzył na nią, jakby postradała rozum.
70
R S
- Sądziłem, że poprosisz o arie operowe, motywy z filmów czy
BarbrÄ™ Streisand.
- Niech będzie Streisand.
Podczas jazdy Bill trzymał jedną rękę na kierownicy, drugą oparł
niedbale na siedzeniu pasażera. Nucił pod nosem dobiegającą z głośników
melodiÄ™.
No i dobrze, pomyślała Temple. Przecież nie ma potrzeby rozmawiać
o niczym.
 Antonio" był drogą restauracją, specjalizującą się w prawdziwej
włoskiej kuchni. W holu unosił się smakowity aromat czosnku i duszonych
pomidorów.
- Zamówiłem stolik na nazwisko  Moffit" - zwrócił się Bill do
obsługi.
- Za chwilę będzie gotowy, proszę pana - oznajmił kierownik sali.
- To znaczy, poczekamy co najmniej dziesięć minut. - Bill
uśmiechnął się znacząco do Temple.
- Nic nie szkodzi. Przecież mamy czas.
Zapatrzyła się w nastolatkę, wkładającą ciasto do maszyny, z której
po chwili wypadały gotowe kluski. Nie wiadomo dlaczego skojarzyły się
Temple z jej własnym życiem uczuciowym. Było tak samo bezcielesne,
bezbarwne i pozbawione smaku jak czysty makaron.
W holu panował zbyt duży tłok, by można było spokojnie po-
rozmawiać. Intensywny zapach czosnku i sosu pomidorowego stał się nie
do zniesienia. Na dodatek Bill zaczął niecierpliwie pobrzękiwać monetami,
które trzymał w kieszeni marynarki. Temple poczuła narastający ból
głowy. Pożałowała, że nie zaufała instynktowi i nie odwołała randki.
Wiedziała jednak, że Ginny nigdy by jej tego nie wybaczyła.
71
R S
- Stolik dla dwóch osób na nazwisko  Moffit"? - Przed oczekującymi
niespodziewanie pojawiła się młoda hostessa.
- Zgadza się. - Bill mocno chwycił Temple za łokieć i poprowadził
za hostessą w głąb sali.
Ciemny kącik wyglądał bardzo romantycznie. Na stole paliły się
świece, z głośników dobiegały dyskretne dzwięki dobrej muzyki. Temple
rozluzniła się na moment.
Podszedł kelner w czarnym smokingu z pytaniem, jakie drinki podać
na poczÄ…tek.
- %7ładnych - odparł szybko Bill, po czym spojrzał na Temple, jakby
nagle przypomniał sobie o jej istnieniu. - Zgoda?
- Jasne.
Kelner uśmiechnął się uprzejmie.
- Wobec tego pozwolę sobie przedstawić państwu specjalności
dzisiejszego wieczoru.
- Strzelaj pan - rzucił Bill.
- Dziękuję - powiedział, kiedy kelner skończył recytować listę dań. -
Teraz musimy się chwilę zastanowić.
- Co podać do picia?
- Mrożona herbata półtora dolara - nauczał Bill. Zmarszczył czoło,
przebiegajÄ…c wzrokiem kolejne pozycje w karcie.
- Słucham pana? - spytał kelner.
- Mrożona herbata dla mnie - oświadczył stanowczo Bill.
- Bardzo proszę. A dla pani? Temple postanowiła się nie wychylać.
- PoproszÄ™ o herbatÄ™ z cytrynÄ….
Kelner podziękował i odszedł. Bill ciągle przeglądał menu. W
pewnej chwili aż gwizdnął głośno.
72
R S
- Odkąd byłem tu ostatnio, strasznie wywindowali ceny - oznajmił.
- Rzeczywiście są dość wysokie... - zaczęła Temple.
- Nie szkodzi - przerwał jej Bill. - Zamów to, na co masz ochotę.
- Manicotti* wygląda zachęcająco.
- Ja myślę! - Bill znowu gwizdnął. - Za prawie dwadzieścia dolarów!
Temple szybko zmieniła zamówienie.
- Zawsze mogę wziąć lasagne.
Bill wpatrywał się w serwetkę i potrząsał głową. U jego boku zjawił
się kelner, gotów przyjąć zamówienie.
- Czym mogę państwu służyć?
- Temple? - ponaglił Bill.
Przystawki wyraznie są zbyt drogie na jego kieszeń, pomyślała. Po
co więc ciągnął mnie do pięciogwiazdkowej restauracji? Szybko zamknęła
kartÄ™.
- Poproszę o zupę fasolową i sałatkę. - Nic tańszego już nie mogłam
wybrać, uznała.
- Doskonale. A dla pana?
- Wezmę... spaghetti. Bez sosu mięsnego.
- Jakąś sałatkę?
- %7ładnych sałatek. Czy pieczywo jest wliczone do przystawek, czy
trzeba płacić oddzielnie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •