[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na pewno matka Ewa zrobiła taką samą uwagę pod adresem Adama, kiedy ujrzała go po
raz pierwszy w ubraniu. Mniejsza z tym; czy pacjent umrze zanim się wygadasz? Prowadz!
Zniecierpliwiony ton głosu muszkietera wzbudził w lokaju większy szacunek. Poznał, że
ma do czynienia z nie byle kim. D Artagnanowi śpieszyło się w istocie. Każdy z wioski
poznałby, że nie jest lekarzem.
Chodzcie odezwał się wreszcie lokaj, kierując kroki do kamiennych schodów. Mój
pan spożywa kolację. Jego przyjaciel ma ciężką ranę, trudną do wyleczenia. Jazda karetą stan
jej pogorszyła. Jeżeli rana otwarła się, nie ma dla niego ratunku. Nie mieliśmy odwagi
popatrzeć.
Nie obawiaj się zapewnił go d Artagnan. Mam doskonały balsam, którego działanie
jest zbawienne. Wyleczy wszystkie rany, oprócz sercowej.
W tej chwili przypomniało mu się, że nie posiadał nic przy sobie. Zarówno balsam jak i
recepta, otrzymane od matki, zaginęły. Na szczęście miał przepis w głowie.
Lokaj przeprowadził muszkietera obok sali dziewcząt, a następnie obok pokoju, w którym
jego pan spożywał kolację. Sam gospodarz obsługiwał. W sąsiednim, małym pokoiku leżał na
tapczanie Aramis, owinięty w czarny płaszcz. Na stoliku tliła się świeczka. Lokaj podszedł do
drzwi w ścianie i zapukał.
Monsieur zaczął do niewidzialnego przyjaciela Aramisa lekarz przyjechał, ale bez
żadnego odzienia, jeśli pan sobie życzy, by go ubrać...
Do czarta! zawołał d Artagnan rozgniewany. Odziej się sam lokaju i zabieraj się stąd
co rychlej. Zatrzaśnij drzwi i nie dopuszczaj kobiet. Nie przyjechałem tu na paradę. Vivadiou!
59
Dość jeszcze czasu na ubranie. Precz. Każ mego konia zaprowadzić do stajni i nakarmić.
Przynieś czyste szmaty i więcej świec. %7ływo!
Lokaj skoczył wypełnić rozkazy. Wybuch śmiechu rozbrzmiał w sąsiednim pokoju. Przez
drzwi pakował się do pokoju zamaskowany kawaler z kandelabrem w ręce.
Oto masz światło, panie Eskulapie! zawołał wesoło. A jeżeli mój przyjaciel
wyzdrowieje, przyrzekam ci sześć pistoli, lecz jeśli umrze kawał grubej stali.
Do trzystu diabłów z twoimi pistolami, stalą i tobą samym odparł d Artagnan,
pochylając się nad Aramisem, którego obandażowaną pierś przed chwilą odkrył. Tak, jest w
istocie w kiepskim stanie, ale ja go widywałem w gorszym. Potrzebna mi będzie ciepła woda,
by odwinąć te krwią stwardniałe bandaże. No, cóż przyjacielu, na kogo tak się gapisz?
Oficer w drzwiach z pewną rozkoszą obserwował d Artagnana.
Szabla i koszula, hę, twój kostium... Aatwo je uzupełnić zaśmiał się intruz a może
zechcesz parę spodni, by dopasować je do szabli?
D Artagnan odpiął pas, a z nim odpadł kawał koszuli. Popatrzył na swój strój i uśmiechnął
się.
Najprzód, monsieur, opatrzę chorego, a pózniej pomyślę o sobie. Muszkieter nie
wiedział, czy gniewać się, czy uśmiać do rozpuku.
A więc tak, mój Gaskończyku bawił się nim dalej oficer oświadczyłeś, żeś go widział
w gorszym stanie. I gdzież to, jeśli wolno wiedzieć?
D Artagnan chętnie odgryzłby sobie język.
Powiedziałem, że widziałem innych w gorszym stanie odpowiedział. Widzę tam na
krześle parę spodni. Wielce byś mnie zobowiązał, monsieur, gdybyś wrócił do swej kolacji i
zostawił mnie przy pracy samego.
Z całego serca, mój wymagający lekarzu! rzekł nieco zdetonowany oficer, pokłonił się
i wycofał za drzwi. A gdy skończysz i zechcesz zaszczycić mnie swoim towarzystwem przy
kolacji, będzie mi bardzo miło.
Ach! zawołał muszkieter z miłą chęcią, monsieur, gdyż od południa nie miałem nic w
ustach.
Intruz zamknął za sobą drzwi. D Artagnan sięgnął po spodnie, które mu jako tako leżały.
W chwili, gdy się nachylał, pękł łańcuszek na jego szyi i pierścionek potoczył się po
podłodze.
D Artagnan podniósł zgubę, wsunął na palec, a szkaplerz z łańcuszkiem schował do
kieszeni. Gdy kończył zapinać spodnie, wszedł lokaj z tacą, którą zamierzał postawić przy
chorym.
Połóż to tam wskazał na stół. Teraz pomóż mi zdejmować bandaże. Będzie to
wprawdzie bolesne, ale przywiedzie go do przytomności. Przygotuj świeże szmatki.
Za chwilę bandaże odwinięto. Ranę obmyto ciepłą wodą, po zdjęciu szmatek. Na widok
rany d Artagnan wydał cichy okrzyk. Chory podniósł powieki i patrzył na przyjaciela.
Vivadiou! Jest zaogniona, ale na szczęście nie otwarta. Nachylił się do ucha
przyjaciela. Cicho towarzyszu! Zachowaj spokój. Zalakowana paczka i list od Marii Michon
zostały doszczętnie zniszczone. Wszystko jest w porządku. Gdybyś był nie uciekał przede
mną, dowiedziałbyś się o tym wcześniej. Teraz cisza!
Na pół nieprzytomne spojrzenie Aramisa na te słowa zmieniło się w pewną niewiarę,
następnie zmieniło się w wielkie zadowolenie. Jednakże Aramis nie mógł nic powiedzieć,
gdyż obandażowano go jak mumię.
%7ładnej mowy, ani słówka powiedział głośno d Artagnan, wyczuwając za sobą
giermka. Proszę uspokoić się i spać. Jutro rano przyjdę, a jeśli zechcesz oświadczyć temu
giermkowi, że jestem dobrym lekarzem, wielce się ucieszę.
Aramis zrozumiał i lekki uśmiech zarysował się na jego ustach. Patrzył na giermka.
60
Powiedz twemu panu, że zostaniemy tu na noc, a już ja na pewno. Pragnę pomówić z
twym panem z rana.
Słucham was, monsieur! odpowiedział lokaj, trzymając wodę, w której lekarz mył
ręce. Tylko nie wiem, gdzie ten pan będzie spał. Zajęliśmy tu wszystkie możliwe łóżka.
Kłopot! Twój pan i ja będziemy spali w jednym łóżku rzekł d Artagnan niedbale.
Aramisie, ani słówka więcej! Będę jadł kolację z twoim przyjacielem. Ale, ale, ponieważ on
jest zamaskowany, czy nie zechciałbyś powiedzieć mi jego nazwiska? Zezwalam na
wypowiedzenie dwóch wyrazów.
Aramis patrzył na niego z pewnym zakłopotaniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- 1045. Braun Jackie Siedem lat marześÂ
- Mlot na czarownice.rtf
- Bova, Ben Children of the Mind
- Anne Bishop Ephemera 02 Belladonna
- LE Modesitt Timegods 01 The Fires of Paratime
- Palmer Diana Love and Ecstasy 01 Igraszki
- FM Busby Long View 5 The Long View
- H M Harrison [Ferals Legacy] Shadow and Betrayal (pdf)(1)
- 03 The Halfling's Gem
- Carol Lynne Seasons of Love 4 Winter
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- artnat.opx.pl