[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skiego teatru dziejów Europy (od wieków dziedziczymy pogardliwy stosunek do Bizancjum i z iście
belferskim upodobaniem omawia się epoki  rozkwitu", uodporniając umysły i wyobraznię na epoki
 ciemne" i skomplikowane). Dzieje zmarłych kultur, takich jak kretejska i etruska, rodzenie się
Europy po upadku cesarstwa rzymskiego pomijane bywają na rzecz dokładnego wykazu zwycięstw
Juliusza Cezara. I w wykładzie sztuki więcej miejsca poświęca się epoce Peryklesa i Renesansowi niż
niezwykłej sztuce sumeryjskiej czy początkom romańszczyzny. Cały ten tornister  wiedzy" okazuje
się zupełnie nieprzydatny, gdy przyjdzie nam zdać sobie sprawę nie z izolowanych epok, lecz z
ciągłości procesów dziejowych.
Nic bardziej wzruszającego niż oglądanie sieneńskich prymitywów z głębokiego Duecenta. Za-
chowane zabytki są raczej polichromowaną płaskorzezbą niż malarstwem. Madonna o wielkich
oczach, ludowa, bryłowata jak z podhalańskich kapliczek przydrożnych, czy Chrystus ukrzyżowany, z
którego czas zdjął żywe kolory, pozostawiając delikatne róże i błękity. Zgodnie z zaleceniem synodu
w Rzymie w r. 692 twarz Chrystusa nie wyraża żadnego cierpienia. Jego ledwo kiełkujący uśmiech
jest pełen słodyczy i melancholii. Ten szczególny blask zmysłowości i mistycyzmu będzie przez wieki
ozdabiał oczy sieneńskich świętych i mieszczek.
Od wieków płonie zażarty i jałowy spór: który z ośrodków artystycznych  sieneński czy floren-cki
 należy uznać za starszy. Vasari przyznaje pierwszeństwo Florencji, ale nowsze badania odkryły w
Sienie obraz z roku 1215. Jest to nie tyle obraz, ile paliotto, malowana płaskorzezba
ołtarzowa, przedstawiająca Chrystusa, historię Krzyża i św. Heleny. Te małe opowieści noszą wyrazne
znamię romańskie. Jest rzeczą pewną, że w Italii szkoła sieneńska miała ugruntowaną pozycję już na
początku XIII wieku, a więc na wiele dziesiątków lat przed Ducciem. Jeśli pojęcie szkół artystycznych
zostało przez współczesną naukę mocno zachwiane, to w odniesieniu do Sieny, gdzie obserwujemy
wyjątkową jedność stylu i poczucia tradycji, jest ono w pełni usprawiedliwione. Z tym wiąże się wiele
nieporozumień. Zarzuca się szkole sieneńskiej (jakby to był zarzut), że zbyt długo pozostawała pod
wpływem Bizancjum, i nawet wtedy, gdy schemat grecki został rozbity, artystów nie opuszczał zmysł
dekoracyjny i skłonność do wyrafinowanego manieryzmu. Sieneńczycy w portrecie byli lirykami, a w
scenach zbiorowych uroczymi opowiadaczami. Miasto było republiką poetów.
Krytyka nie zadowala się analizą dzieł, ale stara się wyśledzić autorów, tworząc kręgi i hipotetyczne
postacie. Pierwszym historycznie sprawdzonym artystą był Guido da Siena, postać o silnej
indywidualności i znacznym wpływie, jak Cimabue we Florencji. W Pinakotece zachowało się parę
znakomitych dzieł tego subtelnego bizantyńczyka i jego szkoły. Piękne jest zwłaszcza, pochodzące z
lat osiemdziesiątych XIII wieku, paliotto Zwięty Piotr.
Malarstwo bizantyńskie czy bizantynizujące nie było wcale zakrzepłe w jednej konwencji. To nasze
oko przywykło reagować tylko na gwałtowne kontrasty i nie odróżnia półtonów. Dzieło następców
oznacza spory krok naprzód w stosunku do sztuki Guida i zawiera bogatą gamę nasyconych
światłem tonów.  Trzeba uchwycić ludzkie wzruszenie, przenikające rytmy i przestrzeń tych małych
opowieści". Zwiastowanie na tle abstrakcyjnej architektury opowiedziane jest z wyrafinowaną
prostotą. Złoto tła jest bogate, od delikatnych blasków jutrzenki do chłodnej powierzchni metalu.
Duccio reprezentowany jest przez Madonnę Ojców Franciszkanów, malowaną pod koniec XIII wieku,
a więc przed Wielką Maestą. Jest to przykład szczęśliwej symbiozy malarstwa bizantyńskiego z
gotykiem. Kompozycyjnie Madonna jest dość swobodnie traktowana, jej prawa ręka leży miękko na
kolanach. Tron jest wygodnym krzesłem, a nie masywną i wymyślną budowlą. Anioły są lekkie, jakby
modelowane białymi palcami miniaturzysty. Do stóp Marii przylgnęło trzech brązowych i suchych jak
świerszcze zakonników. Mądry Duccio nie złamał sztuki greckiej jak Giotto, ale nagiął ją do swoich
czasów jak gałąz,
Simone Martini nieobecny jest w Pinakotece; ten wzięty i najwięcej chyba wojażujący ze sie-
neńczyków zostawił rodzinnemu miastu wspaniałe freski. Natomiast malarstwo braci Lorenzettich re-
prezentowane jest dość dobrze. Gdyby w Pinakotece wybuchł pożar, ratowałbym dwa małe obrazki
Ambrogia: Miasto nad morzem i Zamek nad brzegiem jeziora. W całym malarstwie Trecenta nie ma
równych tym dwom pejzaży i niewielu mistrzom wieków pózniejszych udało się stworzyć podobnie
doskonałe dzieła malarstwa czystego. Aatwiej to powiedzieć niż wytłumaczyć.
Miasto nad morzem  szare mury, zielone domy, czerwone dachy i wieże  zbudowane jest z
jasnych form, obrysowanych ściśle diamentową linią. Przestrzeń jest trójwymiarowa, jak słusznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •