[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziękuję - wyszeptała, ukojona równym rytmem jego serca, ciepłem jego
uścisku. - Nie powinnam cię oskarżać o zakłamanie, o to, że jesteś równie podły jak
Damian.
- Przeżyłaś szok. To musi bardzo boleć - szepnął i musnął ustami jej skroń.
Frankie doznała dziwnego uczucia wyzwolenia i odprężenia. Ciągle czuła
piekącą gorycz zdrady, ale jednocześnie cudownie było znalezć ukojenie i pocie-
szenie w objęciach Jacka, w bliskości jego muskularnego ciała.
- To nie koniec świata. Zrobiłaś już pierwszy krok, żeby zostawić za sobą
niedobre doświadczenia.
S
R
Przyjrzała się jego twarzy uważniej: czułe spojrzenie, cień zarostu po nocnym
dyżurze. Jeszcze niedawno był dla niej jak brat, pozbawiony płci, a teraz słowo
seksowny" było pierwszym przymiotnikiem, który przychodził jej do głowy. Czuła
się tak, jakby nagle znikły wszelkie bariery i wszystko stało się między nimi
możliwe. Nie dbała, że może zle zrozumieć czynione mu awanse. Potrzebowała
fizycznego ciepła, czułości, pieszczoty. Zdecydowanym ruchem odłożyła na bok
jego okulary i przyciągnęła go do siebie.
- Tak będzie mi łatwiej - powiedziała i pocałowała go prosto w usta.
yrenice powiększyły mu się pod wpływem zaskoczenia, ale szybko dał się
ponieść zauroczeniu. Przylgnął do niej jeszcze bliżej, a ich usta zaczęły się szukać,
poznawać swój smak, drażnić i odpowiadać na prowokację. Ogarnęła ją błogość.
Pieściła jego kark i przesuwała palcami przez gęste włosy. Czy była to ucieczka
przed przeżytym szokiem, czy determinacja, by ostatecznie uwolnić się od
Damiana? To nie ma znaczenia, pomyślała półprzytomnie. Będzie rozkoszowała się
chwilą.
Pocałunki Jacka stawały się coraz bardziej namiętne, usta ześlizgiwały się po
szyi do zagłębienia między kośćmi obojczyka i niżej, do ciepłej jedwabistej skóry
piersi. Upajała się jego dotykiem i niezwykłym odzewem, jakim odpowiedziało jej
ciało. Zapomniała już, jak czuje się kobieta w ramionach atrakcyjnego mężczyzny.
Nie myślała o konsekwencjach. Liczyło się tylko tu i teraz.
- Jeśli nie możemy posunąć się dalej, powiedz mi o tym, zanim będzie za
pózno. Czy jesteś całkowicie pewna, że tego chcesz? - zapytał Jack zmienionym
głosem.
Nie miała żadnych oporów. Została publicznie upokorzona i porzucona, a Jack
robił wszystko, żeby ją pocieszyć. Być może była to rozpaczliwa próba dwojga
samotnych osób, by szukać zapomnienia w akcie seksualnym, ale w tym momencie
nie mogła sobie wyobrazić lepszego rytuału przejścia do nowego etapu życia.
- Czemu nie? - wyszeptała. - Jestem wolna i nikogo nie zdradzam.
S
R
- Jesteś prześliczna! I tyle w tobie ognia...
Osunęli się na podłogę, nie przestając całować się gorączkowo. Jego ciało
było ciężkie, ale pocałunki lekkie jak wiosenny wietrzyk. Powierzyła się dłoniom,
które niosły pieszczotę najskrytszym zakamarkom jej ciała, budząc je do życia,
przypominając, że stworzone są do pieszczoty. Ogarnęło ją ślepe, gorączkowe pożą-
danie i zupełnie zapomniała, że jest porzuconą kobietą, która zgodnie z obiegowym
wyobrażeniem powinna jęczeć z rozpaczy, a nie w miłosnym zapamiętaniu.
Leżeli obok siebie i próbowali zrozumieć, co się przed chwilą między nimi
stało. Frankie podparła się na łokciu i spojrzała Jackowi w oczy.
- O czym myślisz? - spytała.
- %7łe już dawno tego nie robiłem. I jakie to cudowne uczucie...
Frankie posmutniała. Pomyślała, że Jack myślał o Sue, kiedy się z nią kochał, i
poczuła się dziwnie. Ale przecież nie miała złudzeń. Jack bardzo kochał żonę i
pewnie do tej pory za nią tęskni. Ostatnie pół godziny było dla nich obojga dobrą
terapią, odświeżającym doświadczeniem, ale nie wydarzeniem brzemiennym w
skutki.
- Muszę już iść - mruknął, sięgając po koszulę. - Abby jest u rodziców. Będą
się zastanawiali, co się ze mną stało.
- Co im powiesz?
- %7łe miałem niespodziewany wypadek. - Nachylił się nad nią i pocałował
czule. - Mam nadzieję, że leczenie było skuteczne?
Nie miałaby nic przeciwko temu, by je ponowić. Seks między nimi był
niespodziewany, ekscytujący i cudowny. Teraz wydawał się snem. W dodatku mi-
łość, którą obdarzył jej ciało, była zapewne przeznaczona dla Sue i to napełniało ją
mieszanymi uczuciami współczucia i zazdrości. Jack uważnie ją obserwował.
- Co się stało? Czy żałujesz, żeśmy to zrobili?
- Nie, ale mam wrażenie, że cię uwiodłam. Jest mi wstyd. Niedawno rozstałam
się z narzeczonym, a oto rzucam się na innego mężczyznę.
S
R
- Skąd to nagłe poczucie winy? Nie zapominaj, że jesteś wolna. Sama
powiedziałaś, że masz prawo brać z życia wszystko, czego chcesz, czy to dotyczy
pracy, czy miłości.
- Innymi słowy, mogę być tak rozwiązła, jak mi się żywnie podoba? Puszczać
się na lewo i prawo?
Jack przestał zapinać guziki i spojrzał na nią zaskoczony. Z wyczuwalną w
głosie irytacją odpowiedział:
- Na miłość boską, Frankie. Za kogo mnie masz?
Na pewno nie to miałem na myśli. Wiem tylko, że dawno nie czułem się tak
cudownie. Rozumiem, że nie szukasz w tej chwili stałego związku...
Frankie odwróciła się i gwałtownie zaczęła zbierać części porozrzucanej
garderoby. Ubierała się w pośpiechu, nagle zawstydzona i przerażona, że zrobiła
jedną z najgłupszych rzeczy w życiu.
- Masz rację. Nie chcę zobowiązań. Podobnie jak ty. To tylko epizod,
czarująca chwila, ale...
- Chciałabyś o tym zapomnieć? - Uśmiechnął się krzywo. - Rozumiem.
Zostałaś skrzywdzona. Chciałaś odreagować. Byłem pod ręką. Jeśli chodzi o seks
sprawa jest zamknięta. - Zarzucił na ramiona marynarkę i spojrzał na nią smutno. -
Pomogłem ci osiągnąć to, co sobie zamierzyłaś, prawda?
- Nie rozumiem?
- Pomogłem ci unicestwić Damiana, zatrzeć wspomnienie o nim.
- Co?! - Frankie nie wierzyła własnym uszom.
- Oskarżasz mnie o to, że cię z rozmysłem wykorzystałam?
- Może oboje posłużyliśmy się sobą. W każdym razie do pewnego stopnia.
Potrzebowaliśmy siebie nawzajem.
- Ale to ja wyszłam z inicjatywą - przyznała cicho.
- Gdybym nie zaczęła cię całować, nie doszłoby między nami do zbliżenia.
Nawet byś o tym nie pomyślał.
S
R
- Przestań, Frankie. Nie zaczynaj teraz samobiczowania - dodał lżejszym
tonem. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nigdy nie pomyślałem o seksie z taką
piękną kobietą jak ty. Jesteśmy tylko ludzmi
Potrzebujemy odrobiny ciepła i słodyczy. Pomogliśmy sobie.
- Zabrzmiało to tak, jakby seks znaczył dla ciebie tyle, co filiżanka gorącej
czekolady.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Christenberry Judy Rod Coltonow 04 Duet z solistka
- 568. Bauer Pamela , Kaye Judy Ĺzy szczÄĹcia
- Gorska Halina Druga brama
- Druga pora zycia e 0344
- Campbell_Judy_Ĺwiat_za_szybÄ
- Jack L. Chalker WOS 7 Ghost of the Well of Souls
- 035 NieokieśÂznany
- 632. Field Sandra Milioner i tajemnicza nieznajoma
- Druon, Maurice Los Reyes malditos 6, La flor de lis y el león
- Jeff Noon Vurt
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- artnat.opx.pl