[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do bójki, w czasie której przytrzasnęli mu rękę
w drzwiach.
Dziki Imbir natychmiast pobiegÅ‚a na miejsce zda­
rzenia.
 Ten chłopak mógł wykonywać akompaniament
do pieśni Mao!  oświadczyła.  Znam go. To Guo
Dong, Wielki PromieÅ„. Dobry towarzysz. ChcieliÅ›­
my, żeby został solistą Szanghajskiej Propagandowej
Orkiestry Mao. Ja ponosiÅ‚am za niego odpowiedzial­
ność! A wy pokrzyżowaliście mi plany!  Czerwono-
gwardzistę, który zatrzasnął drzwi, kazała natychmiast
aresztować i skazać na dożywotnie więzienie.
159
Wszyscy uznaliśmy wyrok za zbyt surowy. Dziki
Imbir dziwnie się ostatnimi czasy zachowywała. Sądząc
po jej głosie i wyrazie twarzy, myślami błądziła gdzieś
daleko. Oczy, choć wciąż bystre, zdradzały zmęczenie.
Wyglądała na bardzo czymś zmartwioną i ustawicznie
się złościła.
PobiegÅ‚am do domu, jakby mnie ktoÅ› goniÅ‚. Ucieka­
Å‚am przed wÅ‚asnymi myÅ›lami. Od miesiÄ…ca nie spotyka­
liśmy się z Zimozielonym. Czy wrócił do niej? A może
dopadła go i kazała mu się przyznać? Czułam, że
wkrótce między nami dwiema dojdzie do konfrontacji.
O tej południowej godzinie w dzielnicy panował
spokój. W letnim upale nie byÅ‚o czym oddychać. Drze­
wa obsiadła chmara tłustych szarańczy, które wydawały
przenikliwe dzwiÄ™ki. Zbliżywszy siÄ™ do zauÅ‚ka, zwol­
niÅ‚am kroku. W sÅ‚oÅ„cu zamajaczyÅ‚ jakiÅ› cieÅ„. Rozpo­
znałam Zimozielonego.
 Zerwałem z Dzikim Imbirem...  zaczął.
Zrobiło mi się przykro i zarazem jakoś lżej na sercu.
 DecyzjÄ™ podjÄ…Å‚em wczorajszego wieczora. Po­
szedłem do niej.  Jego głos zdradzał napięcie. 
Ona... właściwie już wiedziała. Ledwie wymieniłem
twoje imię, podeszła i dała mi w twarz. Oświadczyła, że
nie chce znać szczegółów. Nie, nie płakała, nie zrobiła
nic takiego. Tylko... poprowadziła mnie do łóżka.
Włosy zjeżyły mi się na głowie.
 Rozebrała się i powiedziała, że da mi to, czego
chcÄ™. Nawet gdyby potem musiaÅ‚a kÅ‚amać, aby pozo­
stać na swoim stanowisku.
160
Kucnęłam pod drzewem i czekałam na dalszy ciąg.
 Wtedy myślenie przychodziło mi z trudem. 
Zimozielony ukląkł obok mnie i mówił najcichszym
szeptem:  Ja... próbowałem się bronić, kiedy zaczęła
mnie rozbierać... Była... nie umiem tego opisać... Nie
wydawała się sobą. Nie chciała mnie puścić... Ciągnęła
mnie do łóżka... Ja... mówiłem, że nie mogę tego zrobić.
Nie... nie chciałem jej urazić, więc powiedziałem, że
nie warto. Pierwszy raz powinna to zrobić z kimś, kto
to doceni. Wtedy się rozpłakała.
Azy napłynęły mi do oczu.
 Powiedziała, że oddaje swój wstyd w moje ręce
i... że... powinienem jej współczuć i okazać litość, jeśli
mam sumienie... To... było okropne. Biła się po twarzy,
kiedy nie zgodziłem się jej dotknąć. Zaczęła się rzucać
na ścianę, krzyczeć, że jest jej przykro ze względu na
Przewodniczącego Mao, że biczem wypędzi ze swojego
ciała zwierzę. Kiedy waliła głową o ścianę, myślałem,
że umrę. Błagałem, żeby przestała, i... powiedziałem,
że spróbuję... ją wziąć. Ale było to tak, jakbym kochał
się z trupem. Leżała pode mną z zamkniętymi oczami,
z rozłożonymi nogami i mocno zaciśniętymi zębami,
jak na torturach... Nie chciała mnie jednak puścić.
 Musisz skończyć"  krzyczała. I mówiła przez cały
czas, recytowała cytaty z Mao. Wrzeszczała na mnie:
 Udowodnij, że nie jesteś tchórzem, przyznaj, że
uwiodło cię zło. Okaż wstyd, wyjmij ten swój narząd
i przyjrzyj mu siÄ™, pluj na niego, pluj na niego...". Och,
te straszne słowa! Wciąż dzwięczą mi w uszach! Kiedy
słuchałem tego, myślałem, że oszaleję. Wybacz, nie
powinienem cię w to wplątywać...
161
 Proszę, mów dalej. Muszę wiedzieć.
 Powiedziała, że teraz kolej na nią. Musi się rzucić
w otchłań wstydu. Sama musi zobaczyć, jak groteskowa
jest kopulacja. Przyciągnęła lustro i zażądała, żebym
się w nim przeglądał, kiedy będę ją brał. %7łebym patrzył
na brzydkie części naszych ciał.  Nie uważasz ich za
najobrzydliwsze organy?  zapytaÅ‚a.  Jeden przy­
pomina robaka, drugi pszczele gniazdo! Jeden należaÅ‚o­
by uciąć, drugi przypalić!"... WzbudziÅ‚a we mnie nie­
nawiść do wÅ‚asnego ciaÅ‚a. Wtedy naprawdÄ™ go niena­
widziłem. Zbierało mi się na wymioty. Powiedziała,
że należy się go brzydzić. Wciąż mam ją przed oczami,
krzyczącą:  Jesteśmy zwierzętami! Zwierzętami!".
Nie byłem zdolny do odbycia stosunku... Błagałem,
żeby dała mi spokój, ale powiedziała, że musimy
załatwić tę sprawę, bo tylko seks nie pozwala mi
dostrzec w sobie zadatków na wielkiego maoistÄ™. Po­
wiedziała, że jeśli przyjmę jej pomoc, doprowadzi mnie
do erekcji.  Muszę przez to przejść, aby ciebie od tego
uwolnić. Musimy to zrobić, bo wtedy odmitologizuje­
my nasze ciała". Usiłowałem coś powiedzieć, ale nie
chciała słuchać. Napierała na mnie, aż moje ciało
dopuściło się zdrady i... nagle  rozdygotany, z twarzą
bladą jak papier, urwał, aby zaczerpnąć powietrza 
zobaczyłem... krew.
18
Nie mogÅ‚am zasnąć. UważaÅ‚am, że Dzikiemu Im­
birowi należy się ode mnie wyjaśnienie. Teraz moje
uczucie do Zimozielonego nie budziło już wątpliwości.
Po naszej rozmowie przysłał mi list:  Dla mnie miłość
jest ważniejsza od maoizmu".
Po namyśle odpisałam mu, że zgadzam się zostać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •