[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedy byłam w największym dołku i od tego czasu nieprzerwanie stoi u mego boku.
- Dla pieniędzy twoja Allison uczyniłaby niemal wszystko - oględnie zasugerował
Norbert.
- Ale nigdy by mnie nie skrzywdziła. Nienawidzi Millie i Rogera prawie tak samo, jak
ja. Oni zawsze traktowali ją okropnie. Gdy otrzymałyśmy świadectwa maturalne, Millie
oświadczyła Allie prosto w twarz, że wywiera na mnie zły wpływ i należy nas rozdzielić.
Allie za żadne pieniądze nie skumałaby się z moją ciotką i wujem.
- Cóż, spróbuj to przemyśleć.
- Wykluczone.
- Obyś się nie myliła. Wolałbym, żeby moje podejrzenia okazały się bezpodstawne.
- Wiem, że mam rację. Ani dziadek Sutter, ani Allie nie działaliby na moją szkodę. Za
nic w świecie.
- Ja też, Celie. - Wyciągnął do niej ręce. - Pragnę tylko zapewnić ci bezpieczeństwo.
- Wiem - odparła i podała mu swoje dłonie.
- Opowiedz, co zamierzasz.
Słuchał, gdy przedstawiała mu swoje plany, które najwyrazniej długo opracowywała.
- Wczoraj widziałam się z Allie - oznajmiła w końcu. - Pewnie wtedy ją zgubiliście.
Przyjechała do mnie do motelu. Powiedziałam jej to, co teraz tobie, i poprosiłam, żeby w
moim imieniu zleciła Whitowi spisanie ostatecznej wersji mojego testamentu.
- Chyba powinienem osobiście przypomnieć mu o twojej prośbie.
- Po co? Allie pewnie już u niego była.
- Chcę spotkać się z Whitem Sandersonem. Dzisiaj. Niech wie, że go obserwuję.
- Przypuszczalnie chciałbyś również poznać Allie i dziadka?
- Nie zawadzi. Może zaprosisz Allie na lunch? Zaproponuj jakieś niepozorne miejsce,
a ja zapewnię ci ochronę.
- Jednego z twoich niewidocznych ludzi?
- Tym razem będzie tuż obok, przy sąsiednim stoliku. Przyjadę po ciebie, a ty
przedstawisz mnie Allie.
- Zadzwonię do niej.
- Nie stąd. Zadzwoń z mojej komórki.
- Dlaczego?
- Ponieważ numer może doprowadzić do adresu, a ten dom musi pozostać bezpieczny.
- Przewidujący z ciebie człowiek, co? Ale nie marnuj czasu na działania bez sensu. To
Millie i Roger pragną mojej śmierci. Nie musisz chronić mnie przed tymi, którzy mnie
kochają.
- Nie przed wszystkimi. - Zauważył, że pytająco uniosła brwi, ale nie rozwinął tematu.
Niedawno powiedział jej, że pózniej wyjaśnią wszelkie wątpliwości. I oby tak się stało.
Biuro Whita Sandersona miało przyjemny wystrój z widoczkami oceanu na ścianach,
a w recepcji urzędowała tylko jedna sekretarka. Norbert doszedł do wniosku, że w kancelarii
są też większe gabinety, a pan Sanderson zapewne stara się zasłużyć na jeden z nich. Ale
kontynuacja hazardu mogła to uniemożliwić. Właściciele takiej firmy prawniczej, jak
 Flinders, Billett & Crane chyba nie tolerowaliby nawet cienia skandalu.
Zaledwie po paru minutach oczekiwania Norbert został wprowadzony do gabinetu
Whita. Zapisał się na wizytę jako Norbert James i był pewien, że Sanderson kojarzy go z
osobnikiem, o którego jakiś czas temu pytała Celestine. Młody adwokat wstał na powitanie.
Był niski, łysiejący i z nieco wystającym brzuszkiem, który mógł stanowić rezultat zbyt wielu
nocy spędzonych w kasynach Vegas.
Obaj panowie otaksowali się spojrzeniami i Whit wskazał gościowi krzesło naprzeciw
swego biurka, chyba równie starego i solidnego, jak reputacja firmy. Wszędzie widać było
wysokie pod sufit regały zastawione książkami.
- Wiem, kim pan jest - oświadczył Whit.
- Doprawdy?
- Chodzi o Celestine?
- Wyłącznie.
- Jest cała i zdrowa? - Whit pochylił się do przodu i lekko przymrużył oczy. - Bo jeśli
nie, to...
- To co? Utopi pan smutki w paru butelkach szampana i paru rundach gry w
dwadzieścia jeden? Dokąd tym razem pan skoczy? Do Las Vegas czy Atlanic City? Trudno
za panem nadążyć, panie Sanderson.
Whit na ułamek sekundy znieruchomiał, po czym tak błyskawicznie zerwał się z
miejsca i wyskoczył zza biurka, że Norbert nie zdążył się połapać, co adwokat zamierza. On
zaś chwycił go za klapy akurat wtedy, gdy Norbert wstał.
- Co jej zrobiłeś?! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •