[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyczuwalną zazdrością Alexy. Drażniła je moja obecność. Triumfowałam.
Może one wszystkie kochają się w Julianie, ale za pięć minut zostanę tu
tylko ja.
Podeszłam do półek sklepowych, wdychałam intensywny zapach sera,
kawy i cynamonu. Wzięłam pierwszą lepszą książkę kucharską i
przeglądałam przepisy na zupy. Słuchałam kokieteryjnych pożegnań
dziewczyn i rozmów mamy Juliana z ostatnimi klientami.
 Nie uciekłaś chyba?  zawołał kilka minut pózniej.
Odstawiłam książkę na półkę i podeszłam do niego. Siedział przy stoliku
i pił coś z butelki. Za drzwiami do kuchni widziałam jego mamę,
pochłoniętą rozmową telefoniczną.
 Skądże.
 Dobrze. Muszę się odprężyć. Dzisiaj od rana tylko robiłem kanapki.
 Coś godnego polecenia?
 Artystyczne cudeńko z wołowiną dla mojego kumpla Henry ego i osiem
włoskich ciabat w niecałe pięć minut, dla maluchów z klubu sportowego.
Małe dranie mierzyły mi czas.
 Niezle.
 Owszem, chociaż wolałbym strzelać gole niż robić kanapki. W
weekendy nigdy nie mam dość czasu, żeby potrenować  mruknął. Przez
chwilę wydawał się zły i bardzo zmęczony. Zamknął oczy, masował sobie
skronie.  Ale już mi lepiej, bo przyszłaś.  Otworzył oczy. Znowu się
uśmiechał.
Zauważyłam, że zawsze i wszędzie zachowuje się, jakby wszystko było w
porządku.
 Bardzo ci zależy, żeby zawsze wszystko grało  stwierdziłam
impulsywnie.  Ale nie ucieknę, jeśli czasem będziesz ponury.
 Nienawidzę narzekać bez powodu.  Jego uśmiech trzymał się chyba
na superglue, ale w głosie wyczuwało się napięcie. Wolałam nie naciskać.
Więc zmieniłam temat.
 Siniak blednie.  Wściekły fiolet przeszedł w odcień truskawkowy, nie
tak straszny.
 Pewna znajoma dała mi maść  odparł.  Działa jak marzenie.  W
jego głosie był ten sam kpiarsko-flirciarski ton, jak podczas rozmowy z
Alexą. Ale teraz, na szczęście, mówił do mnie.
 Widzę. Czyli zrehabilitowałam się?
 I to jak!
Popołudniowe słońce zalewało sklepik falą światła. Julian przysunął się
bliżej, tak, że nasze nogi się stykały.
 Idealne wyczucie czasu, wszystko gra, poza moją przyzwoitką w
kuchni, więc nie próbuj żadnych numerów.  Zcisnął mnie za kolano.
Roześmiałam się i nagle pochylił się w moją stronę, i pocałował mnie.
 Twoja mama&  zaczęłam.
 Spokojnie, jest w innym świecie.  Podniósł palec.  Posłuchaj tylko.
Skupiłam się i z zaplecza dobiegł mnie jej głos. Rozmawiała przez
telefon.
 Tak, jeśli zaczniemy od krewetek, możemy wstawić grzanki do piecyka
na dziesięć minut i podać z norweskim łososiem.
Julian przewrócił oczami.
 I tak od rana.
 Wydaje się bardzo podekscytowana.
 Bo jest. Wielkie zamówienie. Zazwyczaj organizuje catering na
uniwersyteckie przyjęcia, ale to większa sprawa. Wesele na ponad sto osób.
 Super.  Upiłam łyk z jego butelki. Jakieś strasznie słodkie
paskudztwo, jedno z tych, na które tata mi nie pozwala.
Jego mama roześmiała się dziewczęco
 Zwietnie, mogę to przygotować w ciągu godziny.
Julian bawił się kosmykiem moich włosów.
 To nie lada wzywanie  wyjaśnił.  Zażyczyli sobie kawior, łososia i
inne smakołyki. Zlub jest o ósmej na Kennett Square. Zwrócili się do mamy
w ostatniej chwili, bo ich firma cateringowa nawaliła.
Myślałam, że serce mi pęknie. Mało brakowało, a zakrztusiłabym się
słodkim napojem.
Spojrzał na mnie uważnie.
 Co się stało?
 Nie obawiasz się, że to głupi kawał czy coś w tym stylu?
 Kawał?  powtórzył.  W sensie: a kuku, ślubu nie będzie?
 No właśnie.
 Skąd ci to przyszło do głowy?
 Bo&  Cholera. Skopałam sprawę. Wygadałam się, chociaż powinnam
była trzymać język za zębami. Mogłam wykazać więcej rozumu. Mogłam
podsuwać mu wskazówki, aż sam odkryłby ten przekręt.  Bo nam w
Exchange też robią takie numery.  Urwałam, coraz bardziej spanikowana.
 Fałszywe obrazy i&
 Co ty opowiadasz?  Przyglądał mi się uważnie.  Myślisz, że to
przekręt? Raye, masz paranoję.
 Nie, właściwie nie.  Zamrugałam.  Pomyśl tylko. Zlub o ósmej& czy
to aby nie jest trochę za pózno? Kennett Square to jakieś trzy kwadranse
jazdy. Dlaczego nie wzięli miejscowej firmy? Powinniście byli potwierdzić
to zamówienie, zanim& [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •