[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Bogu dzięki. Chodzmy jeść.
Nora przemęczyła się całą długą i bezsenną noc. W końcu tuż przed świtem dała za wygraną i wyszła na
ganek, by oglądać wschód słońca. Potem zadzwoniła do Erica, lecz nikt nie odpowiadał, i to sprawiło, że
poczuła się jeszcze bardziej samotna. Wyjechała ponownie na ganek.
Był odpływ. Woda nieśmiało się cofnęła, odsłaniając szeroki pas połyskującego kamykami wybrzeża.
Nora pamiętała te chwile, kiedy przemierzała plażę, zbierając z ojcem Randa ostrygi, mięczaki i małże na
niedzielną ucztę z grilla.
 Zapomniałam, jaka byłaś .
Nora wiedziała, że Ruby winiła ją i nienawidziła jej. Ale żeby zapomniała, jaka była?
Nie wiedziała, jak z tym walczyć.
 Chcesz, bym była taka jak Caroline? - Niedawno spytała Ruby. -  Mam udawać, że między nami
wszystko jest dobrze?
Nora oparła się o krzesło, wzdychając ze znużeniem. Ruby miała rację. Z tym swoim ogniem, gniewem,
kłótliwością... przynajmniej była uczciwa. Wszystko albo nic. Czarne lub białe. Nie potrafiła żyć w odcieniu
szarości, który dawał ukojenie jej siostrze.
- Brak mi ciebie, Ruby - szepnęła, ośmielając się wypowiedzieć te słowa wobec milczącego świata wokół,
słowa, których, jak sądziła, nie mogłaby powiedzieć młodszej córce. Ogarnął ją jeszcze większy smutek, ale
nie walczyła z nim ani nie udawała, że go nie czuje, tylko się w nim pogrążyła.  Brakuje mi ciebie,
dziecinko...
Myślała o tych wszystkich latach, które jej umknęły: kiedy Ruby wyjeżdżała z domu do college u... kiedy
kończyła college... kiedy wyprowadzała się do Los Angeles (czy wzięła starego, rozpadającego się
volkswagena Randa, czy i w jakiś sposób kupiła sobie nowy samochód)... kiedy wynajmowała swoje
57
pierwsze mieszkanie...
 Tyle czasu minęło bezpowrotnie .
- Dość tego - powiedziała w końcu. Wyprostowała plecy i otworzyła oczy.
Potrzebowała planu. Powinna w sposób zdecydowany zacząć walczyć z problemem wiążącym się z Ruby.
Tylko tak ewentualnie coś zdziała.
Nie będzie drugiej takiej szansy, była tego pewna. Miała tydzień, a właściwie już tylko sześć dni na to, by
skruszyć skorupę narosłą przez lata. Ale jak miała to zrobić?
 W porządku - udzieliła sobie rady. - Udawaj, że masz odpowiedzieć na list czytelniczki .
Droga Noro!
Wiele lat temu rzuciłam męża i opuściłam dzieci. Młodsza córka nigdy mi tego nie wybaczyła. Teraz mi
mówi, że zatarła nawet wspomnienia o mnie. Jak mam naprawić wyrządzone krzywdy?
W zamyśleniu nabrała powietrza głęboko w płuca. Gdyby otrzymała taki list, skrytykowałaby tę kobietę za
jej niewybaczalny postępek, powiedziałaby, że to nic dziwnego, iż córka jej nienawidzi.
- Hipokrytka - syknęła. Nic dziwnego, że załamała jej się kariera.
Prawiąc morały, wypowiedziała jeszcze kilka takich zdań, aż doszła do wniosku, że powiedziałaby tej
kobiecie:  Zmuś ją, by sobie ciebie przypomniała .
Tak łatwo znalazła radę, bo miała ją podpowiedzieć nieznajomej.
Uśmiechnęła się. Gdyby zmusiła Ruby do przypomnienia sobie przeszłości, może mogłyby znalezć drogę
do terazniejszości... i może nawet miałyby chwilkę, by się zastanowić, jak mogłaby wyglądać przyszłość.
Wiedziała, że nie będzie to proste. Ani szczególnie przyjemne. Właściwie najprawdopodobniej okaże się
bardzo bolesne.
Lecz nie znała innego sposobu. Teraz łatwo było Ruby nienawidzić Nory, bo pamiętała tylko ten straszny
wybór, którego matka dokonała tamtego lata. Czy byłoby jej równie łatwo, gdyby pamiętała dobre czasy?
Zapiszczały za nią otwierające się ażurowe drzwi.
- Nora?
- Cześć, skarbie - powiedziała z promiennym uśmiechem, okręcając się na wózku.
- Jak na ósmą rano - zauważyła Ruby, marszcząc czoło - to wyglądasz niezwykle rześko. Chcesz kawy?
- Nie, dzięki. Mam. Może przyjdziesz tu z filiżanką i wypijemy razem? Jest pięknie.
Ruby przesunęła palcami przez sterczące, zwichrzone podczas snu włosy i skinęła głową. Bez słowa
wróciła do domu, a po kilku minutach pojawiła się i usiadła w bujanym fotelu.
Nora patrzyła na plażę. Milczały. I w tym milczeniu nie wyczuwało się napięcia, wręcz przeciwnie,
atmosfera niczym się nie różniła od tej, jaka panowała podczas tysiąca innych poranków dawno temu, kiedy
siadywały razem na werandzie.
Nora wypiła łyk kawy, spoglądając w stronę Oddalonego cypelka.
- Pamiętasz, jak urządzaliśmy sobie grill czwartego lipca? Tata zawsze wypływał na połów, a my
puszczałyśmy fajerwerki.
- Moimi ulubionymi - uśmiechnęła się Ruby - były iskrzące ognie. Nie mogłam się doczekać, kiedy się
ściemni.
- Gdy zapadał mrok, wypisywałyśmy różne rzeczy, pamiętasz? - Nora uważnie patrzyła na córkę. - Ja
zawsze pisałam: Kocham swoje córeczki.
Ruby otuliła filiżankę dłońmi, jakby potrzebna jej była dawka ciepła.
- Caroline zawsze bazgrała imię chłopaka, w którym właśnie była zakochana. Pamiętasz Alexandra
Jorgensona? Potrzebowała dwóch ogni, by wypisać całe imię i nazwisko... okropnie panikowała.
Nora się uśmiechnęła. Przypomniało jej się, jak Eric i Dean stali przy grillu i pękali ze śmiechu. Zawsze
trafiali na porę posiłku. Nagle poczuła gulę w gardle.
- Ty zawsze pisałaś tylko imię Deana - powiedziała cicho. - Rok po roku.
- Taa - westchnęła Ruby. - Pojawiali się z Erikiem, kiedy kładłaś na ruszt łososia... pamiętasz? - Spojrzała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •