[ Pobierz całość w formacie PDF ]

już talerz świeżych grzanek i półmisek z bekonem.
- Dzień dobry - powiedziała z bladym uśmiechem
Abby do pani McDougał.
- Dzień dobry, kochanie. Usiądz i zjedz śniadanie.
Zaraz ci naleję kawy, tylko odstawię tę patelnię - zniknęła
za obrotowymi drzwiami prowadzącymi do kuchni.
McCallum smarował masłem grzankę, ale bacznie
obserwował twarz Abby.
- Zachowałem się paskudnie tej nocy - powiedział
spokojnie. - Przepraszam za to.
Nałożyła sobie plaster bekonu.
- Nie mam żadnego prawa wtrącać się w twoje
prywatne sprawy - odparła równie spokojnie.
- To mnie nie usprawiedliwia.
Wzruszyła ramionami.
- Nie ma znaczenia. O, właśnie, przypomniało mi
się,
że Jerry chciałby wiedzieć, czy mogę z nim. rano pojechać
do urzędu. Potrzebuje jakichś informacji na temat sprze-
daży ziemi i chciałby, żebym mu pomogła.
Nastąpiła długa przerwa.
- Dobrze. Ale na godzinę, dwie, nie więcej. Dziś po
południu przyjeżdża Dalton.
- Tak - mruknęła.
Zjedli śniadanie w napiętej ciszy, przerywanej tylko
odgłosami z kuchni, gdzie pani McDougal myła naczy-
nia. Przed wyjściem wypili jeszcze po filiżance kawy.
Gdy
wstali, McCallum chciał chwycić Abby za ramię,
ale wyślizgnęła się.
Jego wyraz twarzy był nie do opisania. Chwycił ją, jak
zamierzał i patrzył na nią wzrokiem twardym jak dia-
ment.
56
To nie ma sensu, Abby - rzekł z napięciem. - Nie
przekonamy Daltona, jeśli będziesz uciekać za
każdym
razem, gdy podchodzę bliżej do ciebie.
-Przepraszam - powiedziała z udawaną lekkością.
-Pracuję nad sobą noc i dzień.
Uraziłem cię zeszłej nocy, prawda? - spytał dziw-
nym, głębokim głosem. Wyrwała się mu, weszła do
salonu i wzięła torebkę.
-Spóznimy się - powiedziała, nie patrząc na niego,
zawahał się przez chwilę i otworzył jej drzwi.
Starała się nie wchodzić mu w drogę aż do lunchu,
potem jednak nie mogła go dłużej unikać. Wyszedł ze
swojego gabinetu ze zdeterminowaną twarzą i stanął
nad
nią, dopóki nie przestała pisać na maszynie i nie
spojrzała
na niego.
Jest południe. Chodzmy na lunch - odezwał się.
Wzięła głęboki oddech.
Och, Jan miała iść ze mną...
Ja idę z tobą - przerwał. - Teraz.
Znała ten ton. Oznaczał, że skoro postanowił wziąć ją
ze sobą na lunch, to tak właśnie się stanie. Westchnęła
zrezygnowana, wyjęła torebkę z szuflady i wyszła bez
Sprzeciwu.
Niedaleko biura, między sklepem meblowym a małym
eleganckim butikiem mieściła się nieduża włoska re-
staurac
ja. Pośrodku ruchliwej Atlanty robiła wrażenie
zag|ubionego, umieszczonego bez szczególnego
powodu
kawałka Italii. Na stołach leżały czerwone obrusy w
kra-
tę a w butelkach po winie stały świece. Gości witał
uśmiechnięty właściciel, prowadził ich do stolika i
powie-
rzał opiece uprzejmych kelnerów.
57
Spaghetti było wyśmienite i tej pokusie Abby nie
mogła się oprzeć. Nie chciała tu przyjść z McCallumem,
ale mimo tego była bardzo zadowolona.
- Całe szczęście, że się nie głodzisz - mruknął,
popijając drugą filiżankę kawy nad pustym talerzem.
Spojrzała na niego i zjadła resztkę spaghetti.
- Nie muszę. Nie przybieram na wadze tak łatwo.
- Kilka funtów więcej by ci nie zaszkodziło - zrep-
likował, przypatrując się widocznej nad stołem szczupłej
kibici Abby.
Zignorowała to spojrzenie.
- Dziękuję za lunch - powiedziała i odchyliła się na
krześle, trzymając w dłoniach filiżankę kawy. - Był
wyśmienity.
- Cieszę się, że ci smakował - zapalił papierosa
i przyglądał się jej przez smugę dymu. - Chciałbym ci coś
wyjaśnić. Chciałbym, żebyś zrozumiała, czemu tak się
niepokoję o Nicky'ego.
Zaczerwieniła się, zmieszana.
- Nie musisz mi nic wyjaśniać - rzekła z napięciem.
- Gdy miałem szesnaście lat mój ojciec popełni
samobójstwo.
Próbowała coś powiedzieć, ale nie mogła. Patrzyła
niego bezradnie.
- Mój ojciec był dzierżawcą-zaczął mówić spokojnie
-uprawiał dzierżawioną ziemię i część dochodów należa-
ła do niego. Oszczędzał całe życie, żeby kupić kawałek
ziemi na własność i wydostać się z długów. Właśnie mu
się
to udało, gdy matka zaszła w ciążę z Nickym. Były
komplikacje; musiał sprzedać ziemię, bo znów miał długi
Ale to był dopiero początek. Gdy Nicky się urodził
niezapłacone rachunki przewyższały sumę, jaką ojciec
mógł zarobić przez dwadzieścia lat, nawet gdyby pogoda
58
w tym czasie była idealna - zaciągnął się papierosem.
| Wtedy próbował pchnąć się nożem, nie udało mu się.
Zaczął pić. Kiedy Nicky miał rok, ojciec wziął swój stary
rewolwer, wyszedł na ganek i strzelił sobie w głowę.
Wiele razy zastanawiała się, dlaczego McCailum jest
silny -teraz nagle się dowiedziała, żelazna maska jego
twarzy nabrała sensu.
Jak podołałeś temu wszystkiemu? - spytała. -
Jego twarz stężała.
Dzięki dobremu sercu jednego z wujków matki. To
ostatni rok mojej nauki w szkole. Potem poszedłem do
wojska, dostawałem zasiłek na matkę i Nicky'ego. Byłem
w armii przez cztery lata, podczas wojny wietnamskiej
pracowałem w brygadzie konstruktorskiej. Potem zo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •