[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Fajna historia.
James patrzył na kobiety, które zjawiły się w Cherrywood s. Widział, że bez względu na
to, gdzie stoją i z jakimi mężczyznami flirtują, ich oczy co chwila sprawdzają, gdzie jest
Patrick. Były to sprytne krótkie spojrzenia, ale niewątpliwie to robiły.
- Hej - powiedziała Freida - wyjdzmy stąd. James skrzywił się.
- Co takiego?
Freida nachyliła się do niego.
- Wyglądasz na przestraszonego - szepnęła - jakbyś może nie chciał mówić przed tymi
wszystkimi ludzmi.!
James zaczerpnął powietrza i wypuścił je z płuc. To była prawda, czuł strach. Nie miał
niczego do powiedzenia zebranym, a Freida roztaczała woń seksownych perfum i Jamesowi
wydawało się, że czuł ten sam zapach, kiedy stał obok Raiły w Duranigans. Ale dziś
wieczorem Raiły nie było koło niego, James miał niewiele doświadczenia w odmawianiu
kobietom, a Freida naciskała natarczywie swoim biodrem jego udo.
- Jeśli teraz się zwiniemy - szepnęła - ominie nas nasza kolejka na scenie.
James po raz ostatni ogarnął wzrokiem gości.
Bądz tutaj, błagał. Ale Raiły tam nie było i Freida wyciągnęła Jamesa za drzwi.
Wepchnęła go do taksówki, zawiozła do Yillage i napoiła piwem w Chumley s. Dwie godziny
pózniej James był już w jej mieszkaniu, norze z włochatymi różowymi dywanami, czarnymi
ścianami i stroboskopami. Dała mu jeszczetrochę piwa, potem posadziła go na swoim łóżku,
chwyciła gitarę i zaśpiewała dla niego piosenkę pod tytułem  Pieprzyć bawołu . Kiedy
skończyła, pocałowała Jamesa dziko w usta.
- Czekaj chwilę - zaprotestował James. Kręciło mu się w głowie po piwie, ale odsunął się
od Freidy na łóżku.
- O co chodzi? - szepnęła, przesuwając palce wzdłuż jego ramienia.
- Ja... - James oddychał starannie, walczył z jąkaniem, które powracało czasami, kiedy
pił. - Chcę wiedzieć, co jest grane - powiedział.
Freida skubnęła ucho Jamesa.
- Ja i ty, to jest grane.
James znów się wyrwał. Powietrze pulsowało od światła stroboskopowej lampy.
- Ja... naprawdę chcę wiedzieć. Dlaczego mnie nagle polubiłaś? - Czy potrzebuję
powodu?
- Dlaczego? - James wstał.
Freida podwinęła nogi na łóżku. Wzruszyła ramionami.
- To milenium. Jesteś miły.
Nogi Jamesa drżały. Czuł, że dał się złapać w pułapkę.
- Czy znasz Raiły McWilliams? - rzucił. Freida klepnęła łóżko.
- No, chodz - powiedziała. - Wsuń się pod koc. Wzmocnię twój naskórek.
James przełknął ślinę. Wpatrywał się w piersi Freidy, w jej czarne spodnie ze streczu, w
zapraszający uśmieszek na jej twarzy. To miało być łatwe. Był napalony, a Freida była
śliczna, ale znalazł się tam w wyniku ukartowanej intrygi. Nie chciał pochopnie uznawać
Freidy za dziwkę, ale choć wydawało się to szalone, Patrick jakoś przekonał tę dziewczynę,
żeby go uwiodła. James był o tym przekonany.
- Muszę iść - wyjąkał.
Freida przesunęła ręce po swoim ciele.
- Oszalałeś? Popatrz na mnie.
James chwycił swój płaszcz. Potrzebował Otisa.
- Przykro mi - powiedział.
- Chyba nie mówisz poważnie. Hej, kolego? Hej! James zniknął za drzwiami.
Tego wieczoru James nie mówił w windzie zbyt wiele. Kołysał się i kołysał z
zamkniętymi oczami i o niczym nie myślał. Siedział, oddychał i czuł, w jaki sposób jego
kończyny i mięśnie łączą się i tworzą człowieka. Po chwili do jego umysłu napłynęły trzy
spokojne obrazy. Najpierw jego matka leżała na kanapie w salonie i czytała dział sportowy.
Potem Kettle i Fife siedziały wspólnie na krześle w Cherrywoods i śpiewały swoją eskimoską
piosenkę. Kiedy skończyły, wyjaśniły, że jest to pieśń o stworzeniu, plemienny mit o
powstaniu świata. Jamesowi wydawało się, że widział, jak oczy Kettle zwilgotniały, kiedy o
tym mówiła.
Ostatnią spokojną rzeczą, o jakiej pomyślał James, był kształt czaszki Raiły. Pamiętał, że
był tam zabawny, pochyły guz zaraz za jej uchem, dodatkowa warstwa kości, która nie byłaby
widoczna, gdyby Raiły miała długie włosy. Guz występował symetrycznie po obu bokach jej
głowy, więc James wiedział, że nie jest to nic rakowatego ani szkodliwego. To była po prostu
ona.
James szukał Raiły na pozostałych imprezach wchodzących w skład Hulanki. W te
wieczory, kiedy mieszkanie jego i Patricka wypełniało się gośćmi, James dokonywał w
głównym pokoju przeglądu fryzur, mając nadzieję, że dojrzy jej krótko ostrzyżoną głowę w
kolorze miodu. Rozmawiał o zabawkach z Henrym Shakerem, poznał lepiej Douglasa
Kercheka, nawet cierpliwie znosił napastliwe zaloty Freidy. Podczas wypadu grupy na Fizzle,
milenijną rewię w teatrze Lucas, James śmiał się i klaskał razem z przyjaciółmi Patricka. Co
wieczór informował Otisa o braku śladów Raiły.
- Może wyjechała, Otis - domyślał się James. - Może ma jakieś zadanie z okazji końca
wieku w Europie albo w Azji.
Nie chciał jednak wyjawiać Otisowi, ani nawet sobie, swojego głębiej tkwiącego
podejrzenia, swojej obawy, że Patrick zakazał Raiły uczestnictwa w Hulance tylko dlatego, że
dotrzymywała mu towarzystwa. James wiedział, że jego współlokator zniewolił swoim
urokiem kilkadziesiąt kobiet, ale niepokoiło go, że Patrick może wywierać na nie aż tak
wielki wpływ, traktować je jak marionetki, blokować jednej całkowicie dostęp do Jamesa i
zmuszać drugą, żeby mu się narzucała. Zastanawiał się, co właściwie Patrick dawał tym
kobietom, skoro uzyskiwał nad nimi taką władzę? I jaką przyjemność dostawał w zamian?
James wyobraził sobie nagą Freidę przywiązaną do słupków łóżka Patricka tak jak Raiły,
kiedy ją znalazł. Wyobraził sobie w takim samym położeniu Lizę McMannus i Evę, i Crispin,
i Sarah Wolf, i Hannah Glorybrook, bo widział, jak wszystkie one wymykały się z sypialni
Patricka w różne wieczory w ciągu poprzedniego roku. James z początku uznawał cały ten
ruch za najzwyklejszy hedonizm, ale teraz, podczas Hulanki, myślał inaczej. Patrzył, w jaki
sposób Patrick rozmawia intymnie w kącie z Crispin, w jaki sposób trzyma za rękę Evę na
przedstawieniu Fizzle. Było jasne, że Patrick przestrzega jakiegoś pomylonego rycerskiego
kodeksu moralnego, który opracował dla własnych potrzeb, że przywiązuje się mocno do
każdej kobiety, z którą się zaprzyjaznia, i każdą z nich chce chronić.
Ale James nie chciał myśleć o wszystkich kobietach Patricka ani ich poznawać. Chciał
tylko Raiły, po raz pierwszy jego dorosłe serce skłaniało się tak mocno ku jednej kobiecie.
Pragnął na nią patrzeć, rozmawiać z nią, sprawdzić, czy ucisk w żołądku zelżeje mu kiedyś,
podczas gdy ona będzie obok. Przerażała go myśl, diabelska możliwość, że Patrick to
wszystko wywąchał, że popchnął na niego pierwszą lepszą seksowną kobietę, Freidę, dla
odwrócenia jego uwagi, po to tylko, żeby nie pozwolić mu przeżyć czegoś cudownego, może
nawet szlachetnego z Raiły.
- Czy jest zazdrosny, Otłs? - spytał James. Ciemność nie odpowiedziała:
- Na pewno jest zazdrosny - wyszeptał James.
W krwi Jamesa zapanował nowy ład. Kołysał się w windzie i przyłapywał się na tym, że
wstrzymuje oddech. Zrozumiał, że raczej da się nabić na iglicę Chrysler Building, niż pomyśli
o tym, że Raiły kiedykolwiek mogłaby wrócić na swoje miejsce w sypialni Patricka, gdzie
byłaby naga, przywiązana.
Jezu, pomyślał. Czy jestem zakochany?
Sylwester przyniósł odpowiedz na to pytanie. James z czarnym biletem w ręku zjawił się
w klubie Minotaur w dzielnicy rzezni. Nigdy wcześniej nie był na rave party i nigdy nie był w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •