[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pewnie jej kogoś przypominasz. - Głos Skye brzmiał w miarę spokojnie, choć ze zdenerwowania
ściskało ją w dołku.
Czego ta kobieta chce? Po co przyjechała? - zastanawiała się gorączkowo. Instynkt podpowiadał jej,
żeby trzymać syna jak najdalej od babki. Chcąc odwrócić uwagę Flavii od Matta, udała, że jej nie
poznaje i zawołała z daleka:
- Mogę pani w czymś pomóc?
Kobieta spojrzała na dziewczynę w sposób nie-pozostawiający żadnych wątpliwości co do tego, że ją
zna.
- Pani Sumner... - Pozwoliła, by jej słowa zawisły na chwilę w powietrzu.
- Tak? Chciałaby pani umówić się na wizytę?
- Skye czekała na odpowiedz, obejmując synka opiekuńczym gestem. Miała nadzieję, że dla dobra
dziecka matka Luca zdobędzie się na dyskrecję.
Flavia kiwnęła ze zrozumieniem głową.
- Chętnie, jeśli zaprosi mnie pani do środka
- odezwała się z rezerwą. Wszystko wskazywało na to, że nie zamierza dać się zbyć.
- Oczywiście, proszę. - Skye otworzyła furtkę.
' Idz pierwszy, Matt - poleciła, wręczając małemu klucze. - Muszę jeszcze chwilę porozmawiać.
Chłopiec na szczęście posłuchał, choć wiedziała, że kusi go, żeby zapytać gościa o wielki samochód.
- Co panią do nas sprowadza, pani Peretti? - zaczęła bez zbędnych wstępów Skye.
- Chciałam zobaczyć wnuka - odparła Flavia.
- Zobaczyła pani. Coś jeszcze?
- Jest taki podobny do Luciana...
- Nie bardziej niż do mnie - stwierdziła ostro Skye.
Matka Luca westchnęła głęboko, wytrzymując nieprzyjazne spojrzenie.
- Jeszcze do niedawna o niczym nie wiedziałam. Maurizio powiedział mi dopiero w tym roku, przed
Wielkanocą.
- Niepotrzebnie się pani usprawiedliwia. Nie cierpiała mnie pani i nie chciała w rodzinie tak samo jak
pani mąż.
- To prawda - przyznała bez emocji Falvia. - Luciano zna nasze zdanie, ale i tak się z tobą ożeni.
Postawił to sobie za punkt honoru.
- To nie jest kwestia honoru. Czy się to pani podoba, czy nie, pani syn mnie kocha i jest ze mną
szczęśliwy. - Skye dawno już pozbyła się wątpliwości.
-A ty? Też go kochasz?
- Tak. Luc jest jedynym mężczyzną, którego w życiu kochałam, i nie pozwolę odebrać sobie szansy na
szczęście. Nie przekona mnie pani, żebym zrezygnowała z tego małżeństwa. Jeśli po to pani
przyjechała, traci tylko czas.
- Na kiedy zaplanowaliście ślub? - zapytała spokojnie Flavia. Wybuch dziewczyny nie zrobił na niej
wrażenia.
- Niedługo - odparła wymijająco Skye. Ostrożność nakazywała jej zachować tę informację dla siebie.
- Przed Bożym Narodzeniem?
- To nie pani sprawa.
- Mój syn się żeni i to nie moja sprawa?!
- Nie obchodzą pani jego sprawy. Nie liczy się to, czego on chce. Oboje z mężem zawsze myśleliście
wyłącznie o sobie.
- Jestem jego matką. Zrozum, sama masz syna... Został mi już tylko on...
Cała duma i arogancja starszej kobiety nagle się ulotniła. Pani Peretti rozpłakała się rzewnymi łzami
na środku ulicy. Skye zrobiło się jej żal. Straciła już jednego syna, a za chwilę może stracić drugiego.
Wyobraziła sobie, jak Flavia czule zajmowała się Lukiem, kiedy był małym chłopcem, i od razu
zmiękła. Nie zostawi jej przecież w takim stanie samej. W końcu to matka jej przyszłego męża.
- Pani Peretti, proszę, niech pani wejdzie - powiedziała łagodnie, ujmując ją pod ramię.
A jednak. Wpuściła wroga pod swój dach, choć prawdę mówiąc, Flavia przestała wydawać jej się taka
grozna jak kiedyś.
ROZDZIAA CZTERNASTY
Luc zadzwonił o siódmej wieczorem. Najpierw chciał porozmawiać z Mattem, bo wiedział, że mały za
chwilę idzie spać.
- Tatusiu, tatusiu, wiesz co? - zaczął chłopiec, jak tylko dorwał się do słuchawki. - Poznałem dzisiaj
twoją mamę, to znaczy babcię.
Skye zastanawiała się, jak Luc zareaguje na nowinę. oznała jednak, że rozsądniej będzie nie zabraniać
dziecku mówić o tak ważnym wydarzeniu w jego życiu. Zwłaszcza że po tym, co zobaczyła, mogła
żywić nadzieję, że kontakty z babką wyjdą mu tylko na dobre.
Matt paplał jak najęty przez dobrych kilka minut. Cały czas o babci Flavii, rzecz jasna.
- Biegnij do łóżka, synku - poinstruowała, kiedy wreszcie skończył. - Możesz sobie jeszcze trochę
poczytać. Przyjdę pózniej zgasić ci światło.
- Dobrze, mamusiu. - ośmiechnął się z dumą. - Babcia się zdziwiła, że umiem tak dobrze czytać,
prawda?
- Prawda. Leć już. Chcę porozmawiać z tatą. Odprowadziła go wzrokiem i wróciła do telefonu.
- Skye? - ponaglił ją Luc.
- Tak, już jestem. Czekałam, aż Matt wyjdzie z pokoju.
- Powiedz mi, co się stało.
Dziewczyna zrelacjonowała dokładnie przebieg wydarzeń.
- Moja matka często urządza histerię, żeby dostać to, na czym jej zależy. Widzę, że udało jej się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •