[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prowokujący i irytujący.
- Masz zbyt wielkie wyobra\enie o sobie - wybuchnęła bez zastanowienia. -
Oczywiście, \e cię nie po\ądam.
- Nie próbuj mnie oszukać. - Jared nie stracił spokoju. - Jeszcze tego ranka
pragnęłaś mnie bardziej ni\ kogokolwiek innego na świecie.
Rumieńce powróciły na twarz Karli.
- Ja& nie& Co ty sobie& Ja nigdy - z trudem wydobywała ze ściśniętego
gardła dr\ący głos.
Jared uśmiechnął się, lecz tym razem był to uśmiech pełen męskiej,
triumfującej satysfakcji, uśmiech, który doprowadził Karlę do wybuchu.
- Ty--- ty egoistyczny landszafciarzu! - Obrzuciła mę\czyznę spojrzeniem
pełnym odrazy. - Jesteś ostatnim facetem na ziemi, z którym chciała bym to robić,
więc nie obawiam się pozostać z tobą sam na sam!
Uśmiech malarza pogłębił się. Ofiara sama wpadła w jego sidła.
- Brawo! - mruknął pochlebnie. - Jutro wytyczę trasę naszej wycieczki i
przyjadę po ciebie za dwa dni dokładnie o siódmej rano.
- Zaczekaj chwilę! - zawołała Karla, targana sprzecznymi uczuciami
przyzwolenia i dezaprobaty. - Nie mówiłam, \e z tobą pojadę!
- Ubierz się wygodnie - kontynuował Cradowg, jakby nie docierały do niego
\adne słowa protestu. - I proszę, bądz gotowa na czas. Mamy szmat drogi do
przebycia, dlatego chciałbym, abyśmy wyruszyli jak najwcześniej.
Do diabła, jeszcze raz wyprowadził ją w połę!
Dostrzegając, \e ponownie bezmyślnie wpadła w pułapkę Jareda, Karla
miała ochotę wybuchnąć wściekłym płaczem. Albo śmiechem. Spuściła wzrok, aby
nie parsknąć.
Nie ulegało wątpliwości, \e Jared był bezwzględny w swych dą\eniach. I
niezwykle inteligentny& i seksowny, jakby pomagał mu sam diabeł. A Karla przez
lekkomyślność zmuszona została do zaakceptowania propozycji, która w ustach
malarza brzmiała niczym wyzwanie.
- Czy mogę teraz napić się wina?
Jared uśmiechnął się, podając jej kryształowy kielich, po czym zapytał cicho:
- Będziesz gotowa na siódmą?
Karla zawahała się, uniosła kieliszek, chcąc skryć za nim swoje zmieszanie.
Oczy Cradowga zalśniły, kiedy dotknęła ustami krawędzi naczynia. Dr\enie
przebiegło przez ciało Karb, ostrzegając ją, jak bliska jest poddania się woli
mę\czyzny.
- Tak, będę gotowa - odparła wolno, dodając zaraz: - Je\eli zgodzisz się na
kilka moich warunków.
Malarz przekrzywił głowę, śmiejąc się ze zręcznego wybiegu towarzyszki.
- Wymień je.
W obawie, \e Cradowg mo\e zgodzić się na wszystko, a pózniej nie
dotrzymać słowa, Karla przypatrywała mu się czujnie i podejrzliwie.
- Po pierwsze, kiedy tylko osiągniemy porozumienie, odwieziesz mnie do
domu.
Jared zmarszczył brwi.
- Nie ufasz mi?
- Nie w tym rzecz, skoro mamy jechać, będę miała jutro tyle do zrobienia, \e
lepiej, abym znalazła się w domu jak najwcześniej.
- Dobra. Co jeszcze?
Na twarzy kobiety pojawił się wyraz determinacji.
- Kiedy będziesz rezerwował dla nas nocleg, zamówisz dwa osobne
pokoje& w miarę mo\liwości na ró\nych piętrach.
- Jesteś bardzo ostro\na.
- Oczywiście.
Cradowg westchnął boleśnie.
- Oddzielne pokoje. Coś jeszcze? Mo\e osobne stoliki w restauracji? W
miarę mo\liwości w dwóch ró\nych restauracjach?
Karla uśmiechnęła się niewinnie.
- A chciałbyś?
- Nie.
- Szkoda. Ale mam nadzieję, \e nie będziesz mieć dość śmiałości, aby
uwodzić mnie w publicznym miejscu.
- Nie byłbym tego taki pewien - śmiech Jarema odbił się bolesnym echem w
sercu Karli.
Dopiła wino, zmuszając się do zachowania spokoju.
- Dziękuję za radę, będę o niej pamiętała - oświadczyła z zalotnym
wdziękiem. - A teraz chciałabym pojechać do domu.
- Przecie\ jest dopiero kilka minut po ósmej! - zaprotestował.
Karla odstawiła kieliszek na tacę i obejrzała się przez ramię.
- Zgodziłeś się odwiezć mnie do domu - uśmiechnęła się drwiąco. - Czy\
nie?
- Tak, ale& hm. Nie masz więcej zastrze\eń?
Wolno pokręciła głową.
- W tej chwili nie. - I jakby lękając się podstępu ze strony Cradowga, dodała:
- Ale bez obaw, je\eli coś mi przyjdzie na myśl, to będziesz pierwszym, który się o
tym dowie.
Wzrok Jareda powędrował w stronę stolika zastawionego brudnymi
naczyniami.
- A co ze zmywaniem?
Uroczy uśmiech rozjaśnił twarz Karli.
- Pozostawiam to na twojej głowie. - Skierowała się ku wyjściu. - Będziesz
miał czym zająć ręce& Kiedy wrócisz.
- Mogę wymyślić mnóstwo przyjemniejszych zajęć, którymi mógłbym zająć
swoje ręce - mruknął Cradowg, podą\ając za swoim gościem.
- Jestem pewna, \e mo\esz - odparła zgryzliwie. - Na przykład wykręcaniem
numerów do chętnych eks-przyjaciółek.
- Uwa\aj, skarbie - powiedział mę\czyzna, prowadząc towarzyszkę do
samochodu. - Bo pózniej znowu będziesz zazdrosna.
Brutal!
Trafność odpowiedzi Jareda wywołała w Karli wściekłość. Prychając ze
złością, nie odezwała się, dopóki nie wsiedli do samochodu, aby w chwilę potem
sprowokować go przesłodzonymi słowami:
- Jak sobie chcesz!
Brutal musiał wyczuć jej obawy, bo roześmiał się triumfująco.
- Wiem. Z radością muszę przyznać, \e twoje zachowanie pochlebia mojej
męskiej pró\ności, ale nie potrafię dokładnie zrozumieć, dlaczego oburza cię fakt,
\e były przed tobą inne.
- Inne? - zawołała Karla, dostrzegając, \e specjalnie u\ył liczby mnogiej, co
potwierdziło tylko uwagi Anny. W wyobrazni Karla zobaczyła jego potę\ne ciało,
nagie, kochające się z innymi kobietami... z wieloma kobietami.
Czując, jak ponownie wzbiera w niej zazdrość, zapytała nierozwa\nie:
- Ile kobiet miałeś?
Jared zacisnął palce na kierownicy.
- Czy takie pytania zadaje się mę\czyznie?
- Tobie tak! - wybuchnęła bez zastanowienia. - Biorąc pod uwagę twoje
wysiłki, zmierzające do rozbudzenia we mnie uczucia, jestem zdumiona. ze dziwi
cię moja ciekawość!
- No tak, teraz wszystko jasne! - powiedział. - Posłuchaj, kotku, wiem, \e
obecnie panuje przekonanie, i\ nie istnieją sprawy wstydliwe i wszystko mo\na
roztrząsać publicznie. Ja nie podzielam tych nowoczesnych poglądów. Nie mam
zamiaru opowiadać nikomu o moich intymnych sprawach -w opanowanym głosie
Jareda zabrzmiała nutka przestrogi. - Do cholery, Karlo, mam trzydzieści pięć lat!
Oczywiście, \e miałem inne kobiety. - Spojrzał na nią ze zdumieniem. - Chyba nie
oczekiwałaś, \e jestem prawiczkiem?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Pickart Joan Elliott Pocaluj mnie jeszcze raz
- Collins Joan Diabelnie sĹawna(1)
- Potter Karen Dom nadziei
- Breeds 11 Jacob's Faith
- florus
- C Howard Robert Conan i Bogowie Bal Sagoth
- Alan Dean Foster The Chronicles of R
- 632. Field Sandra Milioner i tajemnicza nieznajoma
- Glen Cook Garrett 07 Deadly Quiksilver Lies (v2)
- 341. Lawrence Kim Urodzona wśÂadczyni
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- artnat.opx.pl