[ Pobierz całość w formacie PDF ]

WAADYSAAW
Kto taki?
WICHERKOWSKI
Fikalski.
WAADYSAAW
Ale żony pańskiej tu nie ma.
WICHERKOWSKI
Wiem o tym. Moja Pulcheria siedzi teraz spokojnie i bez-
piecznie w domu, gdy tymczasem ja idę za nim krok w krok.
Zcigam go, jak erynia. Jak panu mówiłem, prosił o schadzkę.
WAADYSAAW
No, tak, i pan miałeś tam iść i czekać.
WICHERKOWSKI
Ale zmieniłem zamiar. Przy takim spotkaniu oko w oko
musiałoby koniecznie przyjść do awantury, a ja tego sobie nie
życzę, to by się sprzeciwiało mojemu systemowi, zresztą
mógłby mnie zobaczyć z daleka i zwinąć kominka, a ja
musiałbym Bóg wie jak długo marznąć na stanowisku, i to
jeszcze w sąsiedztwie nieboszczyków. To niewielka
przyjemność. Dlatego ułożyłem sobie coś lepszego. (Poufnie)
Od drugiej godziny mam go na oku i nie opuszczam ani na
chwilę. On wychodzi z restauracji, ja spotykam go niby
przypadkiem na Rynku. On wstępuje do apteki, ja także
wszedłem na szklankę wody sodowej; on do krawca, ja także
wymyślam sobie interes i obstalowałem kamizelkę, choć ich
mam kilkanaście w domu. Potem on udaje, że ma jakiś pilny
interes do biura, puszczam go, ale w cukierni naprzeciwko
zająłem stanowisko, bo wiedziałem, że to tylko wymówka i że
niezadługo wyjdzie. Jakoż rzeczywiście wyszedł, ale dla
zmylenia tropu wstąpił po drodze do państwa, a ja za nim. I
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
120
państwa, a ja za nim. I tak krok w krok będę go ścigał aż do
wieczora.
WAADYSAAW
(jak wyżej)
I w jakim celu?
WICHERKOWSKI
Jak to? pan się nie domyślasz jeszcze? Pomyśl pan. co jemu
teraz dziać się musi. On przypuszcza  bo ci zarozumialcy
Wszystko przypuszczają  że tam Pulcheria czeka na niego;
drży z niecierpliwości i obawy, aby się nie spóznić, a iść nie
może, bo ja krok w krok za nim. Patrz pan, co za wyrafinowa-
na zemsta! jaka męczarnia dla rozpustnika. A wszystko spo-
kojnie, grzecznie, bez hałasu  to mój system. Cicho! to on!
(Janina i Kamila wchodzą z drugich drzwi na lewo).
FIKALSKI
(do Janiny i Kamili)
No, zabieram moje rzeczy i uciekam. A! pan Wicherkowski!
... Jakoś dzisiaj mamy szczęście spotykać się.
WICHERKOWSKI
A tak, rzeczywiście, wielkie szczęście.
FIKALSKI
%7łegnam łaskawe panie, moje uszanowanie.
WICHERKOWSKI
(biorąc kapelusz)
Czekaj pan. Idziemy razem, może nawet w jedną stronę.
FIKALSKI
Ja do parówki, na katar.
WICHERKOWSKI
A to się doskonale składa, bo mnie właśnie doktor polecił łaz-
nię parową, będziemy się razem parzyć. (Do Władysława) A
co? mój system. (Do Janiny i Kamili) Sługa pań. (Do Fikal-
skiego, biorąc go pod rękę) Chodzmy!
JANINA
Skądże teraz Wicherkowski w takiej przyjazni z Fikalskim?
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
121
WAADYSAAW
(śmiejąc się)
To nie przyjazń, to zazdrość.
JANINA
I z zazdrości tak szuka jego towarzystwa?
WAADYSAAW
Tak, to jego system.
KAMILA
A o co on zazdrosny?
WAADYSAAW
Adolf ci to kiedyś wytłumaczy.
(W czasie tej sceny, stojąc przy stole, mimowiednie bierze kar-
teczką różową w takiej chwili, kiedy Janina nie uważała, może
najlepiej podczas odejścia Wicherkowskiego, i bezmyślnie ba-
wi się nią, nie patrząc na nią, na stronie) Ale co to jest, że je-
go dotąd nie ma? miał wrócić za godzinkę, a teraz już wpół do
czwartej. Czyby przypadkiem on sam nie chciał w zastępstwie
wuja? ... Ten jego pośpiech, całe zachowainie się (chodzi po
scenie).
JANINA
(spostrzegłszy kartkę w jego rękach, wydaje lekki okrzyk prze-
strachu)
A!
KAMILA
Co się stało?
JANINA
(jak wyżej)
Patrz! ta nieszczęsna kartka w jego rękach.
KAMILA
A co to za kartka?
(Janina mówi jej po cichu).
WAADYSAAW
(na stronie)
Muszę posłać Franciszka do jego mieszkania dowiedzieć się
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
122
(zafrasowany, nie patrząc na panie, wychodzi do swego pokoju
na prawo).
JANINA
Widziałaś, jak się nagle zmienił, zachmurzył? Odszedł, nie
spojrzawszy nawet na mnie. Boże! Boże! co tu robić? (chodzi
załamując ręce).
KAMILA
Ale bo ja nie rozumiem, o co tu desperować? Cóż ty temu
winna, że jakiś tam głupiec ośmielił się pisać do ciebie? Po-
wiesz mu, jak się rzecz miała, i historia skończona.
JANINA [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •