[ Pobierz całość w formacie PDF ]

palcami po jej skórze.
- Masz stanik - mruknął jej do ucha. - A to niedobrze. W upalnym klimacie
hamowanie krążenia krwi może być bardzo grozne.
Rose się zaśmiała.
- Radzisz, żeby się go pozbyć?
- No pewnie i to zaraz. - Zaczerwieniła się i rozejrzała dookoła, bojąc, że ktoś
usłyszy, o czym rozmawiają.
- Nikogo nie ma - zapewnił ją Gabriel.
- A Wilson i jego ekipa?
- Poszli. - Jednym ruchem rozpiął jej stanik, a kiedy dostrzegł zszokowaną
minę dziewczyny, dodał: - Nigdy nie kochałaś się w miejscu publicznym?
- Nie!
- Zamknij oczy.
- Co? Nie. Gabrielu!
- Zamknij oczy i poddaj się chwili.
80
S
R
Rose przez moment się opierała, ale w końcu zrobiła co jej kazał. Pozwoliła,
żeby zdjął jej koszulkę, a potem zsunął ramiączka bielizny z jej ramion. Ciepłe
słońce cudownie ogrzewało jej nagą skórę.
- Wydaje mi się, że potrzebujesz kremu do opalania. - Gabriel nie mógł
oderwać oczu od jej biustu. - Może przejdziemy się po okolicy, żeby sprawdzić,
jakie szkody wyrządził huragan? Co ty na to?
- Dobry pomysł - odpowiedziała.
- Jeżeli chcesz, ja też zdejmę koszulkę, żebyś nie czuła się osamotniona -
dodał, śmiejąc się. - Teraz oboje musimy się nasmarować.
Rose uznała, że ta wycieczka powoli zamieniała się w jakieś nierealne
doświadczenie. Nie miała pojęcia, dokąd ją to zaprowadzi, ale po raz pierwszy żyła i
upajała się każdą chwilą. Spacerowali po terenach, które silne wiatry zdewastowały
tylko w niewielkim stopniu. Gabriel pokazywał, co trzeba naprawić, i wprowadził ją
w szczegóły swoich planów dotyczących budowy. Radził się jej w wielu kwestiach i
z uwagą słuchał wszystkiego, co miała do powiedzenia. Czuła się doceniona.
Kiedy nadeszła pora lunchu, Gabriel wyjął z torby pojemnik, do którego
zapakowali wcześniej kanapki z pastą kukurydzianą, butelkę z niegazowaną wodą i
paczkę herbatników. Nic lepszego nie udało im się znalezć. A mimo to, jak na
kogoś, kogo stać było na kawior i szampana, Gabriel sprawiał wrażenie
szczęśliwego. W tej przyjemnej atmosferze rozmawiali jak najlepsi przyjaciele.
Rose dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przez cztery lata zdążyli się całkiem
niezle poznać. I chociaż w tym czasie ich znajomość nigdy nie wyszła poza
płaszczyznę zawodową, znała wiele szczegółów z jego życia osobistego. Gabriel
również zdawał się wiedzieć o niej zaskakująco dużo, zważywszy fakt, że zawsze
utrudniała mu dostęp do swojego życia prywatnego.
- Piękny widok. I to spokojne niebieskie morze - odezwał się Gabriel,
pokazując przed siebie.
81
S
R
- Pod warunkiem że nie szykuje żadnych niespodzianek - stwierdziła Rose.
Czuję się jak w raju - pomyślała, uznając, że nie można było wymarzyć sobie
lepszego popołudnia. - Nic nie jest w stanie popsuć takiego widoku - stwierdziła,
patrząc na gałęzie i orzechy kokosowe porozrzucane na plaży oraz glony i
koralowce, które wyrzuciły fale.
- A teraz - przerwał jej rozmyślania Gabriel, układając się obok niej na kocu -
musimy wykorzystać resztę kremu do opalania, więc chyba będziesz musiała zdjąć
tę niepraktyczną spódniczkę. - Wyjął kosmetyk i wycisnął sporą ilość na dłonie. -
Zamknij oczy - poprosił.
Rose rozkoszowała się zapachem słonego powietrza, ciepłem promieni
słonecznych i dotykiem zręcznych rąk Gabriela. Za każdym razem, gdy się
poruszała, on kazał jej leżeć spokojnie i odprężać się. Czuła, że sprawiał jej coraz
większą rozkosz. Nie mogąc dłużej wytrzymać, Rose podniosła się i popchnęła go
na koc.
- Teraz to ja zajmę się tobą - oświadczyła. - Zrobisz wszystko, co ci powiem.
Ale najpierw będziesz leżał bez ruchu, żebym mogła wmasować emulsję w każdy
centymetr twojego ciała.
Uznała, że z łatwością przywykłaby do uprawiania miłości w miejscach
publicznych, a na pewno na wyspie pośrodku oceanu, z mężczyzną, którego
kochała. Nie chciała wiedzieć, co przyniesie przyszłość i czy kiedykolwiek
powtórzy się taki dzień, jak dzisiaj. Gdybym mogła zatrzymać tę chwilę, zrobiłabym
to. Nie chcę, żeby przepadła, ale trwała na wieki - pomyślała, a zaraz potem razem z
Gabrielem weszła do przejrzystej i spokojnej wody, która jeszcze zeszłej nocy
wściekle rozbijała się o skały.
- To był najwspanialszy seks na świecie - powiedziała do siebie cicho,
pływając z Gabrielem w przejrzystej wodzie, która jeszcze zeszłej nocy wściekle
rozbijała się o skały.
82
S
R
Kiedy wyszli i słońce ich osuszyło, usiedli na brzegu, i trzymając się za ręce,
wpatrywali w bezchmurne niebo. Rose nie mogła uwierzyć, że jest tutaj na wyspie z
dala od Londynu, z mężczyzną, którego zawsze pragnęła. Gabriel oparł się na łokciu
i spojrzał na nią. Przechylił jej głowę tak, żeby nie mogła odwrócić od niego
wzroku.
- I co mi powiesz, moja ty idealna sekretarko?
- To był najwspanialszy seks na świecie, ale... To wszystko jest takie nierealne
i...
- To może się zmienić, Rose - przerwał jej.
Odwróciła się na bok i popatrzyła na niego poważnie.
- Ale prawdziwe życie jest w Londynie. A nie tutaj, na plaży.
Mężczyzna pocałował kącik jej ust, a potem przesunął palcem wzdłuż rowku
między piersiami.
- Po powrocie będziemy pracować tak samo, jak do tej pory. A w łóżku
będziemy robić to samo, co tutaj - szepnął, leniwie wędrując wzrokiem po jej ciele
noszącym już złoty ślad słońca. Pocałował ją jeszcze raz, a potem przysunął się do
niej bliżej i wsunął swoje udo między jej nogi. Dla Gabriela rozmowa dobiegła
końca. Rose uznała, że nie zostało jej nic innego, jak zapomnieć o wszelkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •