[ Pobierz całość w formacie PDF ]

-
Bardzo prawdopodobne.
Curt skrzywił się.
-
Violet, tak mi przykro.
Otarła spuchnięte oczy grzbietem dłoni.
-
To nie twoja wina - odpowiedziała smutno. - Ty i Lib-
by też dużo przez nią wycierpieliście. Wszyscy jesteśmy ofiarami.
-
Co mogę zrobić? - zapytał Curt.
Violet pokręciła głową.
-
Nic. Ale dziękuję ci. Musimy powiedzieć mamie. Mam
nadzieję, że jakoś to zniesie.
Violet zebrała swoje rzeczy, a Blake uśmiechnął się słabo.
- Zobaczysz, że mama zaraz zacznie obmyślać zemstę.
- Mam nadzieję.
Blake zwrócił się do Curta.
- Zabiorę Violet do domu. Wyjaśnij panu Wrightowi, co się stało,
dobrze?
- Jestem gotowa - zwróciła się Violet do Blake’a.
- Idziemy. - Odsunął się, przepuszczając ją w drzwiach.
Pani Hardy powitała ich wyczekującym spojrzeniem. Blake i Violet
mieli miny ponure.
Zanim zdążyli się odezwać, zrobiła to pani Hardy.
-
Są wyniki sekcji, zgadłam? Ta zdzira otruła mojego
męża, prawda? Powinna zostać poćwiartowana!
Blake uśmiechnął się do Violet.
-
A nie mówiłem?
Kiwnęła głową. Usiadła koło mamy i przytuliła ją.
- Znajdziemy ją i zamkniemy na całe lata - obiecała. -To kwestia
czasu i dowodów.
- Dowody to podstawa - podkreślił Blake. - Na szczęście, zebrano je
bardzo drobiazgowo. Wystarczy, żeby wykonać profil DNA. Jeżeli
Janet była w tamtym pokoju, udowodnimy to. Są świadkowie, że
stamtąd wychodziła wkrótce po znalezieniu zwłok pani męża.
- Wszystko dobrze, tylko nie wiemy, gdzie ona jest.
- O, to najmniejsza - odpowiedział Blake beztrosko. Tropi ją mój
prywatny detektyw. To tylko kwestia czasu.
- Nic o tym nie mówiłeś - zauważyła Violet. - Tylko odnalezienie
Janet pozwoli Libby i Curtowi zachować ran-czo. Zostawiła ich bez
grosza i teraz z ledwością płacą rachunki.
- Jak to możliwe - zapytała pani Hardy - żeby pieniądze tak zupełnie
przesłoniły komuś świat?
- Tak bywa - odpowiedział Blake. - Widziałem skazanych na
dożywocie, którzy zabili dla dwudziestu dolarów. Złodziej z reguły
nie wie, ile potencjalna ofiara ma pieniędzy. Czasem ofiara broni się i
ginie, a złodziej zostaje z drobną sumką i wyrokiem dożywocia.
Pani Hardy otarła oczy. Złość ustąpiła miejsca żalowi.
- Zastanawiałam się nad raportem koronera o ataku serca. Mąż robił
wszystkie badania i nic nie wskazywało na problemy kardiologiczne.
- Zdaniem biegłego trucizna spowodowała zatrzymanie akcji serca.
Nie było żadnych podejrzeń, więc nie żądano sekcji. Jestem pełen
uznania dla śledczych z San Antonio, którzy zebrali dowody. Kiedy
złapiemy Janet, wystarczy, żeby ją powiesić.
- Dziękuję, Blake, że przyszedł pan z Violet - zwróciła się do Kempa
pani Hardy. - Bardzo mi to pomogło.
- Miło mi, szkoda tylko, że sprawy przybrały taki obrót -
odpowiedział.
Pani Hardy spojrzała na Kempa.
-
Zostanie pan na obiedzie?
Violet się zarumieniła. Widziała, że mama stara się ich zbliżyć, ale
wolałaby, żeby tego nie robiła. Nie wiedziała ani jak się zachować w
stosunku do Blakea, ani czego on od niej oczekuje.
Blake zauważył jej wahanie.
-
Dziękuję - odpowiedział - ale mam jeszcze sporo pracy. Moja
tymczasowa sekretarka wychodzi za mąż. Może wróciłabyś do pracy?
Pomyśl o tym - dodał spokojnym
tonem.
Propozycja zaskoczyła Violet.
- Dobrze - odparła - pomyślę.
- Bądźmy w kontakcie - rzucił jeszcze, pożegnał się i wyszedł.
- Widzisz, kochanie - zawołała pani Hardy. - Brakuje mu ciebie.
Wrócisz, prawda? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •