[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i Rodge jej na to nie pozwolili. Dawson był dla nich
jak syn. Oni również chcieli się nim opiekować. Barrie
została w domu, żeby się przespać. Wieczorem pojechała
do szpitala.
Gdy weszła do separatki, poczuła na sobie badawcze
i niespokojne spojrzenie.
- Lepiej się czujesz? - zapytał Dawson.
- To ja powinnam cię o to zapytać - stwierdziła
SERCE Z LODU
77
z uśmiechem. Przywitała się z gosposią i jej mężem. Cor-
lie przytuliła ją mocno.
- Kochanie, całkiem przemarzłaś - strofowała troskli
wie dziewczynę. - Powinnaś nosić cieplejszy płaszcz. Ten
jest wiatrem podszyty.
- W Tucson mamy znacznie wyższą temperaturę -
przypomniała Barrie. - Nie noszę ciepłego płaszcza.
- Musisz iść do sklepu Harpera i wybrać odpowiednie
okrycie - wtrącił Dawson. - Mamy tam otwarty kredyt.
- Po co mi ono? - upierała się, wybuchając nerwowym
śmiechem. - Wkrótce wyjadę i przestanie mi być potrzeb
ne. ZresztÄ… wcale nie jest tak zimno. Mamy wiosnÄ™.
Dawson nie odpowiedział. Był skupiony i zamyślony.
- Corlie, chyba wiesz, jaki rozmiar będzie odpowiedni.
- Tak - odparła z uśmiechem starsza pani.
- Kup jej płaszcz.
- PojadÄ™ do Harpera jutro z samego rana.
- Ale... - zaczęła niepewnie Barrie.
- Dość dyskusji, moje dziecko. On ma rację. Jesteś
zbyt lekko ubrana. Na pewno się przeziębisz. - Starsza
pani ucałowała Dawsona na pożegnanie. - Wpadniemy do
ciebie jutro.
- Nie warto się z nim spierać. Zawsze postawi na swo
im - stwierdził Rodge, żegnając się z Barrie. - Od trzy
dziestu paru lat ani razu nie udało mi się go przeko
nać. A jakie ty masz szanse w konfrontacji z tym upar
ciuchem?
- Chyba żadne - odparła z westchnieniem dziewczyna.
Starsi państwo wyszli.
Barrie z wahaniem usiadła na krześle obok szpitalnego
SERCE Z LODU
78
łóżka. Gdy zostali sam na sam, poczuła się nagle bezbron
na. Tego wieczoru Dawson był dziwnie ożywiony i pewny
siebie.
Obserwował ją, gdy siadała. Czuła na sobie jego wzrok.
Spojrzał jej w oczy. Patrzył w nie tak długo i badawczo,
że spłonęła rumieńcem.
- Wszystko pamiętam - oznajmił krótko.
- Naprawdę? - Przygryzła wargę.
- Doskonale wiesz, co mnie tamtej nocy wytrąciło
z równowagi.
Zarumieniła się jeszcze bardziej i spuściła oczy. Usły
szała gorzki śmiech Dawsona.
- Doskonała metoda, Barrie. Najlepiej udawać, że nic
miedzy nami nie zaszło. Ucieczka to twoja specjalność.
Chwycił ją nagle za rękę. - Przestań zagryzać wargę. Już
krwawi.
Nie czuła bólu. Sięgnęła po chusteczkę higieniczną
i otarła krew.
- To przyzwyczajenie - mruknęła przepraszająco.
Dawson puścił jej dłoń i opadł na poduszkę. Wyglądał
starzej niż zwykle. Wokół oczu pojawiły się zmarszczki.
Patrząc na jego twarz, można by dojść do wniosku, że
nigdy się nie uśmiechał.
- Dawson?
Rzucił jej pytające spojrzenie. Długo milczał.
Nagle drzwi się otworzyły i do separatki weszła śliczna
pielęgniarką. Była pewna siebie, uśmiechnieta, pełna op
tymizmu i głęboko przekonana, że pacjent będzie zachwy
cony jej towarzystwem.
- Przyniosłam kolację - oznajmiła, stawiając tacę na
SERCE Z LODU 79
stoliku. - Jest zupa i filiżanka herbaty. Sama pana na
karmiÄ™.
- Jeszcze czego! - rzucił opryskliwie.
Pielęgniarka oniemiała. Chory patrzył na nią wrogo.
Wystraszona dziewczyna przysunęła stolik na kółkach do
łóżka i ruszyła ku drzwiom.
- Jak pan sobie życzy. Skoro ma pan dość sił... - Od
chrząknęła niepewnie. - Wpadnę pózniej i zabiorę naczy
nia. Proszę zjeść wszystko.
Pospiesznie zamknęła za sobą drzwi.
Dawson westchnął ciężko. Odwrócił głowę i spojrzał
na Barrie.
- Pomóż mi - poprosił cicho.
Nakarmiła go. Czuła się dziwnie. Ta zwyczajna czyn
ność bardzo ich do siebie zbliżyła.
- Zostaniesz przy mnie na noc?
- Chyba powinnam.
- Nie rób mi łaski! Dam sobie radę...
Wystraszona dziewczyna zamrugała powiekami.
Dawson przymknął oczy. Zacisnął dłoń w pięść tak
mocno, aż palce mu pobielały.
- Przestań - skarciła go Barrie przyciszonym głosem.
- To oczywiste, że zostanę tu na noc. Z własnej woli, nie
z poczucia obowiązku. - Przysunęła się bliżej i opuszka
mi palców delikatnie pogładziła jego dłoń.
Nie odpowiedział. Pięść miał nadal zaciśniętą.
Westchnęła, uniosła jego dłoń i przycisnęła ją do ust.
Czuła, że Dawson drży.
Szybko puściła ramię chorego. Policzki jej płonęły. Ze
rwała się z krzesła.
80 SERCE Z LODU
Dawson chwycił jej dłoń. Czuła mocny uścisk. Przy
ciągnął ją bliżej i ucałował szczupłe palce. Zamknął oczy
i jęknął cicho. Gdy uniósł powieki, Barrie spłonęła ru
mieńcem.
- Chodz do mnie - szepnął zachrypniętym głosem.
Była słaba i bezwolna. Wahała się, czy ulec namiętne
mu żądaniu, czy bronić się przed nim. W tej samej chwili
do separatki wszedł uśmiechniety lekarz. Trwał wieczorny
obchód. Dawson puścił dłoń Barrie. Cudowna chwila mi
nęła bezpowrotnie.
Nie została jednak zapomniana.
Dawson spał przez całą noc, bo zaaplikowano mu środ
ki uspokajające. Barrie siedziała w fotelu, obserwując po
grążonego we śnie mężczyznę. Tu i teraz, w prowincjo
nalnym szpitalu, ważyły się jej losy. Chciała pozostać
z ukochanym na zawsze i miała wrażenie, że on również
nie chce jej opuścić.
Gdy się obudził, do pokoju weszła nowa pielęgniarka.
Nie kryła zainteresowania przystojnym pacjentem. Przy
niosła wodę i ręczniki. Gdy oznajmiła, że chce go umyć,
rzucił jej takie spojrzenie, że pospiesznie opuściła pokój.
- Szpitalne siostrzyczki nabawią się przez ciebie cięż
kiej nerwicy, okratniku - powiedziała z wymuszonym
uśmiechem Barrie. Była zmęczona; wprawdzie powieki
same jej się zamykały, lecz Dawson jako postrach roz-
szczebiotanych pielęgniarek bardzo ją rozśmieszył.
- Nie chcę, żeby mnie obmacywały - stwierdził po
nuro.
- Sam nie zdołasz się umyć - tłumaczyła cierpliwie.
SERCE Z LODU
81
Popatrzył na nią z powagą, bez drwiny.
- W takim razie ty mnie umyj - powiedział cicho.
- Tylko tobie pozwolę się dotknąć.
Wahała się. Spojrzała mu w oczy. Patrzyły łagodnie
i błagalnie, czule i przyjaznie.
- Nigdy tego nie robiłam. Nie wiem, czy potrafią - wy
znała, podnosząc się z ociąganiem.
Dawson zsunął szpitalną koszulę i okrył biodra prze
ścieradłem.
Barrie się zarumieniła. Tylko raz się przy niej rozebrał.
- Spokojnie. Prześcieradło zostanie tu, gdzie jest - za
pewnił uspokajającym tonem. - Gdy mnie umyjesz, sam
dokończę dzieło - dodał żartobliwie.
Sięgnęła po myjkę i zwilżyła ją starannie. Ostrożnie
wyciągnęła rękę i potarła szmatką opaloną skórę.
- Zmiało. Nic ci się nie stanie. W tym stanie nie sta
nowię najmniejszego zagrożenia - zapewnił Barrie przy
ciszonym głosem i pogłaskał jej dłoń.
Skinęła głową. Umyła go starannie do pasa. Następnie
przeciągnęła myjką po płaskim brzuchu. Dawson jęknął
i chwycił mocno jej nadgarstek.
Oddech miał urywany. Wybuchnął nerwowym śmiechem.
- Lepiej będzie, jeśli... przestaniesz. Sam się tym zajmę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Dick Philip Kindred Trzy stygmaty Palmera Eldritcha
- Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (38) Urwany ślad
- Sandemo Margit 9 Sol Z Ludzi Lodu
- Lindsey Johanna Dzikie serce
- Carroll Jonathan Durne serce
- Diana Palmer Long Tall Texans 16.2 Ltt Summer Jobe Dodd
- Diana Palmer Long Tall Texans 41 Heartless
- Diana Palmer Kowboje 03 Narzeczona z miasta
- Palmer Diana Love and Ecstasy 01 Igraszki
- Diana Palmer Maggie's Dad (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- atanvarne633.opx.pl