[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pomogli, coś doradzili na twoje problemy i zmartwienia. Są niby
dojrzali, poważni, ale czasem mam wrażenie, że to para
zakochanych nastolatków. Razem za rękę jeżdżą na rower, razem
na aerobik, razem na spacer.
Ja wtedy, jak ona to mówi, wyobrażam sobie, jak to musi
wyglądać. To znaczy jej stara. Po pierwsze śpi w okularach, by
dobrze widzieć, co jej się śni i nie przeoczyć, jak jej się objawi
święty Amol od bólu głowy. Rzecz jasna, nie ma też mowy o
żadnym dotykaniu się z mężem powyżej łokci ze względu na
nienaruszalność osobistą i godność kobiety. Na męża już w
myślach nie wjeżdżam, gdyż mam do niego pewne poważanie.
Gdyż musiał włożyć wiele frustracji w zmontowanie tego całego
majdanu z dwoma nieudanymi córkami, odpędzany na wszelkie
sposoby czasopismem dla samodokształcających się nauczycieli
lub innym magazynem kobiecym. Zduszony, wykastrowany,
zepchnięty na brzeg tapczana.
I wtedy ja zaczynam przeczuwać porażkę. Gdyż w całej
sytuacji ogarnia mnie bezsilność, wewnętrzny opornik mówi mi
stop, czerwone światło, ręce precz od garnka. Nie tykaj, bo się
poparzysz, nie tykaj bo się zarazisz. Nie używaj tych samych
ręczników, nie siadaj na tej samej desce w kiblu, przed użyciem
przeczytaj ulotkę. I gdy ona tak siedzi obok, czyści sobie rąbkiem
bluzki typu golf swe okulary, chuchnąwszy pieczołowicie w oba
szkła, ja myślę doszczętnie opadły z sił jak się do tego wszystkiego
zabrać. Ona siedzi dość blisko i ja powinienem mieć reakcję na to
inną, tymczasem ze strony dżordża jest dół, apatia, dżordż nawet
nie chce spojrzeć w tamte stronę, udaje, że śpi, a naprawdę wręcz
drży i węszy, gdzie by tu uciec przed przeznaczeniem, w którą
nogawkę. Przeznaczenie jego natomiast też również jest skutecznie
zduszane kurczowo między dwoma udami, nieczynne i pogaszone
światła.
Ona natomiast nagle się rozkręca, nie wiadomo dlaczego
akurat w moim temacie, czym jestem zamiast być zadowolonym,
zniesmaczony.
Co uważasz o polityce, o tej całej wojnie polsko-ruskiej? -
ona mówi z bliska patrząc mi w oczy. Zauważam niezwłocznie, iż
ma chorowite żółte zęby. Ja nie chcę tak od razu z nią popadać w
konflikty zbrojne na tematy narodowe czy nienarodowe, więc
przebiegle pytam, co ona w tym temacie sądzi. Ona mówi tak:
Mój tata, który jest bardzo rozważny, zresztą dzięki czemu za
komuny zawsze mieliśmy i różne wędliny, duży wybór różnych
gatunków mięsa, środków piorących, mówi, iż nie należy w tej
sprawie głośno mieć żadnych wiążących opinii. I ma tutaj rację.
Ponieważ teraz wszyscy są nagle ważni, demonstracyjnie
wypowiadają swoje zdania, a potem już tacy mądrzy nie będą. I
tutaj ma rację. Jak więc ktoś cię zapyta, za kim jesteś, dobrze ci
radzę, Andrzej, powstrzymaj się od ostentacyjnego uważania
czegokolwiek. Bo na tym się można przejechać. Czy ty traktujesz
mnie poważnie? - pyta ona nagle patrząc mi na usta.
A czemu pytasz? - mówię nieco przerażony, gdyż chcę, by
już zeszła ze mnie, by już wyjść, bez punktów, ale zdrowy na
umyśle, tuż za drzwiami otrzepać się z resztek jej piór, włosów,
dać Izabeli do wyczyszczenia dżinsy z trocin mokrą gąbką.
Ona na to tak: dlaczego pytam i dlaczego pytam. Przecież
wiadomo, że nie dlatego, by się tobie jakoś przypochlebić. Po
prostu myślałam, że pojedziemy za kilka dni do mojej siostry do
szpitala rejonowego. Ona właśnie urodziła, są już w końcu z
Markiem prawie rok po ślubie i weselu, na którym było bardzo
przyjemnie, bardzo przyjemna atmosfera. Leży na oddziale, bo
Patryczek złapał prawdopodobnie żółtaczkę. Nie wiadomo, do
jasnej i ciasnej, skąd. Mama podejrzewa, że to wina lekarzy, którzy
są niekompetentni, nie mają dobrej woli względem pacjenta.
Czasami nawet przez to ludzie umierają, zabici przez lekarzy,
którzy właśnie powinni im. tym pacjentom, najbardziej pomagać,
przecież to jakiś absurd, paradoks. Poza tym na powszechną skalę
tak zwane łapówkarstwo, lekarze nie mają za grosz lojalności, za
grosz motywacji do wykonywania swojego zawodu. Można
przeczytać o tym w bieżącej prasie, w tygodnikach, usłyszeć w
programach telewizyjnych, po prostu wszędzie.
Ja milczę i postępuję tak, by jak najmniejszą powierzchnią
się z nią stykać. Czuję się całoliniowo przegrany, minus dziesięć
punktów i dyskretny rzucik z jej śliny na mojej twarzy, gdy do
mnie mówiła. Sandał ortopedyczny odbity na mojej twarzy.
Ciężkozbrojna armia cofa się w panice do najgłębszego wnętrza
spodni. Całkowity odwrót, całkowity popłoch.
Tak więc już wtedy robię się mało rozmowny, gdyż lędzwie
dostały już cynk, że nie jest to ten adres, co trzeba i żadnego
przedłużania gatunku nie będzie. Dżordż również chce już iść z tej
imprezy, bo wie, iż nie będzie ani konkursów, ani gier
sprawnościowych. Więc biorę i przesuwam się nieco dalej w
kierunku zasłon, co by ona sobie za wiele przypadkiem nie
wyobrażała, że chcę z nią zostać przyjaciółmi. Co staram się, by
nie była o tę moją emigrację obrażona, a co ona chyba jednak jest.
No to od razu staram się całą sytuację jakoś zatuszować, by się nie
czuła specjalnie urażona i by nie było, że nie mamy tematów na
rozmowę i do siebie ostentacyjnie milczymy. Więc pytam się, czy
słyszała jej siostra o takiej chorobie zatrucie ciążowe. Ona mówi,
że owszem tak, że jest to dokuczliwa dolegliwość kobiet w stanie
ciężarnym.
Wtedy ja wstaję z wersalki. Idę kawałek w stronę okna.
Potem idę kawałek w stronę drzwi. Gdyż jestem na skraju
wytrzymałości i ostrzegam, iż jeśli za chwilę nie dostanę albo
jakiegoś bro, lub też choć kropeczkę spida, lub choćby kostkę
Rubikę do pokręcenia, to me nerwy zaczną najpierw puszczać
oczka, potem pójdą się jebać i nie odpowiadam za to, co się stanie
jeszcze potem. Gdyby ona mi choć włączyła komputer pasjansa
pająka lub choćby kalkulator mi dała do ręki, co bym mógł
obliczyć te tysiące i setki punktów, o które przez jej
niedorzeczność, przez ogólnie zjebany charakter jej osoby, jestem
do tyłu. Bo jest to liczba prawdopodobnie nieskończona, której co
jak co, ale w pamięci się policzyć nie da. Chwilę myślę o tym, co
by teraz było, gdyby Bóg miał choć za grosz przyzwoitości,
uczciwości. Bo gdyby tak było, a nie inaczej, gdyby choć odrobinę
dobrej woli, choć odrobinę logiki włożył do tego scenariusza, to
teraz ja bym miał Magdę, gdyż ona od samego początku została
kupiona w prezencie dla mnie. Ale nie. Nawet w pozornie
uczciwym Królestwie Bożym korupcja, konfederacja, kopanie
leżących, tuszowanie przed policją bagażnika od golfa pełnego
spida. Nawet tam prywata, jawne wspieranie dilerstwa i
prostytucji, eksportu dziewcząt polskich na Zachód. Sam Bóg
pozuje na takiego niby wielkiego lewaka, wszystkim po równo, ani
więcej, ani mniej, tyle samo. A jak mnie nie walnie po łapie,
oddawaj, Andrzej, Magdę, pobaw się teraz czym innym, teraz
damy Magdę Kacperkowi. A potem jeszcze Lewemu, niech się
pobawi czymś normalnym, za dużo czasu spędza przecież ten
chłopak przed komputerem, przecież to mu szkodzi na postawę,
skoliozę. A ty Andrzejek nie martw się, oddadzą ci ją, prawda
chłopaki? Słowo Boga trzy palce na sercu. Ty się teraz pobaw Alą, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •