[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ważny błąd. Byli tylko współlokatorami, nic więcej.
Sawyer przypiął smycz do obroży Maggie i stanął z Lynn twarzą w twarz.
Napięcie pogłębiające zmarszczki od śmiechu na jego twarzy nie wyglądało jak
złość.
- Lynn, to jest teraz twój dom. Jeśli czegokolwiek potrzebujesz, bierz bez
wahania. IdÄ™ z Maggie na spacer. Dobranoc.
Wyprowadził psa na zewnątrz i cicho zamknął za sobą drzwi. Zupełnie nie jak
jego brat.
Kiedy wyszedł, Lynn wciąż wpatrywała się w drzwi. Czego on od niej chciał?
Musiał czegoś chcieć. Co Sawyer mógłby zyskać na ich związku?
Zanim udało jej się coś wymyślić, poczuła ogarniającą ją falę przemożnego
zmęczenia. Weszła powoli po kręconych schodach na górę i poszła do łóżka. Sama
w noc poślubną.
S
R
Tymczasowe małżeństwo z rozsądku było właśnie tym, czego chciała.
Dlaczego więc czuła się taka samotna?
ROZDZIAA SZÓSTY
Kubek z kawą wyśliznął się ręki Sawyera i roztrzaskał na kafelkach. Sawyer
zaklął i Maggie schowała się pod kuchennym stołem. Czy mieszkanie z Lynn w
jednym domu uczyniło z niego kompletną niezdarę?
Nie licząc matki i psa, nigdy wcześniej nie mieszkał z żadną kobietą. Nawet
jego była narzeczona nie chciała stworzyć z nim wspólnego domu. To nawet do-
brze, ponieważ zerwała z nim chwilę po tym, jak oznajmił jej swój zamiar przejęcia
formalnej opieki nad szesnastoletnim bratem.
Sawyer chwycił szczotkę i śmietniczkę i zamiótł cały bałagan. Drzwi do sy-
pialni Lynn zaskrzypiały, sygnalizując, że ją obudził. Usłyszał jej kroki na scho-
dach i w holu. Zatrzymała się w progu, kiedy wyrzucał zawartość śmietniczki do
kosza.
Jej widok zaparł mu dech w piersi. Zaróżowiona twarz i jedwabny, krótki
szlafroczek wyglądały bardzo seksownie.
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami i jedną ręką przeczesała potar-
gane lekko włosy, a drugą chwyciła poły szlafroczka przy szyi.
- Przepraszam, zaspałam. Jeśli dasz mi kilka minut, błyskawicznie przygotuję
coś do zjedzenia. Powiedz mi, o której chcesz jeść jutro. Obiecuję, że śniadanie
będzie już na ciebie czekało, kiedy zejdziesz na dół.
Zmarszczył brwi, słysząc jej pospieszne słowa wypowiadane zdenerwowa-
nym tonem.
- Nie oczekuję, że będziesz robić mi śniadania.
Spojrzała na niego uważnie.
- Nie?
S
R
- Sam potrafię się nakarmić. - Poklepał dłonią pudełko płatków śniadanio-
wych stojÄ…ce na blacie.
Ostrożność uchodziła z niej powoli, najpierw opuszczając jej zaciśnięte usta,
potem rozluzniając mięśnie barków i pleców. Zamrugała, a potem spojrzała na jego
nagą pierś, szorty - które nałożył tylko ze względu na jej obecność w domu - i bose
stopy. Jego puls przyspieszył, jak gdyby dotykała go nie wzrokiem, tylko ręką, a
ciało odpowiedziało na to wrażenie w sposób, którego cienkie szorty nie mogły
ukryć.
Rumieniec wypłynął na jej policzki. Rzuciła mu pełne winy spojrzenie i od-
wróciła głowę, obejmując się ramionami.
- Słyszałam hałas.
- Upuściłem kubek. Przepraszam, że cię obudziłem - odpowiedział i od-
chrzÄ…knÄ…Å‚.
Nie chciał zawstydzać ani jej, ani siebie, ale jego ciało reagowało przy niej
jak kompas na obecność bieguna północnego.
Przed tą nocą w holu jej domu nigdy tak się nie zdarzało. Jednak teraz, kiedy
wiedział już, jak smakowała, jak poruszała się pod nim, jego opanowanie znikło.
- I tak powinnam już wstać. Nie skaleczyłeś się?
- Nie. Nie idziemy dzisiaj do biura, więc nie musisz nigdzie się spieszyć.
Możesz sobie poleżeć przy basenie, dopóki nie przyjdzie człowiek od wyceny do-
mu.
- A co ty będziesz robił? - Podniosła dłoń, żeby przygładzić włosy i jej szla-
froczek zsunął się z drugiego ramienia, odsłaniając cienkie ramiączko.
Do diabła, brakowało tylko tego, żeby zaczął myśleć, co miała - lub czego nie
miała - pod spodem. Wyciągnął rękę, chwycił śliski materiał i zasłonił z powrotem
jej kremową skórę, po czym odwrócił się w stronę tostera.
Zadała mu pytanie. Spojrzał na nią przez ramię, ale wciąż stał przodem do
blatu.
S
R
- Muszę pomalować boazerię w jadalni.
- Może potrzebujesz pomocy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •