[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znalazł dla mnie Bosendorfera. Jest najlepsze. Odbierzesz je w Paryżu, kiedy będziesz załatwiał... tę
drugą sprawę.
47
Czekała w jego pokoju, wiedząc, że do niej nie przyjdzie, zanim się porządnie nie umyje i nie
przebierze. Nigdy jej tu nie zapraszał, ale nie myszkowała. Obejrzała tylko rysunki na ścianach,
ilustracje medyczne, które zajmowały ponad połowę pokoju. Położyła się na jego łóżku, częściowo
osłonięta skosem sufitu. Na małej półce naprzeciwko łóżka stał oprawiony w ramki obraz, przykryty
haftowanym w czaple jedwabiem. Leżąc na boku, wyciągnęła rękę i lekko odchyliła materiał.
Zasłaniał piękny rysunek jej nagiej w kąpieli, ołówek, kreda i pastele. Na dole widniała pieczęć
Wieczność w ośmiu pociągnięciach pędzlem oraz kilka niewielkich japońskich symboli w stylu
trawiastym, niezbyt pasujących do kwiatów wodnych .
Długo przyglądała się rysunkowi, potem zasłoniła go, zamknęła oczy i przypomniał jej się
wiersz Yosano Akiko:
Pośród tonów koto słychać
Głęboką, tajemniczą nutę,
Dzwięk, który dochodzi
Z mej piersi.
Drugiego dnia, niedługo po wschodzie słońca, usłyszała kroki na schodach. Szczęknął klucz w
zamku i oto stanął przed nią Hannibal, brudny i zmęczony, z plecakiem w ręku.
Wstała.
- Hannibalu, muszę posłuchać twojego serca. Serce Roberta umilkło. Twoje umilkło w mych
snach. - Podeszła bliżej i przyłożyła ucho do jego piersi. - Pachniesz dymem i krwią.
- A ty, pani, jaśminem i zieloną herbatą. Pachniesz spokojem.
- Jesteś ranny?
- Nie.
Tuż przy twarzy miała pęk nadpalonych nieśmiertelników, które zwisały mu z szyi.
- Zabrałeś je zmarłym?
- Zmarłym?
- Sowiecka policja wie, kim jesteś. Był tu inspektor Popił. Jeśli do niego pójdziesz, pomoże ci.
- Ci ludzie nie umarli. %7łyją i dobrze się mają.
- Tu, we Francji? W takim razie wskaż ich inspektorowi Popilowi.
- Francuskiej policji? Dlaczego? - Hannibal pokręcił głową. - Jutro niedziela czy coś mi się
pomyliło?
- Tak, niedziela.
- Pojedz ze mną, pani. Wpadnę po ciebie. Chcę, żebyś obejrzała pewnego potwora i
powiedziała mi, że winien bać się francuskiej policji.
- Inspektor Popił...
- Kiedy go zobaczysz, przekaż mu, że mam dla niego list. - Hannibal pokiwał głową.
- Gdzie się kąpiesz?
- Pod prysznicem w prosektorium. Właśnie tam idę.
- Chcesz coś zjeść?
- Nie, dziękuję.
- W takim razie prześpij się. Będę z tobą. Jutro, pojutrze i we wszystkie następne dni.
48
Jezdził dwucylindrowym boxterem BMW, motocyklem, który porzucili uciekający Niemcy.
Motocykl był polakierowany na czarno, miał niską kierownicę i wysokie siodełko z tyłu. W opasce
na głowie i w długich butach pani Murasaki przypominała trochę paryskiego apasza. Jej ręce
spoczywały lekko na biodrach Hannibala.
Nocą padało, ale teraz, o poranku, jezdnia była sucha i czysta, tak że opony miały dobrą
przyczepność, gdy maszyna pochylała się na zakrętach, mknąc drogą przez las Fontainebleau,
przecinając pasy słońca i cienia, mijając zagłębienia terenu, gdzie wciąż było chłodno, i śmigając po
otwartej przestrzeni, gdzie w twarz bił strumień ciepłego powietrza.
Siedzący z tyłu ma wrażenie, że kąt pochylenia motocykla jest większy niż w rzeczywistości i
przez kilka pierwszych kilometrów Hannibal czuł, jak pani Murasaki odchyla się w przeciwną stronę
w obawie przed upadkiem, ale potem zawierzyła mu - co najmniej na pięć stopni - i jej ciężar zlał się
z jego ciężarem. Minęli żywopłot obsypany kapryfolium i powietrze zgęstniało tak bardzo, że mogła
je posmakować. Gorący asfalt i kapryfolium.
Z Cafe de L'Est na zachodnim brzegu Sekwany, mniej więcej kilometr za Fontainebleau,
roztacza się ładny widok na las po drugiej stronie rzeki. Silnik motocykla umilkł i stygnąc, zaczął
metalicznie tykać. Tuż przed wejściem na taras jest ptaszarnia z trznadlami, tajną specjalnością
restauracji. Przepisy zakazujące ich serwowania ciągle się zmieniały. W jadłospisie trznadle
figurowały teraz jako skowronki. Trznadel jest dobrym śpiewakiem, a te w klatce wyraznie cieszyły
się słońcem.
Hannibal i pani Murasaki przystanęli, żeby na nie popatrzeć.
- Są takie małe, takie piękne - powiedziała pani Murasaki wciąż podekscytowana jazdą.
Hannibal pr2ylożył czoło do prętów ptaszarni. Trznadle kręciły główkami, żeby przyjrzeć mu
się to jednym, to drugim okiem. Zpiewały w dialekcie bałtyckim, który znał z rodzinnych stron.
- Są takie same jak my - powiedział. - Czują zapach piekących się braci, mimo to próbują
śpiewać. Chodzmy.
Trzy czwarte stolików na tarasie było zajęte przez miejscowych i gości z miasta w niedzielnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Harrison Harry Stalowy szczur 02 Zemsta Stalowego Szczura
- Harrison Harry Stalowy szczur 12 Stalowy Szczur Wstepuje Do Cyrku
- Harry Harrison Stars And Stripes 03 Stars & Stripes Triumphant v3.0 (lit)
- Harrison Harry Przestrzeni! Przestrzeni!
- Harrison, Harry B3, Bill en el Planeta de los Placeres Ins
- Harry Harrison Bill 02 On The Planet Of Robot Slaves
- H M Harrison [Ferals Legacy] Shadow and Betrayal (pdf)(1)
- Harris Robert Pompeja
- A regi vilag szellemes asszonya Gonda Bela
- Historia Rosji skrypt (1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- artnat.opx.pl