[ Pobierz całość w formacie PDF ]

aktóre sprawiły, że przez pół nocy nie mogła zasnąć, uniesiona bajkową iluzją, która
prysła wraz znastaniem dnia.
Powinna go znienawidzić za to, że ją wykorzystał, że pokazał jej namiętność,
która nie mogła zostać spełniona. Może dzisiejszy dzień nauczy ją nienawiści.
Obserwowanie jego zabiegów owzględy panny Sussington stanowiło antidotum, jakiego
potrzebowała. Wiedziała jednak  ito zanim jeszcze wyszli do zoo  że łatwiej to
powiedzieć niż zrobić.
Maura zabrała dzieci na górę iprzebrała je wwiosenne kurtki isolidne buty. Przez
całą noc padało ichoć od rana świeciło słońce, nietrudno się było domyślić, jakie błoto
będzie wparku.
 Wujek Ree mówi, że wzoo mają nowego szympansa  zawołał podekscytowany
William, kiedy schodzili po schodach.  Przyjechał prosto zAfryki. Ma na imię Tommy.
Może jak dorosnę, zostanę podróżnikiem iprzywiozę do Londynu rozmaite zwierzęta,
żeby wszyscy je mogli zobaczyć.  Williamowi usta się nie zamykały, dopóki nie wsiedli
do otwartego powozu. Chłopiec, ku swemu wielkiemu zadowoleniu, jechał zprzodu obok
stangreta, podczas gdy Maura zCecylią usiadły wśrodku, wraz zpanną Sussington
iChathamem.
Panna Sussington wyglądała bardzo ładnie wspacerowej sukience zróżowego,
powiewnego muślinu inarzutce wtym samym odcieniu, który podkreślał urodę jej
ciemnych włosów iszarych oczu. Była elegancka jak spod igły istanowiła idealne
uzupełnienie każdego męskiego ramienia. Jeśli zaskoczył ją widok dzieci iguwernantki,
to nie okazała tego. Nie okazała jednak również zadowolenia zich obecności. Maura
zaczynała się zastanawiać, czy panna Sussington wogóle zdradzała jakiekolwiek emocje.
Jej zachowanie najlepiej określało słowo: niewzruszona.
 Dzieci są kochane  zauważyła panna Sussington, gdy powóz ruszył.  Ale wjaki
sposób trafiły do pana?  Czy Maura tylko wyobraziła sobie lekki chłód wjej głosie?
 To wychowankowie mojego brata.  Pełen rezerwy głos lorda Chatham był
równie bezosobowy jak panny Sussington.  Trafiły do mnie po jego śmierci.  Jego ton
wskazywał, że nie miał ochoty kontynuować tego tematu. Na jego zazwyczaj tak
wyrazistej twarzy nie malowały się żadne uczucia.
Panna Sussington obdarzyła go nieśmiałym uśmiechem, przy którym na jej
policzkach pojawiły się cudowne dołeczki. Musiała to chyba ćwiczyć przed lustrem
godzinami, bo efekt był idealny.
 Musi pan być wyjątkowo szlachetnym człowiekiem, skoro wziął pan na siebie
ten ciężar. Zpewnością wielu krewnych bardzo chętnie uwolniłoby pana od niego.
 Myli się pani ito pod każdym względem  odparł Chatham nieco szorstko.  Ani
ja nie jestem szlachetny, ani dzieci nie stanowią dla mnie ciężaru. Nikomu bym ich nie
oddał.
Panna Sussington zrozumiała, że dostała odprawę, itaktownie zmieniła temat.
Wzoo Maura nie puszczała dzieci od siebie, trzymała je za ręce iszła kilka kroków
za ich wujem, który podał ramię pannie Sussington. Od czasu do czasu odwracał się do
tyłu iopowiadał dzieciom októrymś zeksponatów. Maura wyczuwała, że wdrepczącym
obok niej Williamie wzbierał gniew, zauważyła też łzy napływające do oczu Cecylii.
Starała się przez cały czas rozmawiać zdziećmi, dzięki temu nie myślała oparze idącej
przed nimi.
 Jak sądzisz, Williamie, co jedzą lwy?  zapytała, gdy stanęli przed nową klatką
dla ogromnych kotów.
 Tych, którzy je trzymają wniewoli.  William uśmiechnął się swobodnie. 
Słyszałem, że poprzedniej zimy kogoś zagryzły idlatego trzeba je było przenieść do innej
klatki.
 Chciałabym, żeby pożarły pannę Sussington  stwierdziła Cecylia.
 Cecylio!  skarciła ją Maura, choć nie zdołała powstrzymać uśmiechu.
 Tak?  Dziewczynka spojrzała na nią wyzywająco.  Ona nie jest miła. Mówiła
onas tak, jakbyśmy nie siedzieli wjednym powozie. Jakbyśmy byli zbłąkanymi psiakami,
które wujek Ree przygarnął.
 Jeśli wujek Ree się znią ożeni, to ona na pewno się nas pozbędzie  mruknął
William ponuro.  Najpierw mnie, bo jestem starszy.
Azy, zbierające się już od dłuższego czasu woczach Cecylii, spłynęły po jej
policzkach. Objęła brata ramionkami.
 Nie możesz mnie zostawić, Will. Nie możesz. Obiecałeś!
Maura uklękła szybko przy dzieciach iobjęła mocno oboje.
 Nie mów tak, Williamie, doprowadziłeś siostrę do płaczu. Nikt się was nie
pozbędzie. Wszystko będzie dobrze, Cecylio.  Usiadła na ziemi, nie przejmując się, że
zniszczy suknię, przytuliła do siebie Cecylię izaczęła ją głaskać po plecach.
 Wszyscy odchodzą izostawiają nas samych  szlochała głośno dziewczynka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •