[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie, jeśli najpierw wycelujesz nisko, a dopiero potem w górę. To da mu czas na zaadaptowanie
wzroku, bo przypuszczam, że jego reakcje są podobne do naszych, a nie chcemy go przecież oślepić.
Stormgren z powątpiewaniem popatrzył na przyrząd i zważył go w ręce. Przez kilka ostatnich tygodni
gryzło go sumienie. Karellen zawsze traktował go z nie
80
ARTHUR C. CLARKE
skrywaną sympatią, chociaż czasem bywał brutalnie szczery i teraz, kiedy ich spotkania zbliżały się ku
końcowi, Fin nie chciał zrobić czegoś, co popsułoby te stosunki. Jednak, z drugiej strony, ostrzegł
Kontrolera i był przekonany, że gdyby decyzja zależała od Karellena, ten już dawno pokazałby się
ludziom. Teraz on podejmował decyzję: pod koniec spotkania Storm-gren ujrzy twarz Karellena.
Jeśli Zwierzchnik ma jakąś twarz.
Zdenerwowanie, jakie początkowo odczuwał, dawno już minęło. Prawie cały czas mówił Karellen,
posługując się długimi zawiłymi zdaniami, jakich czasem lubił używać. Kiedyś Stormgren uważał to za
jeden-z najbardziej niezwykłych, a na pewno najmniej oczekiwany talent Karellena. Teraz ten dar już
go tak nie dziwił, gdyż wiedział, że  jak większość umiejętności Kontrolera  wynikał z niezwykłej
siły jego umysłu, a nie z jakichś nadzwyczajnych wrodzonych zdolności.
Po prostu, kiedy zwalniał tempo swoich myśli, dostosowując je do szybkości ludzkiej mowy, miał czas
na układanie dowolnie skomplikowanych płodów literackich.
 Nie ma potrzeby, aby pan lub pafiski następca przejmowali się zbytnio Ligą Wolności, nawet kiedy
jej członkowie odzyskają utracony ostatnio*wigor. Zachowują się spokojnie, przynajmniej w ciągu
ostatniego miesiąca, i nawet jeśli w przyszłości znów się
KONIEC DZIECICSTWA
81
zaktywizują, nie nastąpi to wcześniej niż za kilka lat. Doprawdy, Liga to bardzo pożyteczna instytucja,
ponieważ dobrze jest, gdy się zawsze wie, co zamierza przeciwnik. Gdyby kiedykolwiek popadła w
długi, byłbym chyba zmuszony ją dofinansowywać.
Stormgren często nie wiedział, kiedy Karellen żartuje. Zachował obojętny wyraz twarzy i słuchał dalej.
 Niebawem Liga utraci kolejny argument. Często krytykowano, i to w dziecinny sposób, ten
szczególny urząd, jaki pełnił pan przez ostatnie kilka lat. Początkowo, kiedy rozpoczynałem swoją
misję, było to dla mnie bardzo wygodne, ale teraz, kiedy wszystko przebiega zgodnie z planem,
można położyć temu kres. W przyszłości mój wpływ na sprawy ziemskie nie będzie tak bezpośredni i
biuro sekretarza generalnego ONZ może będzie bardziej przypominało to, czym było niegdyś. W ciągu
najbliższych pięćdziesięciu lat zdarzy się wiele kryzysów, ale wszystkie przeminą. Przyszłość rysuje się
dość jasno i pewnego dnia wszystkie te trudności zostaną zapomniane, nawet przez rasę, której
wspomnienia sięgają tak głęboko w przeszłość jak wasze.
Ostatnie słowa wypowiedział z tak szczególną intonacją, że Stormgren zesztywniał w fotelu. Karellen
z całą pewnością zawsze mówił dokładnie to, co chciał powiedzieć i nawet jego przejęzyczenia były
wyliczone z precyzją rzędu dziesięciu miejsc po przecinku. Jednak nie miał czasu na zadawanie pytań,
na które pewnie i tak nie otrzymałby odpowiedzi, bowiem Kontroler ponownie zmienił temat.
 Często pytał mnie pan o moje dalekosiężne
82
ARTHUR C. CLARKE
plany  mówił dalej.  Narodziny Państwa Zwiatowego to oczywiście tylko pierwszy etap. Dożyje
pan dnia, w którym ujrzy je pan jako twór w pełni rozwinięty, choć zmiany te będą tak
niedostrzegalne, że niewielu ludzi zauważy zakończenie procesu rozwoju. Potem nastąpi długi okres
powolnej stabilizacji, podczas którego pańska rasa zostanie przygotowana do spotkania z nami. I
wtedy nadejdzie dzień, który obiecaliśmy. Przykro mi, że wówczas nie będzie pana wśród nas.
Stormgren miał otwarte oczy, ale wzrok utkwiony daleko poza taflą ciemnego ekranu. Patrzył w
przyszłość, wyobrażając sobie dzień, którego nigdy nie doczeka, dzień, gdy wielkie statki
Zwierzchników wylądują wreszcie na Ziemi i otworzą się dla czekającego na nie świata.
 W tym dniu  kontynuował Karellen  rasa ludzka doświadczy czegoś, co można określić mianem
nieciągłości. Jednak nie dozna przez to żadnej szkody i od tej pory ludzie będą bardziej stabilni
emocjonalnie niż ich przodkowie. Staniemy się częścią ich życia i kiedy spotkają się z nami, nie będą
nas uważali za tak dziwnych, jak bylibyśmy dla was.
Nigdy dotychczas Stormgren nie natrafił na tak refleksyjny nastrój u Karellena, ale nie dziwiło go to.
Nie wierzył, aby zdołał poznać więcej niż kilka z licznych osobowości Kontrolera; prawdziwy Karellen
pozostawał nieznany i, być może, nierozpoznawalny dla ludzkich istot. Po raz pierwszy miał wrażenie,
że prawdziwe zainteresowania Zwierzchnika skupiały się gdzie indziej, a Ziemią władał jedynie cząstką
swego
KONIEC DZIECICSTWA
83
umysłu, z łatwością mistrza trójwymiarowych szachów grającego w warcaby.
 A co potem?  zapytał łagodnie.
 Wtedy rozpoczniemy naszą prawdziwą misję.
 Często zastanawiałem się, na czym ona ma polegać. Jednoczenie i cywilizowanie naszego świata
jest zaledwie środkiem; musicie przecież mieć jakiś cel. Czy kiedyś będziemy mogli wybrać się w
Kosmos i zobaczyć wasz świat, może nawet pomóc wam w waszych wysiłkach?
 Można to tak ująć  odparł Karellen i w jego głosie dał się słyszeć wyrazny, choć
niewytłumaczalny smutek, który dziwnie poruszył Stormgrena.
 Jednak przypuśćmy, że mimo wszystko wasz eksperyment z Człowiekiem nie powiedzie się? Takie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •