[ Pobierz całość w formacie PDF ]

aż zgraja ukaże się przy leśnym cyplu, który Dorlot określił jako początek zatoki.
Wreszcie się doczekał.
 Na koń  rzucił przez ramię do stojących za plecami, skrytych między pniami
żołnierzy.  Spokojnie  dodał po chwili, bo przedwczesne ukazanie się któregokol-
wiek z legionistów mogłoby zepsuć cały plan.  Jeszcze czekamy, spokojnie.
Zgraja dość szybko posuwała się skrajem lasu. Rawat z napięciem czekał, aż Alero-
wie miną miejsce, gdzie byli przyczajeni topornicy. Odetchnął, gdy zgraja przeszła, nie
dostrzegłszy niczego podejrzanego. Wyraznie już widział sylwetki jezdzców i niosące
ich, niesamowite wierzchowce, które aż trudno było zwać zwierzętami. . . Po raz drugi
wstrzymał oddech, gdy plemię znalazło się na wysokości kryjówki Astata. I znów 
udało się!
Zgraja liczyła dziewięćdziesięciu, a może i stu jezdzców. Szacunki, czynione jeszcze
w stanicy, potwierdziły się bardzo dokładnie.
72
 Teraz!  rzekł w myślach setnik.  Drwalu, chłopie, zakuty łbie toporniczy. . .
Teraz, no!
Dziesiętnik nie zawiódł. Rawat palnął się pięścią w udo widząc, jak w odległości
dwustu kroków za plecami Alerów spomiędzy drzew wynurzają się osłonięte tarczami
sylwetki ciężkozbrojnych, sprawnie formując szyk. Nie zauważono ich! Minęła chwi-
la  i wzdłuż skraju lasu przetoczył się potężny okrzyk ruszających śladem zgrai topor-
ników. Zaskoczenie było nawet większe, niż Rawat sobie życzył, zgraja bowiem minęła
już kryjówkę pieszych łuczników, na wprost której chciał stoczyć bitwę. Astat powi-
nien teraz przesunąć nieco ludzi. . . Bojowy okrzyk piechoty rozbrzmiał w samą porę;
dziesiętnik ciężkozbrojnych miał głowę na karku!
Zgraja pospiesznie zmieniała front, jednocześnie próbując rozwinąć skrzydło w stro-
nę stepu. Atakująca garstka musiała być w oczach Alerów złożona z jakichś szaleńców!
Uderzenia ciężkiej piechoty Alerowie zwykle przyjmowali w miejscu i pieszo  ale
nie przy takiej dysproporcji sił! Bez żadnych większych przygotowań plemię ruszyło
do kontrataku, spełniając najskrytsze życzenia Rawata. Setnik pochylił włócznię.
 Maaarsz-kłusem-marsz!
73
Wysunęli się ze skraju lasu bez żadnych dodatkowych komend, równo, sprawnie,
znakomicie, sformowali podwójną linię, zwracającą się frontem ku zgrai. %7łołnierze
na zataczającym łuk skrzydle puścili konie wyciągniętym kłusem, ci bliżej lasu szli
wolniej. . . Wyrównali! Rozbrzmiał okrzyk ruszającej do szarży lekkiej jazdy  prze-
ciągły, rozfalowany, stopniowo narastający. Wdrożone do jazdy w szyku wierzchowce
nie wychodziły z linii. Kontratak Alerów przeciw topornikom rozpadł się w pierw-
szej fazie: kilku jezdzców nie dojrzało ani nie dosłyszało nowego niebezpieczeństwa
i dalej pędziło ku ciężkozbrojnym, inni wstrzymywali swoje pokraczne wierzchowce,
wywrzaskiwano jakieś rozkazy, ostatnie szeregi znowu zmieniały front, szykując się
przeciw pędzącej armektańskiej jezdzie, gorączkowo próbowano sformować szyki do
obrony przed nieoczekiwanym, dwustronnym atakiem. Zapanowało nieuchronne za-
mieszanie i. . . szybko narastało, przechodząc najśmielsze oczekiwania Rawata! Jakiś
alerski wierzchowiec, popychany przez inne, przewrócił się widocznie, bo w centrum
zgrai powstał bezładny, splątany kłąb. . . Rawat pociągnął swych jezdzców do galopu.
Tak, jak przed chwilą próbował w myślach skłonić toporników do wyjścia na równinę,
tak teraz liczył na Astata. Miał nadzieję, że trójkowy odnajdzie się w płynnej sytuacji,
74
zapomni o rozkazach. . . Okazja była jedyna! Kotłująca się przed samymi nosami łucz-
ników ciżba stanowiła najwdzięczniejszy cel na świecie! Kilka strzał. . .
Astat pojął co należy robić. Pędzący na czele swoich jezdzców Rawat nie mógł do-
strzec śmigających pocisków  ale ujrzał alerskie wierzchowce, miotające się i zrzuca-
jące wojowników na ziemię. Ze skraju lasu śmigała strzała za strzałą, wszystkie celne,
bo nie mogło być inaczej! Zgraja skłębiła się do reszty  i wówczas z dwóch stron,
prawie jednocześnie, nie przeszkadzając sobie nawzajem, uderzyli topornicy Drwala
i jezdzcy Rawata!
Niewiarygodnie mało czasu upłynęło od momentu, gdy ciężkozbrojni wyszli na
równinę do chwili, gdy jednocześnie z szarżującą jazdą uderzyli na wroga. Toporni- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •