[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znalazł się w określonej odległości od tej planety. Możemy już przestać gadać.
Wrócili do mapy. Obserwowali statek i goniącego go napastnika. Przerwa między nimi
zmniejszała się coraz bardziej. W końcu na tablicy zapaliło się czerwone światełko -
ostrzeżenie.
- Statek wszedł w atmosferę - domyślił się Smitt.
- Zciągnijmy wszystkich do środka. Może nie uda mu się wylądować na kosmodromie,
a silniki hamujące mogą być dość brutalne.
Wszyscy zgromadzili się w starożytnej Sali Odlotu i bardziej słyszeli niż widzieli, jak
statek wylądował na polu, które co najmniej od tysiąca lat nie czuło ognistego podmuchu.
Było to jednak udane lądowanie.
Smitt pozostał przy pulpicie. - Ten drugi się nie oddalił - ostrzegł pozostałych.
Nadlatuje! Nawet teraz mogą przegrać! Kartr patrzył, jak trap wyjściowy wysunął się z
pordzewiałej burty. Wystarczyło, aby przeciwnik skorzystał ze swych rakiet. Nawet nie musiał
tu lądować, żeby pozostały jedynie dymiące zgliszcza.
Gdyby udało im się ściągnąć uciekinierów do sali, byłby cień szansy. Sierżant wybiegł
na skraj dymiącego jeszcze lądowiska i machał rękami w stronę figury, która pojawiła się na
trapie.
- Zabierz wszystkich do budynku! - krzyknął. - Nadlatują piraci, mogą odpalić rakiety!
Zobaczył zdecydowane skinienie głowy i serię wykrzyczanych w głąb statku
rozkazów. Pasażerowie zaczęli pospiesznie opuszczać pojazd. Były to głównie kobiety.
Niektóre niosły lub ciągnęły za sobą dzieci. Zwiadowcy i Zacathanie zjawili się gotowi do
pomocy. Kartr popędzał nowo przybyłych w kierunku budynku. Kiedy ludzki strumień urwał
siÄ™, sam wspiÄ…Å‚ siÄ™ na trap.
- Wszyscy wyszli?
- Tak jest - odpowiedział oficer. - Wiesz, na jakim kursie są piraci?
Zinga dobiegł do nich. - Zbliżają się tym samym kursem.
Oficer odwrócił się i wszedł do wnętrza statku. Kartr wystukiwał palcami nerwowy
rytm na poręczy trapu. Na co ten facet czekał?
Po chwili sierżant został niemal porwany z miejsca przez piątkę mężczyzn, którzy
wypadli z pojazdu i ciÄ…gnÄ…c go ze sobÄ… biegli w stronÄ™ budynku. Ledwie znalezli siÄ™ na jego
progu, statek patrolu wystartował w przestrzeń.
Oślepiony powodzią płomieni, Kartr przywarł do jednej z kolumn, by utrzymać się na
nogach.
- Co& ?
Jednak morze innych pytań zalało jego własne, wykrztuszone ostatnim tchem.
Rozdział XVII - To jeszcze nie koniec
Szorstka powierzchnia przepierzenia uwierała Kartra, kiedy tłum przycisnął go do
ściany. Wszyscy uciekinierzy wcisnęli się w wąską lukę za pulpitem kontrolnym. Nie
zważając na nic dookoła, w napięciu wpatrywali się w gwiezdną mapę. Tuż przy sierżancie,
wysoka dziewczyna w podniszczonym stroju cywilnej pracownicy zaopatrzenia bezwiednie
mówiła coś półgłosem.
- Jest tylko jeden, na miłość Ducha Kosmosu, musi pokonać tylko jeden&
Ów jeden to pojedynczy, czerwony punkt oznaczajÄ…cy piracki statek, pÄ™dzÄ…cy wciąż
kursem na Ziemię, z pewnością kierujący się na miejsce, gdzie się właśnie znajdowali.
ObserwujÄ…c go, dostrzegli nagle drugi punkt na ekranie - statek patrolu, wychodzÄ…cy mu
naprzeciw.
- Czas rozpocząć unik! - jakiś mężczyzna w tłumie nie panował nad emocjami. - Zrób
to, Corns!
Jak gdyby ten na wpół rozkaz, na wpół błaganie, rzeczywiście dotarło w kosmos,
statek patrolu zmienił kurs. Wyglądało to, jakby rzucił się do panicznej ucieczki przed
piratem. Wysoko w przestworzach, samotny, dzielny mężczyzna, pochylał się nad pulpitem
pilota, gotów stoczyć swą ostatnią bitwę, by uratować swych ludzi. Samotny rycerz!
Mimo pozorów, panował nad sytuacją i zmieniał kurs umiejętnie zmuszając wrogi
statek do pogoni i oddalenia się od Terry. Poświata dała znak, że podniósł zasłonę. Było to
sprytne posunięcie, stanowiące otwarte wyzwanie dla piratów, kusząc ich, aby pokonali
kruchą barierę, wypuścili pro mień naprowadzający i rozbili w puch statek patrolu. Tyle że
pojazd prowadzony przez kapitana Corrisa nie był już tylko statkiem, był śmiercionośną
bronią! Próbując go wyprzedzić i przechwycić, wróg mógł jedynie uruchomić mechanizm,
który zniszczyłby go w momencie nawiązania walki. Kartr usłyszał stłumiony szloch i grozne
pomruki.
- Uruchomił głowicę tonitową - to dziewczyna stojąca tuż obok. Wypowiedziała te
słowa, jakby chciała sama siebie pocieszyć, a nie tłumaczyć pozostałym przebieg wydarzeń na
ekranie bezdusznie przekazującym cichą walkę światów w kosmosie. - Chcieliśmy ją odpalić,
gdyby nas złapali. Zrobi to, kiedy dosięgną go promieniem& - chrypiała z emocji.
Czerwone punkty poruszały się pozornie bezładnie, chaotycznie, jak szermierze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Cykl Gwiezdne Wojny Epizod 5 Imperium kontratakuje Donald F.Glut
- Gwiezdne Wojny 154 Przeznaczenie Jedi III Otchlań
- Gwiezdny marzyciel
- Bella Andre [The Bad Boys of Footbal 03] Game for Love (pdf)
- Norton_Andre_ _Gwiezdne_bezdroza
- Desiree Holt [Rawh
- Jennifer Roberson Cheysuli 6 Daughter of the Lion
- Dyskoteka przy Magnoliowej Sharon Owens
- Jack Vance Dying Earth 03 Cugel's Saga
- Jenna Mills The Perfect Target
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- 18plusnowosci.xlx.pl