[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W następnej jedynce nikogo, w następnej leżał ktoś przykryty prześcieradłem. Odskoczyłem
przerażony. Ten ktoś przykryty w całości wraz z głową, tylko ramiona były na zewnątrz. Dziwnie
sztywny i prosty, jego ramiona były nienaturalnie skręcone, a palce zagięte. Na trzecim palcu lewej
ręki był mały pierścień z czarnego onyksu ze złotą sową.
V
Powoli, z oczami utkwionymi w ręce, przesuwałem się do przodu. Było w tym coś niesamowitego.
Nawet przy przyciemnionym świetle mogłem widzieć, że była ona zbyt gładka i zbyt biała. Gdzie ja już
widziałem taką rękę? Przypominam sobie, że to było, gdy dziadzio Dabney leżał w trumnie.
Odskoczyłem do drzwi w tym łóżku leży przecież trup! Czułem jak dawniej niechęć przebywania
ze zmarłymi w tym samym pokoju. Lecz... jeśli to jest mój pierścień, a więc to jestem ja, część mnie
leży pod tym prześcieradłem. Czy to znaczy, że ja jestem?...
Ale ja nie umarłem! Jakże mogę być umarłym, a jednocześnie przebudzonym, myślącym,
nabierającym doświadczenia? Przecież śmierć to co innego. Zmierć jest...
Właściwie to nie wiem czym. Zniknięciem, nicością. Ale ja jestem w pełni świadomy, tylko że
funkcjonującego ciała fizycznego.
Podjąłem usilne próby zdjęcia z tej osoby prześcieradła, ale nawet największe moje wysiłki nie
poruszyły powietrza w tej maleńkiej salce.
W końcu z rozpaczy skoczyłem do łóżka i, pomimo że ja tu leżałem, nie byłem w stanie nawiązać ze
sobą kontaktu. Jakbyśmy byli mieszkańcami różnych planet.
Czy to jest właśnie śmierć? Oddzielenie się części osoby od jej reszty?
Nie byłem pewny, kiedy światło w pokoju zaczęło się zmieniać. Nagle uświadomiłem sobie, że jest
jaśniej, dużo jaśniej, niż było.
Popatrzyłem na nocną lampkę, na pewno piętnastowatowa. Czy mogła dać aż tyle światła?
Zauważyłem zdziwiony, że ten wzrost jasności nie pochodził znikąd, wydawało mi się, że światło
jest wszędzie naraz. Wszystkie żarówki w szpitalu nie dałyby tyle światła, nawet wszystkie na świecie!
Stało się nieprawdopodobnie jasno, wyglądało jakby milion spawaczy rozjarzyło światło w jednej chwili.
Zauważyłem jednocześnie ze zdumieniem, że to dobrze, że nie mam fizycznych oczu. Pamiętałem z lekcji
biologii, że przy dużym świetle siatkówka oka zniszczyłaby się w jednej sekundzie.
Nareszcie się zorientowałem przecież to nie światło to On!
Był za jasny, żeby można było na niego patrzeć. To nie światło jaśniało, lecz Człowiek, który
wszedł do pokoju, a raczej Postać Zwietlana. Nie mogło mi się pomieścić w głowie, że tak intensywny
blask wydobywa się z Jego postaci. W momencie kiedy Go dostrzegłem, w mojej myśli padła komenda
powstań". Komenda ta padła gdzieś z mojego wnętrza. Moje myśli były pełne szacunku, jakiego jeszcze
nie znałem. Wstałem i odczułem jakiś zadziwiający przekaz, wyjaśnienie Ty jesteś Synem Boga".
Ten przekaz był wewnątrz mnie, nie formował się przez rozumowanie. Był to rodzaj wiedzy
natychmiastowej i kompletnej. Znałem także inne fakty o Nim. Jeden, to że był najbardziej mężną
istotą, jaką kiedykolwiek spotkałem; jeśli to jest ten Syn Boga to Imię jego jest Jezus!
Lecz nie był to Jezus z podręczników szkolnych, ten Jezus łagodny, miły, wyrozumiały,
prawdopodobnie trochę słaby. Ten jest potęgą, znaną od wieków, a nowocześniejszą od wszystkiego,
co kiedykolwiek widziałem.
A nade wszystko z tym samym głębokim wewnętrznym przekonaniem wiedziałem, że ten Człowiek
mnie kocha.
Ta bezwarunkowa miłość była o wiele większa niż moc emitowana z Jego obecności. Zadziwiająca
miłość. Miłość przekraczająca moje najszersze wyobrażenia.
Ta miłość znała wszystkie moje wykroczenia przeciw miłości, kłótnie z moją matką, mój wybuchowy
temperament, myślenie o seksie, którego nie zdołałem poddać kontroli, moje samolubne myślenie i
działanie od dnia moich urodzin. Pomimo to kochał mnie niezmiennie.
On wiedział o mnie wszystko, po prostu można to było zaobserwować. Wkrótce po zjawieniu się
Jego świetlistej postaci musiałem przedstawić swoje postępowanie, ujawnić przed nim każdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Burroughs Edgar Rice Tarzan 2 PowrĂłt Tarzana
- Gordon Dickson Dragon 01 The Dragon and the George (v1.3)
- Thayer Patricia PowrĂłt do domu
- Iding Laura PowrĂłt do Ĺźycia
- Diamond_Jacqueline_ _Powrot_ojca
- George Lakoff Contemporary Theory of Metaphor
- Heyer Georgette Uciekajaca narzeczona
- Bauer Ewa KruchoĹÄ jutra(1)
- 466.Sanderson Gill Przychodnia w Bretanii
- Le Guin, Ursula K Najdalszy Brzeg
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- rafalradomski.pev.pl