[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niech mi pani powie poprosił.
On mnie porwał wyjawiła Amanda. Pan Ross omal nie spadł z
drabiny.
Porwał panią? Chyba pani żartuje.
Niestety, nie. To prawda.
Wielki Boże! Nigdy bym w coś takiego nie uwierzył! Moja droga panno
Smith, niech się pani nie martwi. Za chwilę panią oswobodzę. Nie ma z tym
żadnego kłopotu. Wystarczy, że powiadomię parafialnego konstabla albo
sędziego. Nie jestem pewien kogo, ale zaraz to sprawdzę...
Nie, nie! przerwała mu natychmiast. To nic by nie dało. Proszę tego
nie robić.
Jestem przekonany, że tak właśnie powinienem postąpić. Dlaczego pani
sobie tego nie życzy?
Panicznie szukała satysfakcjonującego wyjaśnienia. Nic jednak nie
przychodziło jej do głowy, aż w końcu, gdy rozważała już, czy ośmieli się
powiedzieć mu prawdę i czy (jak podejrzewała) pan Ross odniesie się do planu
jej kampanii równie krytycznie jak sir Gareth, błysnął jej w głowie wspaniały
pomysł. Omal nie odebrało jej tchu z wrażenia, bo nie tylko była to znakomita
historia, lecz odpowiednio podana mogła stanowić idealny sposób zemsty na jej
samozwańczym opiekunie. Sam wymyślił historię, która teraz miała przynieść
mu zgubę.
Wie pan... zachwycona Amanda głęboko odetchnęła jestem
dziedziczką.
Ojej. Pan Ross nadal niewiele rozumiał.
Zostałam osierocona jako dziecko ciągnęła, ubarwiając nieco surowe
dzieło sir Garetha. Niestety, jestem na tym świecie zupełnie sama, nie mam
żadnych krewnych.
Pan Ross, który z upodobaniem czytywał romanse, nie znalazł nic
dziwnego w tym sposobie opowiadania, choć nieco zaskoczyła go sama treść.
Jak to? spytał niedowierzająco. %7ładnych krewnych? Nawet
kuzynów?
Amanda uznała to za zbędną dociekliwość, ale posłusznie postarała się o
kogoś bliskiego.
Mam wuja wyznała. Ale on nie może mi pomóc, więc...
Dlaczego nie? Z pewnością...
Amanda pożałowała stworzenia wuja, który mógł okazać się kłopotliwy,
w przypływie fantazji zdołała jednak umieścić go poza zasięgiem pana Rossa.
Jest w Bedlam, więc nie musimy się nim więcej zajmować
powiedziała. Rzecz w tym...
Szalony? spytał przejęty pan Ross.
Całkowicie potwierdziła bez wahania Amanda.
To straszne.
Prawda? Dlatego nie mam się do kogo zwrócić oprócz sir Garetha.
Czy on jest niebezpieczny dla otoczenia? spytał pan Ross,
najwidoczniej zafascynowany jej niezwykłym krewnym.
Wolałabym, żeby przestał pan interesować się moim wujem i posłuchał,
co mam do powiedzenia rozzłościła się Amanda.
Bardzo przepraszam. To musi być dla pani wyjątkowo bolesny temat.
Tak, a poza tym nie ma związku z tym, co ważne. Sir Gareth chce
zyskać władzę nad moim majątkiem, postanowił więc zmusić mnie do ślubu i w
tym celu wiezie mnie do Londynu.
Do Londynu? Zdawałoby się raczej...
Do Londynu powtórzyła zdecydowanie Amanda. Tam mieszka na
stałe, a zamierza mnie uwięzić w swoim domu do czasu, aż zgodzę się go
poślubić. Nie ma sensu twierdzić, że konstabl parafialny mógłby go
powstrzymać, bo sir Gareth wszystkiemu zaprzeczy i powie, że zamierza
umieścić mnie u swojej siostry, która jest bardzo przykrą w obejściu kobietą.
Wszyscy by mu uwierzyli, bo zawsze tak się dzieje. Tylko narobiłby pan hałasu,
czego wcale nie chcę, a skutku nie byłoby żadnego.
Pan Ross musiał przyznać, że byłoby to bardzo prawdopodobne, wciąż
jednak miał wątpliwości.
Gdzie pani mieszka? spytał. Wspomniała pani, że on ją uprowadził.
Czy pani nie przebywa pod jego dachem?
Nie, do tej pory mieszkałam u pewnej kobiety godnej szacunku, która...
Amanda urwała i postanowiła natychmiast wyeliminować potencjalne
niebezpieczeństwo ...która, niestety, umarła przed dwoma laty. Wtedy sir
Gareth umieścił mnie w seminarium, to doprawdy w jego stylu. Teraz, gdy
dojrzałam do zamążpójścia, zabrał mnie stamtąd, a ja naturalnie się ucieszyłam,
bo początkowo sądziłam, że pragnie mojego dobra. Kiedy jednak mi
zapowiedział, że muszę go poślubić...
Wielki Boże, sądziłem, że ma więcej taktu! wykrzyknął pan Ross.
Natychmiast po zabraniu pani z seminarium zaproponował małżeństwo?
Och, nie. Jemu się zdawało, że ten pomysł mi się spodoba, bo wcześniej
byłam do niego niezwykle przywiązana, przecież jest bardzo przystojny i umie
być czarujący. Naturalnie jednak nigdy nie myślałam o ślubie. Choćby z uwagi
na jego wiek. Bardzo się więc przeraziłam i uciekłam z miejsca, gdzie
spędziliśmy poprzednią noc, ale on mnie gonił cały dzień, aż w końcu znalazł i
przywiózł tutaj. Teraz nie mogę wymyślić, jak znowu mu uciec, i jestem bardzo
nieszczęśliwa.
Przesycona emocjami szczerość bijąca z tych ostatnich słów omal nie
rozdarła serca panu Rossowi. Wstyd mu było, że przez chwilę zwątpił w
prawdziwość tej historii, i z przejęciem zaczął błagać Amandę, by przestała
płakać. Nieszczęśliwa panna w przerwach między atakami spazmów
opowiedziała mu wcześniejsze przygody. W swoim czasie były one całkiem
przyjemne, kiedy jednak spoglądała na nie z perspektywy, bardzo zmęczona i w
poczuciu klęski, to, co przeżyła, wydawało jej się jednym wielkim pasmem
udręk.
Pan Ross wreszcie wyzbył się nieufności. Przeciwnie, nie mógłby nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona pocz±tkowa
- Gordon Dickson Dragon 01 The Dragon and the George (v1.3)
- Diana Palmer Kowboje 03 Narzeczona z miasta
- Oakley_Natasha_ _Narzeczona_dla_ksiÄcia
- Caskie Kathryn Zasady narzeczeĹstwa
- Yates Maisey Portret narzeczonej
- George Lakoff Contemporary Theory of Metaphor
- Ritchie George Powrot z jutra
- Mirski Andrzej MineśÂo 100 lat
- Kosakowski Czeslaw Dziecko o specjalnych potrzebach edukacyjnych
- First King of Shannara Terry Brooks
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- rzanek.opx.pl