[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wilgotne powietrze, które niosło ze sobą zapach ciemności i starej ciszy. Halli czuł, jak jeżą mu się
włosy na karku.
- Aud... - zaczął słabym głosem.
- To tylko jaskinia - odrzekła z mocą. - Nie drzwi siedziby króla trowów.
- Jasne, tak mówisz, ale...
- Och, udowodnię ci to. Zajrzę tam.
- Nie, Aud, to nie jest...
- Byłoby lepiej, gdybyśmy mieli lampkę albo pochodnię. Ale na pewno coś tam zobaczę,
przynajmniej przy wejściu.. . - Aud skakała już z kamienia na kamień, zmierzając ku skalnej szczelinie.
- Naprawdę uważam, że to nie jest najlepszy pomysł -protestował Halli. - Wez przynajmniej
tasak.
- Nie chcę tego cholernego tasaka. - Przystanęła na płaskiej wilgotnej skale. - Wejdę dwa, trzy
kroki. Jeśli zobaczę trowa, będę uciekać, dobrze? - Zachichotała pod nosem, po czym zrobiła krok
naprzód. - To się ciągnie bardzo daleko - powiedziała przytłumionym głosem. - Naprawdę, przydałaby
się nam lampka.
Halli obserwował, jak jej sylwetka rozmywa się w mroku na tle szarej ściany. Po chwili zamieniła się w
bezkształtną plamę, a potem całkiem zniknęła mu z oczu. Słyszał chrzęst drobnych kamyków pod jej
stopami.
Czekał. Gładkie skalne ściany po obu stronach szczeliny wyglądały niczym zastygłe w bezruchu
zasłony, odciągnięte na boki. Przypominały mu kotary w przejściu odchodzącym od głównej sali w
Domu Sveina, tym które prowadziło do prywatnych komnat, gdzie leżał jego ojciec. Oczami
wyobrazni ujrzał nieruchome ciało Arnkela, jego pierś unoszącą się i opadającą w powolnym
oddechu; znów poczuł tę duszną atmosferę uwięzienia, która dręczyła go od tylu dni... Nagle
uświadomił sobie, że nie słyszy już kroków dziewczyny.
- Aud? - zawołał. - Aud? - Ciszę mąciło jedynie dudnienie krwi w jego uszach. - Aud?! - zawołał
ponownie, tym razem głośniej. - O na wielkiego Sveina... - Spoconymi dłońmi poprawił worek i ruszył
naprzód, ślizgając się na wilgotnych kamieniach.
Niemal natychmiast usłyszał jej głos, bardzo słaby, jakby dochodzący z dużej odległości.
- Halli...
- Gdzie jesteś?
- Chodz tutaj...
W jej głosie pobrzmiewała nuta strachu. Zaklął, przystanął na płaskich kamieniach przed wejściem do
jaskini, sięgnął do worka po tasak i bez wahania wkroczył w ciemność. Przez kilka sekund nic nie
widział. Szedł na oślep, wciąż grzebiąc w plecaku...
- Ach! - Zderzył się z kimś. Usłyszał pisk Aud, poczuł dotyk jej kożucha na spoconej dłoni. - Aud,
ty idiotko -warknął. - Co się z tobą dzieje? Gdybym miał w ręce tasak, mógłbym...
- Spójrz, Halli. Spójrz.
Początkowo nic nie widział. Jego wzrok wciąż nie przywykł do ciemności. Powoli jednak zaczął
rozróżniać poszczególne kształty i obrazy. Upiornie bladą twarz Aud, jakby zawieszoną w mroku.
Przekrzywioną skalną płytę w głębi jaskini, od której odbijał się nikły blask napływający z zewnątrz.
Jakieś matowe białe rzeczy rozrzucone pod ich stopami. Niektóre były długie i cienkie, inne mniejsze,
zakrzywione. Jeszcze inne wyglądały tylko jak drobne odłamki rozrzucone bezładnie na ziemi.
- Aud... - wyszeptał Halli. - To chyba są...
- Wiem, co to jest, Halli! - przerwała mu, zdenerwowana.
- To dobrze. W takim razie wiesz, że powinniśmy się stąd wynosić... - Odszukał po omacku jej
rękę i pociągnął ją mocno, ruszając w stronę światła. Aud opierała się, ale bez przekonania. Chwilę
pózniej wyszli na dwór, zdyszani, oślepieni światłem.
Kaptur zsunął się z głowy Aud, a włosy opadły jej luzno na jedną stronę twarzy. Zirytowana,
próbowała wyszarpnąć rękę z jego uchwytu.
- Puszczaj.
- Chętnie.
- Panikujesz? To wcale nie musi być to, o czym myślisz.
269
- Nie? Więc jak to inaczej wytłumaczysz? Jeśli znów zaczniesz gadać o wilkach i ortach, kopnę
cię.
Aud tupnęła gniewnie nogą.
- A kop sobie. To mogły być wilki albo niedzwiedzie...
- To nie były kości zwierząt, Aud! Widziałem tam kości udowe, żebra i...
- Mimo wszystko to mogła być sprawka wilków. Albo... Albo może to byli wygnańcy, bandyci,
którzy uciekli za kurhany. Tak! To nie są nowe kości, Halli. Mogą należeć do banitów, którzy szukali tu
schronienia i umarli z zimna i głodu.
- Więc nie uważasz, że mogliśmy znalezć siedzibę króla trowów? - zawołał. - Wiesz, tę z
opowieści, w które nie wierzymy? Tę obwieszoną ludzkimi kośćmi?
- Nie, nie uważam. - Oparta ręce na biodrach i patrzyła na niego gniewnym wzrokiem. Stał kilka
kroków od niej, spięty i wystraszony. Aud ponownie pokręciła głową. -Halli, nie wiem, co znalezliśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •