[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czekoladową klacz o imieniu Błyskawica.
W ciągu zaledwie sześciu tygodni jej sylwetka zmieniła się nie do poznania.
Danni miała świadomość, że nigdy nie będzie małą, drobną kobietką - budowę ciała
odziedziczyła po ojcu - ale to jej zupełnie nie przeszkadzało. To, co widziała w lustrze,
- 56 -
S
R
w zupełności ją satysfakcjonowało. W szafie wisiała nowa garderoba, w sam raz na
wspaniałe romantyczne randki.
Tylko że na randki nikt jej nie zapraszał.
Któregoś piątkowego wieczoru kręciła się po domu w starym różowym
szlafroku, popijając drugą szklaneczkę dżinu z tonikiem - mogła sobie pozwolić na
pełen relaks, bo doktor Stone zgodził się pełnić dyżur telefoniczny przez cały weekend
- kiedy nagle z góry zbiegła Jackie. Miała na sobie obcisłe spodnie i bluzkę w lamparci
wzór.
- Dokąd to? Na safari? - spytała Danni, grzechocząc w szklance kostkami lodu.
- Można to tak nazwać - rzuciła przez ramię dziewczyna, kierując się do holu. -
Jak się chce zapolować na zwierzynę, trzeba wybrać się do dżungli.
Zatrzymawszy się przed lustrem, napuszyła sobie grzywkę, odgarnęła do tyłu
opadający na twarz kosmyk, poprawiła wielkie kolczyki w uszach. I wtem spostrzegła,
że Danni przygląda się jej z wymownym uśmiechem.
- Słuchaj - powiedziała, odwracając się - chadzam tam, gdzie mogę kogoś
spotkać. Czy to zle?
- Carol twierdzi, że kobieta powinna czekać, aż mężczyzna sam do niej
przyjdzie - odparła Danni.
- Przecież mamy lata dziewięćdziesiąte! Poza tym Carol nie umawia się na
randki... Nie obraz się, Danni, ale chyba wiem, na czym polega twój problem. Masz
staroświeckie poglądy. Uważasz, że  damie" nie wypada uganiać się za facetami, a
siebie oczywiście uważasz za damę.
- To nieprawda! - zawołała Danni, przeczesując palcami skręcone włosy. -
Mylisz się!
Jackie przyjrzała się jej sceptycznie, po czym wskazując na szklankę, spytała:
- Co tam masz? Dżin? - Podeszła do lekarki, wyjęła jej szklankę z dłoni i
podniosła do nosa. - Alkohol jest potwornie tuczący. - Ruszyła ze szklanką do kuchni.
- Dolałam toniku, dużo toniku - broniła się Danni, patrząc z przerażeniem, jak
Jackie wylewa płyn do zlewu, a szklankę wstawia do zmywarki.
- Na moje oko trochę przesadziłaś. I z dżinem, i z tonikiem.
- 57 -
S
R
- Może - przyznała ze skruchą Danni, wyjmując z lodówki butelkę wody
mineralnej.
Dziewczyna posmutniała.
- Przepraszam, droga pani doktor. Po moich doświadczeniach z Williem
pozostał mi uraz... Widok alkoholu działa na mnie jak płachta na byka.
- W porządku, nic się nie stało. - Danni przyłożyła butelkę wody do ust i
pociągnęła wielki haust. - A tamto świństwo faktycznie ma mnóstwo kalorii.
- Chcesz, żebym przed wyjściem przygotowała ci coś do jedzenia? -
zaproponowała dziewczyna. - A może... może miałabyś ochotę wybrać się ze mną i
moimi kumpelkami?
Danni wzdrygnęła się w duchu. Czy jest z nią aż tak zle? Czy aż tak nisko
upadła? Ma przyjąć zaproszenie od swojej pomocy domowej, która jej bardzo
współczuje? Dziewczyna szła poszaleć z koleżankami, które ledwo przestały być
podlotkami... Wykluczone!
- Dzięki, Jackie, ale nie. - Uśmiechnęła się i wypiła następny łyk wody. - To
miło z twojej strony, mam jednak stosy zaległej lektury. - Skinęła głową w stronę
gabinetu.
- Właściwie to mogę ci dać wolne w ten weekend. Stone do poniedziałku rano
pełni dyżur pod telefonem, a podgrzać sobie posiłek jeszcze potrafię... - Poklepała
czule nową zamrażarkę pełną dietetycznych dań.
- No dobra - rzekła cicho dziewczyna i po chwili tak delikatnie, jakby bała się
naruszyć spokój ciężko chorej osoby, zamknęła za sobą drzwi.
Może faktycznie uważa mnie za ciężko chorą? - pomyślała Danni, wyciągając z
zamrażarki lekkostrawną, nisko-kaloryczną przystawkę. Bądz co bądz w piątkowy
wieczór siedzę sama w domu, rozczulając się nad sobą...
Wstawiła jedzenie do kuchenki mikrofalowej.
- Dobry Boże! Co się ze mną dzieje? - spytała samą siebie.
Kiedy tak stała, wpatrując się w zegar na mikrofalówce odmierzający czas,
przemknęło jej przez myśl, że zegar jej życia tyka równie szybko. Miesiące i lata
mijają niepostrzeżenie.
- 58 -
S
R
- Kobieto, wez się w garść! Jasno określ cel i do roboty! Celem było
znalezienie partnera.
Studia, a potem staż w szpitalu ukończyła dzięki niezwykłemu uporowi oraz
ogromnej sile woli. Zastanawiała się, jak to możliwe, aby pełna pomysłów, młoda
dziewczyna gotowa zawojować świat, stała się bezwolną kobietą, która w piątek
wieczór siedzi sama w pustym domu i użala się nad sobą, jedząc odgrzewany posiłek.
W porządku, kochana, koniec żartów! Wydobyła z szuflady notes z telefonami i
zadzwoniła do wszystkich znajomych osób, które - jak sądziła - mogłyby jej pomóc.
Oznajmiła im wprost, że chciałaby kogoś poznać, jakiegoś wspaniałego faceta, byleby
to tylko nie był ktoś w stylu ulubieńca jej matki, czyli miłego i piekielnie nudnego
Wesleya Fuerborne'a.
Tak, Danni Goodlove przystąpiła do działania, zdecydowana odmienić swój los.
Nazajutrz po południu odezwała się jedna z osób, do których wczoraj
zadzwoniła, i poinformowała ją, że zna człowieka, księgowego, który ma  wielki
potencjał".
Była to pierwsza randka w ciemno, na jaką Danni się kiedykolwiek wybrała.
Potem miała nadzieję, że kolejne okażą się lepsze, bo ta była kompletnym
niewypałem.
Księgowy z wielkim potencjałem był chudy jak szkielet, w dodatku nie potrafił
spokojnie usiedzieć. Bez przerwy odgarniał do tyłu włosy, wygładzał obrus,
strzepywał niewidoczne pyłki, układał równo sztućce, nie tylko swoje, ale także te
przy talerzu Danni. Najwyrazniej miał bzika na punkcie czystości i porządku. Danni
wprost korciło, aby związać mu ręce.
Jeśli zaś chodzi o rozmowę przy kolacji... No cóż, Danni czuła się tak samo jak
wtedy, gdy usiłowała rozpalić ogień w ogromnym kominku w domu swoich rodziców:
wrzucała szczapki, wtykała zmięte gazety, raz po raz przytykała zapaloną zapałkę, ale
nic z tego nie wychodziło. Pojawiał się dym, nigdy zaś płomień czy żar.
Najgorsze jednak było zachowywanie faceta w stosunku do niej. Wciąż ją
dotykał, poklepywał. Chichotał nerwowo, błyszczącymi z podniecenia oczami
wpatrując się w jej biust.
- 59 -
S
R
Danni miała wrażenie, że nieustannie pożera ją wzrokiem. Już od pierwszej
chwili nie mogła się doczekać końca wieczoru. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thierry.pev.pl
  •